MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nie zrobili sobie krzywdy

Redakcja
W pożegnalnym występie w kadrze Michał Żewłakow pokazał, że bardzo by się jeszcze przydał tej drużynie FOT. EPA/ALEXANDROS VLACHOS
W pożegnalnym występie w kadrze Michał Żewłakow pokazał, że bardzo by się jeszcze przydał tej drużynie FOT. EPA/ALEXANDROS VLACHOS
62 minuta spotkania na stadionie imienia Georgiosa Karaiskakisa w Pireusie była szczególna. W tym właśnie momencie Franciszek Smuda zdecydował, że reprezentacyjna kariera Michała Żewłakowa dobiegnie końca. To ten selekcjoner sprawił, że 34-letni obrońca nie wybiegnie na boisko podczas turnieju mistrzostw Europy w Polsce i na Ukrainie. - Czuję, że moja osoba jest zbędna - skomentował rozżalony Żewłakow.

W pożegnalnym występie w kadrze Michał Żewłakow pokazał, że bardzo by się jeszcze przydał tej drużynie FOT. EPA/ALEXANDROS VLACHOS

TOWARZYSKO W ATENACH. Ten mecz będziemy pamiętać tylko ze względu na pożegnanie z kadrą 102-krotnego reprezentanta Michała Żewłakowa

Wielu ekspertów, a także kibiców uważa, że doświadczenie 102-krotnego reprezentanta Polski mogłoby się odmłodzonej drużynie bardzo przydać. Wczorajszą grą pokazał, że ciągle prezentuje międzynarodowy poziom. Wyprowadził biało-czerwonych na mecz z Grecją z opaską kapitana, którą, schodząc z boiska, przekazał Kubie Błaszczykowskiemu. Tak dokonała się symboliczna zmiana warty, która de facto nastąpiła już pół roku temu.

Grecja - Polska 0-0

Sędziował Martin Atkinson (Anglia). Żółte kartki: Peszko, Mierzejewski. Widzów: 12 000.

Grecja: Chalkias 6 - Vyntra 5, Papadopoulos 5, Moras 5, Lagos 6 - Karagounis 4 (73 Katsouranis), Kafes 5, Kone 4 (66 Lymperopoulos) - Fetfazidis 5 (76 Salpingidis), Samaras 5 (76 Torosidis) - Mitroglu 4 (58 Ninis).

Polska: Sandomierski 6 - Piszczek 5, Żewłakow 5 (62 Jodłowiec), Głowacki 5, Sadlok 5 - Dudka 5 - Błaszczykowski 5, Peszko 4 (76 Grosicki), Mierzejewski 4 (46 Murawski 4), Obraniak 3 (83 Kucharczyk) - Lewandowski 3 (83 Guerreiro).

Przed meczem prezes Grzegorz Lato i sekretarz generalny PZPN Zdzisław Kręcina wręczyli piłkarzowi Ankaragucu pamiątkową paterę. W oficjalnej części pożegnania wziął też udział prezes Olympiakosu Pireus, klubu, w którym Polak spędził cztery lata. Po godzinie gry doczekał się też ciepłego gestu ze strony kapitana Greków, Georgiosa Karagounisa (zagrał dla kadry po raz 105.) oraz 12 tysięcy fanów obu drużyn na trybunach.

Chcąc dobrze zapisać się w ich pamięci, Żewłakow dwukrotnie ratował swój zespół przed utratą bramki. Najpierw wybił piłkę na róg po strzale Georgiosa Samarasa, gdy ten wygrał w polu karnym pojedynek główkowy z Łukaszem Piszczkiem. Następnie zapobiegł nieszczęściu, po ogromnym zamieszaniu w polu karnym. Miał też ostatecznie udaną interwencję dwie minuty przed przerwą, gdy wybił piłkę głową po dośrodkowaniu Konstantinosa Mitroglou. Piszemy "ostatecznie", gdyż piłka wprawdzie poleciała wprost pod nogi Pantelisa Kafesa, ale grecki pomocnik oddał bardzo niecelny strzał i skończyło się na strachu Grzegorza Sandomierskiego. Ten pozytywny obraz gry odchodzącego kapitana zaburzyła sytuacja z 42 min, gdy pozostawił bez opieki Mitroglou i pozwolił mu oddać celny strzał. Szczęśliwie dla niego Sandomierski wybił piłkę nogą.

Polacy, którzy cztery dni wcześniej ulegli Litwie 0-2, rozpoczęli mecz przestraszeni. Już w 2 min żółtą kartką został ukarany Sławomir Peszko, kwadrans później Adrian Mierzejewski. Ten drugi wyszedł na boisko w pierwszym składzie, choć spodziewano się, że to on, a nie Rafał Murawski "zapłaci" za porażkę w Kownie. Franciszek Smuda niespodziewanie zdecydował się jednak na wariant bardziej ofensywny i w jedenastce pozostał tylko jeden defensywny pomocnik - Dariusz Dudka. Szybko, bo już w przerwie zweryfikował swoją koncepcję i nastąpił powrót do wariantu "litewskiego".

Druga połowa mogła się zacząć znakomicie, bo Robert Lewandowski znalazł się sam przed Konstantinosem Chalkiasem. Nie oddał jednak strzału, bo najpierw pozwolił bramkarzowi na trącenie ręką piłki, a następnie odebrał mu ją Panagiotis Lagos. - Wszystko zrobiłem idealnie. Kiwnąłem, ale bramkarz wyciągnął się tak bardzo, że aż tego się nie spodziewałem i końcami palców trącił piłkę - opisywał Lewandowski przed kamerą TVP Sport.
Znów brak skuteczności zaważył na wyniku spotkania naszej drużyny. Mogliśmy prowadzić już po półgodzinie meczu, gdy Błaszczykowski wymienił piłkę z Peszko i ten minimalnie chybił. Dwukrotnie też groźnie uderzał Ludovic Obraniak. Pomocnik Lille, który w debiucie w biało-czerwonych barwach w sierpniu 2009 roku strzelił Grekom dwa gole, najpierw efektownie uderzył z rzutu wolnego, a następnie kopnął nad poprzeczkę z 10 metrów. Ta druga okazja była z gatunku stuprocentowych, bo wystarczyło trafić w światło bramki, by sprawić gospodarzom przykrość.

W poniedziałek piłkarze, oskarżeni przez jedną z gazet o naganne zachowanie, w specjalnym oświadczeniu obiecali, że w czasie najbliższych meczów postarają się udowodnić, iż ich podejście do wykonywanego zawodu jest profesjonalne i dadzą z siebie wszystko, aby wygrywać kolejne spotkania. Wczoraj nie można im było zarzucić braku ambicji, lecz brakło im argumentów sportowych. - Ciężko, by to, co działo się przed meczem, można było wymazać z pamięci - komentował Peszko. - Każdy z nas to na swój sposób przeżył - dodał Błaszczykowski. - Jedna gazeta coś napisała, czym tu się przejmować? To były jakieś bzdury, ludzie są zazdrośni, zawistni, ale na boisku o tym nie myśleliśmy - to z kolei komentarz Lewandowskiego.

Mecz rozgrywany był w wolnym tempie i nie po raz pierwszy przekonaliśmy się, że rozgrywanie dwóch spotkań w odstępie kilku dni jest dla polskich piłkarzy męką. Grecy, którzy w sobotę z trudem ograli Maltę po golu w ostatnich sekundach meczu, mieli tradycyjne kłopoty z rozgrywaniem ataku pozycyjnego. Świetnie znający miejscowy futbol Jacek Gmoch liczył, że biało-czerwonym uda się zaskoczyć rywali kontratakiem, ale za wyjątkiem wspomnianej okazji Lewandowskiego szybkie akcje ekipy Smudy były niszczone w zarodku. Grecy nie starali się o zwycięstwo za wszelką cenę, wystarczyło im, by przedłużyć serię meczów pod wodzą Fernando Santosa o dziewiąty bez porażki (w tym tylko trzy remisy).

Zmiany w drugiej części gry nie dały ani jednej, ani drugiej stronie nowej jakości. Gola mogła nam dać indywidualna akcja Kamila Grosickiego (mocny, celny strzał z 25 m), potem Sotiris Ninis skiksował na 5. metrze.

Gmoch uważa, że w grze naszej drużyny były przebłyski zwiastujące postęp (oczywiście w odniesieniu do fatalnego spotkania z Litwą). Wszystkie można by jednak zgrać na trzyminutową taśmę filmową.

- Wydaje mi się, że byliśmy lepszą drużyną. Choć jeszcze są niedociągnięcia, ciągle się zgrywamy, są momenty, że nie ma komu zagrać - stwierdził Lewandowski. - Z przebiegu całego spotkania wynik remisowy jest zasłużony. Znów nie strzeliliśmy gola, ale martwiłoby mnie to, gdybyśmy nie stwarzali sytuacji. A one były, tylko zabrakło kropki na i - dodał Błaszczykowski.

KRZYSZTOF KAWA

Michał Żewłakow: Zostałem zmuszony

- Łezka nie zakręciła się w oku, ale ścisnęło mnie w gardle - powiedział Michał Żewłakow dla TVP Sport po wczorajszym meczu w Atenach. - Człowiek zaczyna się przyzwyczajać, że już naprawdę koniec z reprezentacją. Jeszcze emocje grają i robią swoje, ale już staram się przechodzić nad tym do porządku dziennego. Chciałem to pożegnanie przeżyć na swój sposób i jestem z niego zadowolony. Ten mecz był lepszy od tego z Litwą. Mam nadzieję, że takie wpadki już nie będą się zdarzały i chłopaki odżyją po tym meczu. Tak naprawdę to nie ja kończyłem z tą reprezentacją. Zostałem do tego zmuszony, nie chcę być problemem dla trenera, dla tej reprezentacji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski