MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nie kopać w trumnę!

Leszek Mazan
No, wio! Czterech przyodzianych w zabłocone ferszalungi panów splunęło w spracowane dłonie (jeden trafił we wdowi but) i zaczęło spuszczać trumnę do grobu.

– Za główkę, kurna, Wojtek, za główkę! Podciąg nad jajca! A niech to krew troista! (etc., etc.). Opisałem tę piękną scenę w „Dzienniku”. W efekcie w świetlicy Związku Zawodowego Pracowników Komunalnych w Nowym Sączu (działo się to przed laty) zwołano nadzwyczajne zebranie załogi.

Po odczytaniu stosownego fragmentu najstarszy stażem związkowym grabarz wstał, splunął i zapytał: – Który sukinsyn to pisał? – Podpisał się „ma”, ale nazywa się Mazan – mruknęła główna księgowa. – Jak ja tego sk… będę chował, to mu cegłą w trumnę przyp... – zadeklarował grabarz, co zostało przyjęte burzliwymi oklaskami, zaś mój informator uczciwie ostrzegł: – Na litość boską, niech pan uważa, ja go znam, on to może zrobić!

Pogrzeby mogą demaskować intymne tajemnice zmarłego. Pamiętam kuzyna, który nienawidząc swego szefa jak przysłowiowej burej suki, na wszystkich uroczystościach rodzinnych i towarzyskich zapewniał: – Jeśli nad moim grobem zacznie przemawiać Kowalski to zobaczycie, będę kopał w trumnę!

Było to tak szczere, że kiedy kuzynowi się zmarło, a nad otwartą mogiłą zabrał głos Kowalski – wdowa jęknęła spod welonu: – Jezus,Maria, będzie kopał! – i wszyscy odruchowo pochyliliśmy się na grobem. Nie wiem, jak inni, ale ja najwyraźniej słyszałem głuchy stuk, a moja „nekrofilia” – jak mawiali koledzy w redakcji – jeszcze bardziej spotężniała.

W swoich zbiorach mam zdjęcia z czaszką wielkiego wezyra Kara Mustafy (leżała jako n przycisk na biurku przyjmującego delegację polskich dziennikarzy burmistrza Wiednia), z czerepem króla Wacława IV Luksemburczyka (pamiątka z pracy w Pradze), ze złotozębną szczęką Heleny Modrzejewskiej znalezioną przez milicję w torbie rakowickich hien cmentarnych. Z prawdziwą rozkoszą wsłuchiwałem się w materiał przysłany do „Kroniki TV” przez naszego korespondenta znad Sanu:

– „Jesteśmy na najstarszym cmentarzu w Przemyślu, rozmawiamy z przewodniczącym Brygady Pracy Socjalistycznej, zasłużonym grabarzem Janem Wiśniewskim: – Ogromnie pana przepraszam, od jak dawna ma pan przyjemność grzebać?” Moim ulubionym tematem stały się pogłoski o rzekomym letargu, w którym pochowano naszego Piotra Skargę. Miałby tego dowodzić świadczący o dużych przedśmiertnych emocjach układ kości w otwartej w krakowskim kościele Piotra i Pawła trumnie wielkiego kaznodziei, ale prymas August Hlond skomentował: – Eeeeeee, jaki tam letarg. Po prostu trudno leżeć w Krakowie i nie przewracać się w grobie.

Na największą polityczną minę nadepnął ongi na Rakowicach reporter „Dziennika” Andrzej Pawlik, podpisujący się skrótem (pa). W dowód szczególnego zaufania wysłano go do obsługi pogrzebu wysokiego dostojnika partyjnego. Pawlik wywiązał się z zadania jak mógł najlepiej, a swą wyciskającą spod powiek łzy relację zakończył dość niekonwencjonalnie: „Świeżą mogiłę pokryły wieńce i wiązanki kwiatów (pa)”. Nad „Dziennikiem” rozszalała się burza, w wyniku której mocą decyzji władz wojewódzkich nieszczęsny Pawlik otrzymał aż do odwołania zakaz wstępu na Rakowice i musiał sobie zmienić ksywkę na (ap).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski