MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nie jest prawdą, że nie ma prawdy

Redakcja
Dvorzak kuł, Wielki Wnuk, podobny do dziadunia jak dwie śliwowice, pozował Fot. archiwum autora
Dvorzak kuł, Wielki Wnuk, podobny do dziadunia jak dwie śliwowice, pozował Fot. archiwum autora
27 kilometrów od autostrady Praga -Brno, w miasteczku Lipnica nad Sazavą znajduje się Światowe Centrum Haszkologiczne. Dedykujemy tę informację tym licznym Czytelnikom "Dziennika Polskiego", u których "Szwejk" pełni podobną rolę jak Biblia u kwakrów.

Dvorzak kuł, Wielki Wnuk, podobny do dziadunia jak dwie śliwowice, pozował Fot. archiwum autora

JAROSŁAW HASZEK: 21 -tonowa głowa w urodzinowym prezencie od wnuka

Wizytę w Lipnicy zacznijmy, co zrozumiałe, od piwa.

Dzban stojący na stole w małym drewnianym domku nr 185, w którym zmarł czterdziestoletni Jarosław Haszek, ma pojemność 16 litrów (32 piwa). Gospodarz pił zazwyczaj w towarzystwie 7-8 osób, co oznaczało, że w ciągu nocy musieli czterokrotnie pędzić do sąsiedniej gospody "Pod Czeską Koroną". Wypadało 17 kufli na osobę. Dużo? Średnio. Autor "Szwejka" chwalił się, że w Pradze był pewnej nocy w dwudziestu ośmiu lokalach, z tym, że nigdzie nie zamawiał więcej niż trzy piwa.

***

Jarosław Haszek urodził się w Pradze, był synem profesora gimnazjalnego, skończył Akademię (no, technikum) Handlową, pracował w banku Slavia, po zwolnieniu dyscyplinarnym utrzymywał się z pisywania (najczęściej w piwiarniach) setek felietonów i humoresek, do których za odpowiednią opłatą wstawiał nazwiska współbiesiadników. Wyrzucony z pisma "Świat zwierząt" za wymyślanie nowych gatunków i za wiadomość o dwu krowach, które codziennie czochrały się o ekspres Praga - Brno. W 1911 roku założył istniejącą do dziś Partię Umiarkowanego Postępu w Granicach Prawa (credo: NIE JEST PRAWDĄ, ŻE NIE MA PRAWDY...). Wcielony do wojska powędrował w 1915 roku na front galicyjski, gdzie zdezerterował do Rosji. Po powrocie do Pragi zaczął w roku 1921 pisać "Przygody dobrego wojaka Szwejka w czasie wojny światowej w Austrii i Rosji". Dobrego Wojaka ulepił z postaci swych przyjaciół z 11. kompanii marszowej batalionu N 91 pp z Czeskich Budziejowic - i z własnych przygód. Do swej powieści pakował wszystkie zasłyszane w niezliczonych knajpach, redakcjach, okopach, aresztach itp. opowieści.

Nie wymyślił jednej anegdoty, jednej postaci, jednego nazwiska. Józef Szwejk istniał naprawdę (zmarł w Pradze w 1965, byłem na jego grobie), podobnie jak pan Palivec, właściciel gospody "Pod Kielichem", gdzie muchy obsrały portret Najjaśniejszego Pana (historia absolutnie autentyczna), jak tajniak Bretschneider, polski Latrinengeneral i setki innych. Nie mówiąc już o "Starym Pro-chazce" (jak Czesi nazywali cesarza Franciszka Józefa), który w 1914 roku był już zdaniem Szwejka "tak niedołężny, że go nie wypuszczali z wychodka, boby zanieczyścił cały Schön-brunn".

Pozyskiwanie tych wiadomości wymagało stałego pobytu w piwiarni. Poza wszystkim pan Jarosław zwyczajnie, po ludzku, nie potrafił pisać na trzeźwo. Za namową przyjaciół zaniepokojonych rosnącą ilością pochłanianych codziennie i conocnie przez pana Jarosławia kufli piwa i kolejek rumu wyjechał do Lipnicy nad Sazawą. Tam - jak pisał do Pragi - spełniło się marzenie jego życia: zamieszkał w gospodzie.

Ostatnie akapity "Przygód dobrego wojaka Szwejka" podyktował Haszek w sylwestrowe przedpołudnie 1922 r. Trzy dni później zmarł. Na "niewydolność organizmu". Mówiąc po polsku - "wódka się w nim zapaliła". Zostawił swojego Szwejka wraz z marszbata-lionem kędyś na bezdrożach Galicji. Niedokończoną powieść próbowano kontynuować, ale styl i humor Haszka jest niepodrabialny .
***

W tym samym roku na nowojorskim Brooklynie urodził się Joseph Heller, autor nieśmiertelnego "Paragrafu 22". Słynny "paragrafowy" Yossarian to czeski Dobry Wojak, tyle że z drugiej światowej wojny. To nie mógł być przypadek! - mówi wnuk pisarza, Richard Haszek - dlatego dziś w Lipnicy czcimy w Szwejku bohatera dwu narodów.

Na lipnickim cmentarzyku, pod murem, w miejscu przewidzianym ongi dla samobójców, znajduje się grób z prostym napisem: JAROSŁAW HASZEK, autor "Przygód dobrego wojaka Szwejka". Obok liczne (puste) butelki po piwie i śliwowicy, pozostawione w dowód wiecznej pamięci i wdzięczności przez miłośników genialnego humorysty, wiecznego włóczęgi po gospodach, alkoholika, bigamisty, nihilisty, wielkiego człowieka, wielkiego pisarza, geniusza, dbającego o opinię tyle, co o ciepłe piwo. Najwięcej śladów bytności pozostawiają na mogile członkowie czeskiej Fundacji Suchego Gardła.

***

Przy wejściu na cmentarzyk stoi duży pomnik Jarosława Haszka. W 1983 roku miał stanąć również pomnik w Pradze, ale nie stanął - podobno z uwagi na łudzące podobieństwo do wysokiego dostojnika partyjnego tow. Millera. Przez następne dwadzieścia lat leżał więc w lapidarium między Leninem a Gottwal-dem (pierwszym komunistycznym prezydentem śp. Czechosłowacji).

Po pięciu minutach rozmowy z Richardem Haszkiem III każdy uwierzy w prawdziwość opowieści jego antenata o dwu krowach, które codziennie rano czochrają się o ekspres Praga - Brno. Albo o winie, którego litr spożywany codziennie radykalnie zapobiega zapaleniu ślepej kiszki. Richard jest właścicielem połowy Lipnicy, przewodniczącym Towarzystwa Przyjaciół Jarosława Haszka, jedną z najbardziej popularnych postaci starej, dobrej Pragi, która nazywa go Wielkim Wnukiem. To dzięki niemu obecna jubileuszowa (130. rocznica urodzin, 90. śmierci pisarza) sesja naukowa ("Szwejk: tak czy nie?") może się odbywać w ocalonej przed profanami lipnickiej gospodzie "Pod czeską koroną", gdzie co dzień - wystarczy trochę popracować wyobraźnią - o zmierzchu, przy drewnianym stoliku zasiada przy piwie i śliwowicy sam twórca "Szwejka". Przestają mu dolewać, gdy zaczyna opowiadać dowcipy polityczne. Wielki Wnuk z radością kontynuuje towarzyskie tradycje. Biesiadują najczęściej z rzeźbiarzem, Radomirem Dvorza-kiem, a że przy piwie rodzą się najlepsze pomysły, w lasku pod Lipnicą jest już atrakcja, że daj Boże zdrowie: trzymetrowe Ucho Bretschneidera, tajniaka ze "Szwejka", pierwszy na świecie pomnik podsłuchu policyjnego wykuty w marmurze w ścianie dawnych kamieniołomów. Nie-opodal można wpić się w Usta Prawdy ("Nie jest prawdą, że nie ma prawdy").

Z okazji jubileuszu panowie Haszek&Dvorzak postanowili wykuć w granicie ogromną głowę autora tłumaczonego już na 58 języków "Szwejka". Dvorzak kuł, Wielki Wnuk, podobny do dziadunia jak dwie śliwowice, wniósł do dzieła to, co ma najcenniejszego: siebie. Pozował. I tak narodziła się nad Sazavą nowa dziedzina sztuki: rzeźbiarska inżynieria genetyczna: dziad, wnuk i babcia - Jarmila Haszkowa (dała swój nos) w jednym kawałku granitu!
Pomnik nazywa się "Hlava XXII" (tak brzmi czeski tytuł powieści Josepha Hallera), stoi pod Lipnicą na skrzyżowaniu dróg, waży 21 ton, ma 3 metry wysokości, a składa się z ośmiu segmentów. Na ich wewnętrznych ścianach wyryto (w dziesięciu językach, w tym polskim) najbardziej znane cytaty z "Przygód dobrego wojaka Szwejka". Wspólny dla wszystkich jest taki: "Żywot ludzki, posłusznie melduję panie oberlejtnant, jest tak skomplikowany, że los pojedynczego człowieka to zwykły łachman".

***

Panie i panowie, "Jak tam było tak tam było, zawsze jakoś było. Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było". Odsłonięcie głowy 27 kwietnia, w sobotę, o 14.00. Jedziemy na piwo do Szwejka, do Haszków, do Hellera. Nad Sazavę, do Lipnicy.

Leszek Mazan

dziennikarz, krakauerolog i szwejkolog

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski