Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie dość, że piękne i dystyngowane, to jeszcze rodowód mają znakomity. Starożytny

Grzegorz Tabasz
Kiedy wieczorem lilie zaczynają rozsiewać aromat, można do nich trafić z zamkniętymi oczami
Kiedy wieczorem lilie zaczynają rozsiewać aromat, można do nich trafić z zamkniętymi oczami FOT. 123RF
Smukłe, oszałamiająco pachnące, mogą być nie tylko ozdobą. Wyciągi z cebulek niektórych lilii działają kojąco na rany i owrzodzenia

Róże i lilie od wieków, a może nawet od tysiącleci dzielą posiadaczy ogrodów. Które piękniejsze, bardziej pachnące, ładniej ubarwione. I nie sądzę, by kiedykolwiek doszło do ugody. Rozwiązanie jest w zasięgu ręki. Starczy ogród podzielić na różaną i liliową kwaterę. Znajomy miłośnik róży moją propozycję skwitował krótko i dosadnie: Lilie? Tylko róże!

Osobiście skłaniam się ku liliom. Szczególnie tym starym czy dzikim odmianom. Jedna z nich, lilia bulwkowata, podbiła moje serce. W prywatnym, absolutnie stronniczym rankingu przyznałem jej tytuł Najpiękniejszej Dzikiej Rośliny Polski. O ile pierwszy człon nazwy, czyli lilia, od razu nastawia człowieka pozytywnie, to przydomek bulwkowata jest określeniem zrozumiałym tylko dla botanika. Dla zwyczajnego widza owe bulwki mogą brzmieć podejrzanie. Cóż to, jakieś szpetne twory? Spokojnie, nic z tych rzeczy.

Bulwki to drobne kuleczki doczepione do łodyżki blisko nasady liści. Bardzo praktyczny wynalazek, służący rozmnażaniu prócz zwyczajnego wytwarzania nasion. W sprzyjających okolicznościach roślina może szybko zasiedlić teren. Wyrastające z bulwek potomstwo w dwa, trzy lata zaczyna kwitnąć. Zaś te, które wykiełkują z nasion, będą rozwijać się znacznie dłużej. Piękną lilię można teraz spotkać na Orawie, Podhalu oraz w Sudetach. Przyciąga wzrok urodą z dużej odległości.

Smukła, prawie metrowej wysokości łodyga z wąskimi listkami dźwiga kilka dużych pomarańczowożółtych kwiatów. Wnętrze zdobią takiej samej barwy pręciki i słupki. Co do zapachu, to botanicy określają go jako delikatny i przyjemny, ale wtulając nos w napotkane lilie nie dowąchałem się niczego specjalnego. Pewnie eksperymentowałem w niewłaściwej porze. Jeśli takie cudo wyrośnie na kraju zapuszczonej łąki czy ugoru, minąć go niepodobna. Znam miejsce blisko Czarnego Dunajca, gdzie zdziczała łąka zarosła liliami. Dywan pomarańczowych kwiatów z Babią Górą w tle. Niesamowity widok!

Trudno się dziwić, iż liliowy motyw wszedł na stałe do tradycyjnych elementów zdobniczych podhalańskiej kultury, a roślina jest przez Podhalan znana i lubiana. Góralska kosa niejeden raz świadomie omijała roślinne piękności i choć lud prosty o konieczności i potrzebie ochrony edukowany nie był, wiedział swoje. Przez ostatnie dwadzieścia lat przybyło zapuszczonych łąk i z tego powodu lilia stała się nieco częstsza.

Zaniechanie rolniczych upraw kuriozalnie przyczyniło się do stworzenia roślinie nowych miejsc do życia, które szybko zasiedla za przyczyną wspomnianych wyżej bulwek. Jedynym zagrożeniem dla niej mogą być ludzie, którzy niechcący zerwą ją do flakonu. Przyznaję się, iż jeden okaz wyciągnąłem spod łyżki koparki budującej drogę. Zamiast wylądować na hałdzie, trafił do mojego ogrodu. Trudno, złamałem prawo, niech mnie zamkną. Dochowałem się stada potomstwa i pewnej jesieni oddałem z nawiązką przyrodzie to, co uratowałem przed unicestwieniem. Cebulki posadziłem tuż obok miejsca, gdzie rosły inne lilie.

Jeśli o uprawie w ogrodzie mowa, to gorąco polecam stare odmiany lilii o białych kwiatach. Choćby lilię białą znaną jako lilia świętego Józefa. Nie dosyć, że piękna, to na dodatek ze znakomitym, starożytnym rodowodem. Co prawda pochodzi ze wschodnich wybrzeży Morza Śródziemnego, ale u nas dawno zdobyła obywatelstwo. Dwumetrowej wysokości łodygę obciąża kilkanaście sporych kwiatów w kolorze śnieżnej bieli. Środek zdobią żółte pręciki, ale to drobny szczegół, który ginie przy oszałamiającym zapachu.

Kiedy wieczorem lilie biorą się za rozsiewanie aromatu, można do nich trafić z zawiązanymi oczami. Aromat, choć mocny, nigdy nie powoduje niemiłych skutków ubocznych w postaci bólu głowy. Nic dziwnego, że piękność powszechnie sadzono w królewskich ogrodach. Lilię chętnie umieszczano na wielu herbach, a także przypisano ją jako symbol czystości świętemu Józefowi. Lilia biała miała też praktyczne znaczenie.

Alkoholowe wyciągi z cebul cieszyły się sporym wzięciem, jako skuteczny lek na rany i owrzodzenia. Stąd była stałym rezydentem przyklasztornych ogrodów zielarskich. Dziwię się, że mimo tak długiej historii uprawy roślina nie zdziczała i nie wyrwała się na wolność, co przytrafiało się wielu innym gatunkom. Na koniec smutna wiadomość: po długich wiekach uprawy klasyczne, lilie białe zaczynają znikać z ogrodów. Wypierają je nowoczesne, azjatyckie piękności. Prawdziwą lilię świętego Józefa można napotkać w starych ogrodach. Pod warunkiem, że równie wiekowy właściciel zaręczy słowem honoru, że hoduje je przynajmniej od ostatniej wojny.

Są i lilie wodne. W starych podręcznikach botaniki lilia wodna nazywana jest charyzmatyczną i najłatwiej rozpoznawalną rośliną wodną. Ma też budzić miłe i przyjemne skojarzenia. Wątpiącym pozwolę sobie przypomnieć jedną ze scen filmu „Noce i dnie”, w której zakochany po uszy bohater brodzi po pas w wodzie, by wręczyć ukochanej bukiet białych lilii. Mam tylko jedną, drobną uwagę: rzeczywiście piękne kwiaty nie mają nic wspólnego z liliami! Prawidłowo zwą się grzybieniami białymi. Starczy uważniej spojrzeć na kwiaty, by dostrzec liczne płatki i pręciki, jakich nie posiadają „prawdziwe” lilie lądowe.

Teraz o największym wrogu lilii. Mały, czerwony, hałaśliwy. Półcentymetrowy chrząszcz zwany poskrzypką liliową. Złapany w dłoń głośno skrzypi. Samica może złożyć do trzech setek jaj. Wylęgną się z nich robakopodobne, ziemistej barwy larwy. Lubię wszystkie żywe istoty, ale śluzowate skrzyżowanie gąsienicy ze ślimakiem wygląda paskudnie. Jeśli dać im wolną rękę, to zeżrą lilie do szczętu. To nie wszystko. Dopadną szachownice, konwalie i inne cebulowe rośliny. Kiedyś zlekceważyłem wizytę chrząszczyka i z wypieszczonych lilii zostały gołe patyki. Owe dźwięki rozpoznawcze chrząszczyka służą straszeniu wrogów. Skrzypienie może zapewne zniechęcić jakiegoś ptaka, ale w moim wypadku zabrzmiało jak trąbka do boju.

Dokładnie obejrzałem wszystkie liście, wyłapałem jeszcze kilka przyczajonych poskrzypek. Później… cóż, zrobiłem to, co musiałem. Każdą schwytaną sztukę starannie zabiłem. Ręcznie. Na śmierć. Na wszelki wypadek całą rabatę potraktowałem chemią, czego bardzo, ale to bardzo nie lubię.

Wracając do kwestii wyboru pomiędzy różami i liliami, to skłaniam się do tych drugich. Piękny wygląd, ładny zapach, lecznicze właściwości. Zdadzą się do oczka wodnego i na klomby. Niech mi miłośnicy rosariów darują...

Są tak egzotyczne i wspaniałe, że wiele osób myśli, iż są trudne w uprawie i pielęgnacji.

Nic bardziej mylnego. Uprawa lilii jest łatwa i przyjemna, i może być wspaniałym, wspólnym, rodzinnym projektem. Lilie dobrze rosną w towarzystwie innych roślin ogrodowych i zapewniają fantastyczne kolory i zapachy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski