MKTG SR - pasek na kartach artykułów

(Nie)dobre kursy bez kantów

Zbigniew Bartuś
Archiwum
Kontrowersje. Opracowany w Krakowie nowy system finansowania szkoleń dla przedsiębiorców i ich pracowników zagraża tysiącom słabych firm szkoleniowych żerujących na unijnych pieniądzach. Wymusza dobrą jakość edukacji i uniemożliwia nadużycia. Czy dlatego Polska go nie zechce?

Rząd chce, aby dzięki nowym, rekordowym środkom unijnym Polska zmieniła się "z kraju tanich montowni w raj dobrze opłacanych specjalistów". Kluczową rolę mają odegrać kursy dla właścicieli i pracowników firm, głównie małych i średnich (MŚP). Zatrudniają one większość Polaków, ale są często źle zorganizowane i mało wydajne. Mają niskie zyski i słabo płacą.

PRZECZYTAJ KOMENTARZ AUTORA: Kurs na przetrwanie w pędzącym świecie

Wszyscy są zgodni, że warto przeznaczyć miliardy na szkolenia. Problem w tym, jak wydać pieniądze, by nie zostały zmarnowane, ani rozkradzione.

Unia Europejska przeznaczyła dotąd na edukację i dokształcanie Polaków 11,5 miliarda euro. To miała być, obok dróg, główna inwestycja w przyszłość. Na papierze poszło świetnie. "Zainwestowaliśmy" w kapitał ludzki prawie wszystko, co nam dano, ale - jak wynika z raportów Komisji Europejskiej - długo nikt nie sprawdzał jakości i efektów szkoleń.

Bywało więc, że ci sami bezrobotni szkolili się po kilkanaście razy, nie znajdując pracy, a pracownicy tracili czas na niepotrzebnych im kursach. Rozkwitły za to firmy szkoleniowe stworzone po to, by "przerabiać środki".

- O tym, jakie szkolenia są potrzebne i komu, decydowali dotąd urzędnicy - tłumaczy Ireneusz Górecki, prezes Polskiej Izby Firm Szkoleniowych. - To się zmieni. Przedsiębiorcy będą decydować, jakich szkoleń potrzebują i kto je poprowadzi - zapowiada wicepremier Elżbieta Bieńkowska.

Podlegli jej urzędnicy od ponad roku głowią się nad nowym systemem finansowania szkoleń. Tymczasem Wojewódzki Urząd Pracy w Krakowie wraz z przedsiębiorcami i naukowcami stworzył taki system wcześniej. I przy akceptacji Warszawy wdraża go pilotażowo w Małopolsce. W oparciu o sprawdzone wzorce zachodnie będzie rozdawać przedsiębiorcom bony szkoleniowe. - Dysponując nimi, przedsiębiorca sam wybierze szkolenie dla siebie lub pracowników - wyjaśnia Andrzej Martynuska, dyrektor WUP.

Jak tłumaczy Małgorzata Dudziak z WUP, nie można jednak dać ludziom bonów (czyli publicznych pieniędzy) bez pewności, że wykupione za nie szkolenia będą miały dobrą jakość. Bo to stwarzałoby pole do nadużyć.

Przedsiębiorca mógłby np. umówić się z kolegą, że ten zorganizuje mu kurs spawania za 20 tys. zł, a potem dzieliliby się dotacją. Część szkoleń byłaby w ogóle fikcyjna, jak zdarza się dzisiaj. - Dlatego w naszym systemie można skorzystać wyłącznie z oferty firm spełniających specjalne wymagania jakości - tłumaczy Małgorzata Dudziak.

- To jest jak dotąd jedyna w Polsce metoda oddzielenia dobrych firm szkoleniowych od tych, które udają lub wręcz oszukują, że szkolą - uważa prof. Roman Batko z Uniwersytetu Jagiellońskiego, koordynator niezależnych audytorów weryfikujących jakość prowadzących szkolenia. Certyfikat udało się na razie uzyskać 26 firmom ze 170, które się zgłosiły (na tysiąc w regionie).

Rządowe propozycje zmierzały początkowo w podobnym kierunku, ale "po konsultacjach" przyjęto bardziej liberalne rozwiązanie. Zdaniem krakowian, nie wyeliminuje ono z rynku firm "udających szkolenia" i oszustów.

Sposób na jakość kursów z unijnej kasy
Paweł Orłowski, wiceminister infrastruktury i rozwoju, tłumaczy, że właśnie w celu poprawienia jakości i efektów szkoleń, w latach 2014-20 sposób ich finansowania się zmieni.

Publiczna dotacja nie będzie już trafiać do firm szkoleniowych organizujących kursy według wytycznych urzędników, tylko - np. w postaci specjalnego bonu - do przedsiębiorców. To oni - dokładając do unijnych środków własne pieniądze - będą decydować, u kogo chcą zamówić szkolenie i czego ono ma dotyczyć. Tyle że wciąż będą mogli skorzystać z usług firm, które na początku nie zostaną zweryfikowane pod kątem jakości szkolenia. Później zrobi to rynek.

System bonów szkoleniowych funkcjonuje w wielu krajach zachodnich. Wszędzie wymagał wprowadzenia zabezpieczeń przed nadużyciami, w tym - systemów zapewnienia jakości w instytucjach szkoleniowych. - W Walonii, na której się wzorujemy, wyraźnie podniosło to jakość ofert oraz zmniejszyło ilość nadużyć. Firmy zaczęły konkurować jakością - podkreśla Małgorzata Dudziak z Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Krakowie, który stworzył pionierski w Polsce system zapewnienia jakości szkoleń.
W jego ramach instytucje (w tym firmy) szkoleniowe, które chcą prowadzić kursy za publiczne pieniądze (bony), muszą przejść weryfikację. Najpierw dokonują samooceny, a potem są sprawdzane przez niezależnych audytorów.

- Nasz system nie tylko zapewnia kontrolę nad jakością szkolących, ale bezpieczeństwo publicznych pieniędzy - podkreśla Dudziak.

Sęk w tym, że we wspomnianej Walonii podobną rewolucję przetrwało ok. 500 z 1600 działających wcześniej firm szkoleniowych. Gdyby krakowskie rozwiązanie weszło w życie w całej Polsce, efekt byłby zapewne podobny. Stąd silny opór środowiska.

Ireneusz Górecki, prezes Polskiej Izby Firm Szkoleniowych, wyraża z kolei duży sceptycyzm wobec wszelkich urzędowych certyfikatów, atestów, koncesji. - Wierzę w mądrość rynku: on najlepiej weryfikuje, czy dana firma jest dobra, czy nie - deklaruje Górecki.

Nie podoba mu się, że urzędnicy próbują stworzyć szablon, według którego będą oceniać wszystkie firmy szkoleniowe. - To tak zróżnicowana grupa, że nie da się do niej przyłożyć jednej miary - twierdzi szef Izby.

Andrzej Martynuska, szef krakowskiego WUP, jest pewny, że bez systemu zapewnienia jakości ogromne pieniądze, jakie Polska dostanie na szkolenia, mogą zostać zmarnowane.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski