MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Niewykorzystana szansa

Redakcja
Trudno się, niestety, nie zgodzić z tezami listu otwartego Andrzeja Madeja, opublikowanego w "Dzienniku Polskim", we wtorek 5 lutego br. Osiem lat funkcjonowania Muzeum AK utrwaliło jego wizerunek jedynie jako lokalnej izby pamięci narodowej, miejsca spotkań kombatantów oraz hobbystów oporządzenia wojskowego (faktycznie wiele było wystaw poświęconych manierkom, menażkom, maskom przeciwgazowym, itp. i tu należy wyrazić uznanie dyrekcji muzeum, bo nigdzie w Krakowie nie są organizowane takie wystawy) i broni palnej. To jednak co stanowi najczęściej działalność dodatkową wielu muzeów, w tym wypadku przysłoniło istotny sens istnienia tego muzeum. A było nim, jak się wydaje, w założeniu organizatorów, ukazanie i upamiętnienie idei i czynu setek tysięcy żołnierzy Służby Zwycięstwu Polski - Związku Walki Zbrojnej - Armii Krajowej oraz pracowników Polskiego Państwa Podziemnego, którzy nie zgodzili się z dyktatem wielkich mocarstw (najpierw Niemiec i ZSRR, a następnie ZSRR, USA i Wielkiej Brytanii) i często ofiarą życia udokumentowali swoje przywiązanie do Rzeczypospolitej, państwa, które jak Feniks z popiołów powstało po 123 latach niewoli. Później przez wiele dziesięcioleci PRL żołnierze i pracownicy Polski Podziemnej byli prześladowani i traktowani jako obywatele drugiej kategorii. Obowiązkiem współczesnych pokoleń Polaków jest oddanie im sprawiedliwości w imię prawdy historycznej. Dlatego też nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego w Muzeum AK nie zaprezentowano dotąd takich bohaterów Polski Podziemnej jak np. Witold Pilecki, a patron muzeum gen. August Emil Fieldorf nie ma stałej ekspozycji.

Bolesne porównanie

Niestety, wspomniane wyżej, zachowawcze podejście do problemu skutkowało i skutkuje mizerną pozycją, a zarazem znikomym oddziaływaniem społecznym tej instytucji. W latach 2001-2004 Muzeum AK odwiedziło od 2290 do 3285 osób rocznie, w ostatnich latach liczba ta podobno wzrosła do 4000-6000 osób rocznie, co oznacza, że w ciągu ośmiu lat istnienia instytucji odwiedziło ją maksymalnie około 28 tysięcy osób.
Porównanie z Muzeum Powstania Warszawskiego, jedyną instytucją prezentującą w Polsce podobną tematykę, wypada przytłaczająco. Miesięcznie odwiedza je średnio 30 tysięcy osób (w sierpniu 2006 i 2007 - ponad 70 tys.), a od momentu otwarcia - ponad 1 milion 440 tysięcy osób. Co oznacza, że miesięcznie odwiedza Muzeum Powstania Warszawskiego więcej osób, niż w ciągu całych 8 lat odwiedziło Muzeum AK. Nie wiem, czy dr Bukowski zna te liczby, bo jeśli nie zna to nieświadomie wprowadza czytelników w błąd, czy też, jeśli je zna, świadomie uczestniczy w kreowaniu mitu, pisząc w swojej polemice o "imponującej" liczbie osób, które zwiedziły Muzeum AK, które jego zdaniem "przeszło pozytywną weryfikację społeczną". Pozwolę sobie nie zgodzić się z taką opinią. Przez osiem lat kierownictwo muzeum wykonywało jedynie najbardziej konieczne działania, wielokrotnie wymuszane przez okoliczności. Muzeum wegetuje przez ostatnie osiem lat. Wszelkie inicjatywy, które się pojawiały, były, tak naprawdę, źle widziane, traktowane jako niebezpieczne zakłócenie "błogostanu" pozornej działalności.
Przygotowana w 1999 roku ekspozycja stała, praktycznie do dzisiaj nie uzupełniana, posiada, co prawda, ciekawe eksponaty, ale przez brak pełnego tła historycznego nie można na niej poznać dobrze nawet historii SZP-ZWZ-AK, nie wspominając o losach Polski w tamtym czasie i Polskiego Państwa Podziemnego, którego AK była tylko częścią. Wielokrotne moje propozycje jej modernizacji były zbywane stwierdzeniem, że musi się ona zamortyzować (sic!). Nie wiem, jak długo miałaby trwać amortyzacja wystawy, czy 9 lat wystarczy?
A przecież organizacja każdej poważnej wystawy jest świetną okazją do zdobycia nowych eksponatów, nowych kontaktów, do promocji muzeum i jego tematyki.

Potrzeba wizji

Niemałe nakłady samorządu Warszawy są funkcją wizji ideowej twórców Muzeum Powstania Warszawskiego, które spełnia dziś rolę, jaką miało spełniać, ale niestety aktualnie tego prawie nie robi, Muzeum AK w Krakowie. Twórcy, a zarazem kierujący MPW mieli ideę i potrafili ją ciekawie zrealizować i zaprezentować. W Krakowie, niestety, brak wizji, nie wspominając o braku energii, pomysłów i umiejętności ich realizacji. Brak pomysłów kierownictwa Muzeum AK, co do ciekawych wystaw i odpowiedniej promocji ich projektów sprawia, że finansujące je samorządy, Krakowa i województwa małopolskiego, nie były nigdy wystarczająco motywowane do szybkiego zwiększenia nakładów, a wielki projekt rozbudowy i modernizacji muzeum czeka wciąż na realizację, która jakoś nie może się rozpocząć.
Misja, która stoi przed projektem Muzeum Polskiego Państwa Podziemnego, gdyż taką, oddającą istotę rzeczy, nazwę winno ono nosić, jest wielka. Nie przypadkiem przytoczyłem dane na temat Muzeum Powstania Warszawskiego, gdyż tylko z tą instytucją, z tym wydarzeniem można porównywać wagę projektu Samorządu Województwa Małopolskiego dotyczącego Muzeum AK. Niewiele pomogą protesty rodaków i polskich przedstawicielstw dyplomatycznych na świecie przeciwko określeniom "polskie obozy koncentracyjne", jeśli w Krakowie, który znajduje się na trasie tysięcy rodaków z kraju i ze świata oraz setek tysięcy cudzoziemców zwiedzających nasze miasto i pobliski Oświęcim, nie będzie instytucji, która w nowoczesny i profesjonalny sposób zaprezentuje światu czyny żołnierzy i pracowników Polski Podziemnej, ukaże jej bohaterów, śmiałe akcje bojowe, cichą działalność edukacyjną i samopomocową, ratowanie przez Polaków skazanych na zagładę Żydów i prace nad projektami przyszłej Polski. Pozwolę sobie na stwierdzenie, że powstanie takiego Muzeum w Krakowie jest obecnie polską racją stanu. Jestem przekonany, że to właśnie motywuje Andrzeja Madeja do uporczywego przypominania o swoim projekcie. Wierzę, że Samorząd Województwa, który ma w swojej ustawie, jako jedno z naczelnych zadań "pielęgnowanie polskości oraz rozwój i kształtowanie świadomości narodowej, obywatelskiej i kulturowej mieszkańców" zrealizuje szybko swój ambitny projekt dla dobra wspólnego całej Polski. A Jurkowi Bukowskiemu, którego osobiście cenię, życzę, aby wreszcie przejrzał i przestał bronić ludzi, którzy już wielokrotnie udowodnili swoją niekompetencję.
WOJCIECH BALIŃSKI\*
\*Autor jest historykiem, był współzałożycielem i członkiem Zarządu Fundacji Centrum Dokumentacji Czynu Niepodległościowego (1995-2001), a przez prawie dwa lata (2003-2004) był pracownikiem Muzeum AK, zwolnionym stamtąd w związku z zaangażowaniem w projekt "Ogrodów Polskiego Państwa Podziemnego"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski