MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Niejasna sprawa lamp

Barbara Ciryt
Masłomiąca. Spółki Tauronu potrzebują wielu miesięcy, żeby oświetlić niewielką uliczkę

Kołem toczy się historia z podłączaniem oświetlenia ulicznego w Masłomiącej. Mieszkańcy już drugi raz doświadczają, jak dokumenty wędrują po Tauronie od spółki do spółki, od placówki do placówki.

- Najpierw krążą kopie pism, potem oryginały. Po trzy razy urzędnicy wysyłają je z Częstochowy do Krakowa i na odwrót - mówi Marek Kozłowski, radny i mieszkaniec Masłomiącej. Traci cierpliwość, bo lampy na ul. Widerskiej zostały zamontowane 1 lipca, a do dziś nie świecą.

W ubiegłym roku Kozłowski interweniował w podobnej sytuacji. W jego wiosce Tauron nie mógł sobie poradzić z zaświeceniem 10 latarni przez ponad sześć miesięcy. Teraz lamp jest mniej, a problemy takie same. - Mieszkańcy ul. Widerskiej, podobnie jak wielu innych części wsi, od wojny czekają na oświetlenie drogi.

Latem obserwowali, jak wykonawca w jeden dzień zamontował słupy i zawiesił lampy, mieli nadzieję, że wkrótce na ulicy będzie jasno. Nic z tego. Jak było ciemno,, tak jest chociaż przyszła jesień - ubolewa Marek Kozłowski. - Biurokracja jest dziesięć razy większa niż za komuny - denerwuje się nasz rozmówca.

Gdy rok temu interweniowaliśmy w sprawie opieszałości firmy dostarczającej prąd, jej rzeczniczka Ewa Groń, reprezentująca małopolski oddział Tauronu twierdziła, że odbiór i wydanie IMZU, czyli Informacji o Możliwości Zawarcia Umowy nie były możliwe, bo wykonawca od sierpnia do listopada uzupełniał dokumentację.

A inwestor - w tym przypadku gmina - tylko w oparciu o IMZU może zawrzeć umowę sprzedaży i dystrybucji energii oraz umowę na konserwację oświetlenia. W Tauronie zapewniają, że taka procedura może trwać kilka lub kilkanaście dni i zależy to od działań gminy.

Jak się okazuje, nie gmina a Tauron tę sytuację powtarza za każdym razem, gdy trzeba oświetlić nowe miejsca i zawiesić licznik. W Masłomiącej tak dzieje się drugi raz. Podobne perypetie były w gminie Kocmyrzów-Luborzyca. Dlaczego?

Wicewójt Michałowic Jarosław Sadowski udowodnił na podstawie kolejnych pism, że Tauron 12 razy - tam i z powrotem - przesyła dokumenty, informacje i zawiadomienia. Wszystko trwa wiele miesięcy.

Gmina w jednej spółce w Krakowie stara się o możliwość zawarcia umowy na dostarczanie prądu, w innej krakowskiej spółce stara się o sprzedaż energii. Pismo krąży, bo raz jest podpisywane w gminie, a następnie w firmie Tauron zarówno w Krakowie jak i w Częstochowie. Na początku dostawca energii żąda skanu pism, potem oryginałów i na ich podstawie przygotowuje umowy ostateczne, które także krążą od jednego do drugiego urzędu, bo trzeba je podpisać.

- Tym razem przesyłanie dokumentów trwało około trzech miesięcy do momentu uzyskania Informacji o Możliwości Zawarcia Umowy tzw. zielonej karty od Tauron Dystrybucja w Nowej Hucie. Poprzednio ten proces trwał pół roku - przypomina sobie Łukasz Strona z Referatu Inwestycji i Gospodarki Komunalnej w gminy Michałowice. Liczy, że przygotowanie dalszych dokumentów w firmie dostarczającej prąd pójdzie łatwiej i lampy zostaną zaświecone za dwa lub trzy tygodnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski