MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nie tylko studia

Redakcja
Zazwyczaj, kiedy o kimś mówimy "wykształcony", mamy na myśli, że ukończył dużo szkół, posiada wiele dyplomów, szczególnie ten ukończenia studiów wyższych. Rzadko jednak wiążemy pojęcie wykształcony z pojęciem pracy.

Anna Weyssenhoff: Czym skorupka za mŁodu

Lepiej być autorem pierwszorzędnej zupy niż trzeciorzędnego obrazu

A w dzisiejszym świecie najbardziej istotne jest to, czy jest się wykształconym do pracy właśnie, a nie w oderwaniu od niej. Tak więc człowiek "wykształcony do pracy w XXI wieku" to ktoś, kto rozumie szybko następujące zmiany w świecie pracy, powodujące starzenie się już istniejących umiejętności, nawyków, to ktoś ciągle doskonalący, poszerzający swoje kwalifikacje, ktoś, kto elastycznie myśli i działa, w miarę możliwości podnosi swój poziom wiedzy technicznej i uczy się przynajmniej języka angielskiego.
Ciągle słyszy się przecież, że najważniejsze jest podnoszenie swoich kwalifikacji, że zatrudnia się tych, którzy są kompetentni, mobilni, samodzielni, że zatrudniani są specjaliści. W świetle tych haseł, młodzież zdobywająca swoje wykształcenie w zasadniczej szkole zawodowej, wydaje się bez szans na życie zawodowe. Taka opinia krąży szczególnie wśród samych zainteresowanych. Bo kto zatrudni robotnika, a taki tytuł zawodowy otrzymuje absolwent 2-3 letniej szkoły, który praktykę szkolną odbywa w warsztatach szkolnych? A przecież kilkanaście procent młodzieży uczy się w szkołach zawodowych. Co powinni w takim razie robić uczniowie tych szkół, aby zaraz na starcie nie znaleźć się wśród bezrobotnych?
Jarek zdecydował się na zasadniczą szkołę zawodową ze specjalnością mechanika samochodowa lub precyzyjna. Szkołę tę wybrał, bo od pewnego czasu pomaga sąsiadowi - właścicielowi myjni. Ma obiecaną tam pracę po skończeniu zawodówki. Wybrał szkołę mechaniczną, bo taki fach w myjni się przyda - czasem trzeba wykonać jakieś drobne reperacje… Sąsiad ma zaufanie do Jarka. Sam Jarek miał już kilka ciekawych pomysłów, choć w szkole nie zalicza się do tych "zdolnych". Słabo się uczy, o technikum nie ma mowy. W takiej myjni tyle się można nauczyć - podczas mycia właściciele opowiadają o wadach i zaletach posiadanych aut, o różnych ciekawych przypadkach… Może kiedyś, za parę lat, Jarek rozwinie z sąsiadem działalność. Może otworzy komis samochodowy, będzie dobrym znawcą aut - specjalistą.
A Kuba? Kuba skończył gimnazjum dwa lata temu. Z 8 pkt. - na 80 możliwych - za oceny z czterech podstawowych przedmiotów i 31 pkt. - na 100 możliwych - ze sprawdzianu końcowego. Z taką niską punktacją może się uczyć tylko w zasadniczej szkole zawodowej. Poszedł do szkoły ogrodniczej. Ogrodnikiem nie zamierza być, ale szkołę jakąś skończyć trzeba. Wybrał akurat tę bez żadnej szczególnej motywacji, chyba tylko to mu się spodobało, że praktyki są na powietrzu. Jest ruchliwy, nie usiedziałby długo np. w warsztatach stolarskich, a pójście właśnie do szkoły stolarskiej sugerował mu tata stolarz. W szkole nauka idzie mu wyjątkowo ciężko. Nie obchodzi go jakaś chemia organiczna, wegetacja kwiatków. Do poradni zawodowej wysłała go wychowawczyni.
Kuba liczył na prześlizgnięcie się przez szkołę, przetrwanie do pełnoletniości. A potem… zobaczy się. Jako 17-latek nie potrafił określić swoich potrzeb, nie potrafił nazwać czynności, które umie robić najlepiej.
Jarek natomiast - teoretycznie słabszy uczeń - ale umiał zaplanować swoje życie na wiele lat, ma świadomość potrzeby poszerzania, zmieniania, doskonalenia zawodowego, swoich kompetencji. Chce pracować w dziedzinie, która go interesuje, więc ma motywację do uczenia się, bo uczyć się trzeba na pewno, aby czuć się pewnym w tym, co się robi. Jarek uwzględnił własne potrzeby i własne możliwości. Znalazł atuty pracy w myjni samochodowej, znalazł własną drogę zawodową, osiągalną bez zdobywania tytułów zawodowych, do których i tak "nie miał głowy".
Największy procent wśród bezrobotnych to ludzie młodzi, między 18 a 24 rokiem życia. Z prostych wyliczeń wynika, że są to absolwenci szkół zawodowych. Czy nie powstają zatem miejsca pracy dla wykwalifikowanych robotników? Współczesny rynek pracy wskazuje na coraz mniejsze zapotrzebowanie na proste, rutynowe, charakteryzujące się wąskim zakresem uprawnień czynności zawodowe. A z takimi czynnościami kojarzy się zasadnicza szkoła zawodowa. Ale to nie musi być prawda.
Współczesny rynek pracy poszukuje bowiem jednocześnie ludzi wyspecjalizowanych, znających dogłębnie swoją dziedzinę.
Temat szkół zawodowych podjęłam dziś dlatego, że za parę miesięcy kolejne kilkanaście procent młodzieży znajdzie się w zasadniczych szkołach zawodowych, traktując w nich pobyt tak, jak potraktował go Kuba. Uczniowie dzielą szkoły zasadnicze na te dla dziewcząt i te dla chłopców. Chłopcy zastanawiają się nad mechaniczną, budowlanką, elektryczną. Rzadziej - w przeciwieństwie do dziewcząt - biorą pod uwagę szkołę fryzjerską, handlową czy krawiecką. Podejmując decyzję o wyborze takiej czy innej szkoły, nie uwzględniają własnej indywidualności. Wybierają szkołę, bo jest najbliżej domu, bo jest się tam najłatwiej dostać, bo szkoła załatwia praktyki, bo wydaje się to stosowne dla chłopca lub dla dziewczyny. A przecież mogliby być dobrymi fachowcami w czymś specjalistycznym, a tacy zawsze znajdą pracę. Takich osób nie dopada syndrom "gorszego" - tego z niewysokim wykształceniem. Znają państwo powiedzenie, że lepiej być autorem pierwszorzędnej zupy niż trzeciorzędnego obrazu (wg A. Masłowa).
Nie tylko przecież studia, czyli posiadanie wysokiego wykształcenia, ale i zawodówka może bardzo dobrze przygotować do przyszłej pracy. Skończyć należy z mitami, że do zawodówki idą słabeusze, którzy nigdzie indziej się nie dostali, a po jej ukończeniu nie znajdą zatrudnienia. Znajdą, ale tylko wtedy, jeśli już w szkole będą szukać własnego sposobu na życie, który pozwalałby na pozostanie sobą, a jednocześnie byłby do zaakceptowania w dzisiejszym społeczeństwie.
Ważne jest opanowanie strategii, planowanie. Tak jak w sporcie. Trzeba zawsze patrzeć te parę kroków do przodu i widzieć kolejny krok na drodze do czegoś. Bo - jak powiedział kot do Alicji z Krainy Czarów - jeżeli nie wiesz, dokąd zajść, nieważne, jaką drogę wybierzesz.
Autorka ponad 22 lata pracowała w poradni psychologiczno-pedagogicznej. Jest wiceprezesem Stowarzyszenia Doradców Zawodowych i Personalnych w Krakowie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski