Po pierwszych śniegach zrobiło im tłoczno. Liczba gości wzrosła dwukrotnie. Przyleciały mazurki i liczne dzwońce tudzież kilkanaście szczygłów. Dzień po trzech kolejnych mrozach o tej samej porze dnia naliczyłem przy karmniku góra dwadzieścia kolorowych ptaszków.
Zużycie pokarmu wyraźnie spadło z powodu mniejszej liczby gości. Nie sądzę, by nieobecni po kilku tygodniach dokarmiania nagle zrezygnowali z mojej pomocy. Liczby są bezwzględne. Ubytek oznaczał tylko jedno: zadziałała niewidzialna ręka selekcji. Ptaszki najzwyczajniej w świecie nie przetrwały ataku zimy.
Dwudziestoosobowa obsada karmnika utrzymywała się bez zmian do opadów marznącego śniegu i solidnego spadku temperatury. Minus dwadzieścia stopni to nie przelewki. W południowej porze największego oblężenia stołówki doliczyłem się około trzydziestu konsumentów. Sami doświadczeni weterani. O przeżyciu decydowały drobne szczegóły. Cieplejsze ukrycie. Większy zapas tłuszczu. Strach pomyśleć, co będzie się działo, jeśli prawdziwa zima zadomowi się na dłużej.
Najlepsze atrakcje Krakowa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?