Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niepokonani

Redakcja
Peter Weir zawsze kochał historie rozgrywające się na krańcach świata. Książka Sławomira Rawicza "Długi marsz” była więc idealnym materiałem. Opisuje przecież wyprawę polskich zesłańców, którzy przemaszerowali przez Syberię, Mongolię i Himalaje – aż do Indii.

Rafał Stanowski: FILMOMAN

Temat znakomity na film z rozmachem. A zarazem pełen emocji i dramatyzmu, które Weir tak uwielbia od swojego głośnego obrazu "Piknik pod Wiszącą Skałą”. I tacy właśnie są "Niepokonani”, duża produkcja z Hollywood, która stara się nie stracić z widnokręgu ludzkiej duszy.


Fot. Monolith

Reżyser wraz z zaprzyjaźnionym operatorem Russellem Boydem stawiają na potęgę obrazu. Szerokie plenery, efektowne ujęcia, malarskie kadry – to wszystko odnajdziemy w "Niezwyciężonych”. Weir potrafi uciec od typowo hollywoodzkiego schematu wizualnego, stara się nas oczarować potęgą, a zarazem grozą przyrody. I to się udaje, sugestywne ujęcia przemarszu przez tajgę czy pustynię Gobi przyprawią nas, odpowiednio, o dreszcze lub krople potu na czole.

Australijski reżyser nakręcił również film z historycznym wyczuciem. Powinniśmy być wdzięczni, że wreszcie ktoś zza oceanu nie myli Polaka z Ukraińcem czy Rosjaninem, a Warszawa nie okazuje się dzielnicą Kijowa. Weir stara się zrozumieć swych bohaterów, czyli nas, Polaków, nasze historyczno–polityczne dylematy i niuanse. Oczywiście, nie do końca mu się to udaje. Przykład: rozegrany w radosnym tonie finał historii, gdy bohaterowie docierają do Indii. Zabrakło tu mocnego akcentu, który pokazałby, że jedna podróż dobiegła końca, ale zaraz zaczynała się druga, być może jeszcze trudniejsza. Przez Afrykę Północną z powrotem do Europy, walcząc i ginąc w wojnie z faszystami.

Tych niuansów Weir nie czuje, i trudno się dziwić, pochodzi przecież z Australii, a mieszka w Stanach Zjednoczonych. Swój film kończy wspomnieniem walki z komunizmem i jego upadku, który pokazuje – nareszcie! – nie widokiem walącego się Muru Berlińskiego, lecz Okrągłego Stołu. Szkoda, że reżyser osłabił finalne emocje, wstawiając schematyczne, sentymentalne zakończenie, w którym spotykają się para starszych osób. Burzy to dramatyzm opowieści.

"Niepokonani” to dla Weira film ważny, co widać było podczas jego pobytu w Krakowie na festiwalu Off Plus Camera. I co można było dostrzec we wzruszonych oczach reżysera, gdy odbierał od Radosława Sikorskiego Krzyż Komandorski Orderu Zasługi RP. – Bardzo zaangażowałem się w waszą historię – wyznał mi reżyser w rozmowie. – Zafascynowali mnie bohaterowie tej książki. Chciałem pokazać, co popchnęło ich do tak heroicznych czynów. Mogli położyć się przecież i umrzeć. A jednak walczyli. Chciałem pokazać ich wolę przeżycia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski