Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nikt nie będzie mną sterował

Rozmawiał Robert Małolepszy
Paweł Papke ma już na koncie podpisanie umowy z Polsatem na transmisje telewizyjne w latach 2015-18
Paweł Papke ma już na koncie podpisanie umowy z Polsatem na transmisje telewizyjne w latach 2015-18 Sylwia Dąbrowa
Rozmowa. Nowy prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej, były zawodnik, a obecnie poseł Paweł Papke zamierza przywrócić dobre imię siatkarskiej centrali.

Do Sejmu wszedł Pan z 10 tys. głosów. W ostatnich eurowyborach zebrał Pan ich już prawie 24 tys., co oznacza, że kariera polityczna rozwija się bardzo dobrze i jesienią nie będzie Pan miał większych kłopotów z ponownym wyborem na posła. Po co
Panu ta prezesura w PZPS?

Po pierwsze, jestem człowiekiem sportu i siatkówki. Nie będę kłamał, że nie marzyłem nigdy o tym, by mieć coś do powiedzenia w sprawach dyscypliny, którą przez tyle lat uprawiałem. Oczywiście jeszcze niedawno nie myślałem, że nastąpi to tak szybko. Przekonali mnie koledzy, nie tylko z zarządu. Związek znalazł się w złożonej sytuacji, a ja nigdy nie bałem się podejmować wyzwań. Uważam, że mam wystarczające doświadczenie, dość dobre relacje z władzami polskiego sportu, znam środowisko. Dlatego zdecydowałem, że chce podjąć tę misję.

Z tym doświadczeniem to chyba Pan jednak trochę przesadził. To był jeden z głównych zarzutów oponentów.

Fakt, nigdy wcześniej nie byłem prezesem. Nie ma takiej specjalizacji jak prezesura w szkołach, na wyższych uczelniach. Nie kierowałem też klubem czy okręgiem. Ale z siatkówką jestem związany od lat. Byłem radnym, jestem posłem i członkiem zarządu PZPS. W Sejmie pracowałem w komisji, która nadzorowała organizację siatkarskiego mundialu, a teraz uczestniczy w procesie przygotowania mistrzostw Europy w piłce ręcznej. Miałem własną szkółkę siatkarską w Olsztynie. Nie boję się podejmować trudnych decyzji. Po tym czasie, który spędziłem na stanowisku prezesa, widzę, że nie mam żadnych problemów z kierowaniem tym związkiem.

Minister sportu oczekiwał zwołania Nadzwyczajnego Walnego Zgromadzenia Delegatów PZPS. Zarząd związku po wyborze Pana na prezesa ten zjazd odwołał.

Minister chciał przede wszystkim odwołania mojego poprzednika w związku z zatrzymaniem go. Po tym jak prezes zrezygnował, postulat jest już nieaktualny. Mój wybór został zaakceptowany przez władze sportowe. Zwołanie zjazdu nadzwyczajnego, kiedy punkt "odwołanie lub zawieszenie prezesa" stał się bezprzedmiotowy, byłoby nieuzasadnione. Wyniki niezależnego audytu dotyczącego mistrzostw świata będą udostępnione już w marcu. Delegaci będą mogli zadawać pytania, a podczas wiosennego Zgromadzenia Sprawozdawczego zarząd odpowie na nie i przedstawi także bilans całego roku 2014.

Opozycja twierdzi, że w ogóle nie ma Pan prawa sprawować funkcji prezesa PZPS, ponieważ łamie to zapisy konstytucji i ustawy o sprawowaniu mandatu, które zabraniają posłom kierować instytucjami, prowadzącymi działalność gospodarczą, a związek taką przecież prowadzi.

Związek nie prowadzi działalności gospodarczej. Wystarczy zajrzeć do KRS. Bardzo dokładnie sprawdziłem przepisy, na które powołują się niektórzy działacze, poprosiłem też o opinię Biuro Analiz Sejmowych. Nie musiała być nawet przygotowywana, bo została sporządzona w 2012 roku, przy okazji wyboru Romka Koseckiego na wiceprezesa PZPN. Od tamtej pory przepisy się nie zmieniły.

I jaka jest ta opinia?

Nie ma żadnych przeciwwskazań, by pełnić funkcję prezesa PZPS i sprawować mandat posła. W obecnym parlamencie nie będę jedynym, który łączy prezesurę w związku sportowym z pracą w Sejmie. Senator Marek Rocki jest prezesem AZS, poseł Wojciech Ziemniak prezesem SZS, Roman Kosecki jest wiceprezesem PZPN. Wcześniej senator Roman Ludwiczuk był prezesem Polskiego Związku Koszykówki.

Opozycji pewnie Pan i tak nie przekona. Roman Bartelik, lider grupy kontestującej pański wybór, twierdzi, że cały obecny zarząd powinien podać się do dymisji po zatrzymaniu byłych prezesów, bo przecież współpracowaliście z nimi. Na ostatnim walnym zjeździe wycięliście w pień opozycję ze wszystkich władz. Teraz więc honorowo powinniście podać się do dymisji.

Przykro słuchać takich opinii. Przecież to nie związek czy zarząd został zatrzymany. To nie nam stawiane są zarzuty. Poza tym, w Polsce wciąż obowiązuje chyba domniemanie niewinności. Jestem nowym prezesem, niebawem, podczas posiedzenia zarządu 2 marca, przedstawię nowych zastępców. Zaprosiłem też na spotkanie wszystkich prezesów związków wojewódzkich. Mam nadzieję, że to będzie nowe otwarcie w PZPS.

Waldemar Wspaniały, który zorganizował koalicję wokół Pana, będzie jednym z tych nowych wiceprezesów?

Były rozmowy z kandydatami na wiceprezesów. Waldemar Wspaniały to człowiek, którego szanuję i lubię. Wiele lat był moim trenerem. Pracujemy razem w zarządzie PZPS. Wcześniej służyłem mu radą w procesie powstawania Siatkarskich Ośrodków Szkolnych. Był oczywiście moim orędownikiem, ale nie sądzę, bym dostał 19 na 20 głosów, gdyby koledzy z zarządu nie byli przekonani do mojej osoby. Od razu odpowiadam na pytanie kolejne - nie będzie kierowania związkiem z tylnego fotela.

Pytanie jest dużo prostsze. Czy Waldemar Wspaniały będzie wiceprezesem PZPS? Zresztą już kiedyś pełnił taką funkcję.

Proszę dać mi czas do 2 marca. Wtedy zaproszę dziennikarzy na konferencję prasową i wszystkiego się dowiecie. Mogę tylko powiedzieć, że Waldemar Wspaniały odpowiada za jeden z najważniejszych i największych projektów PZPS - wspomnianych Siatkarskich Ośrodków Szkolnych. Dostajemy na niego ponad 13 mln złotych z ministerstwa sportu. To ponad 5 tysięcy uczniów, kilkuset zaangażowanych nauczycieli i 144 szkoły. Powstały też 42 akademie siatkarskie w szkołach podstawowych.

Jak Pan zamierza przekonać opozycję do siebie? Jeśli w ogóle to jest możliwe.
Już zaprosiłem na rozmowy prezesów wszystkich wojewódzkich związków. Chcę rozmawiać z tzw. grupą G16, która powstała, a którą ja na dziś nazywam grupą G4, bo tylko tylu prezesów wojewódzkich związków podpisało się pod deklaracją o jej powołaniu. Zwołujemy też na kwiecień Kongres Polskiej Siatkówki - wezmą w nim udział przedstawiciele wszystkich klubów występujących w rozgrywkach centralnych, przedstawiciele okręgowych związków itp. W sumie to około 130-140 osób. Chcę, byśmy razem porozmawiali o przyszłości siatkówki.

Największy problem to oczywiście wizerunek, który leży w gruzach po zatrzymaniu byłych już prezesów. Jakie jeszcze widzi Pan zagadnienia do rozwiązania?

Przynosi je życie. Najnowszy to sprawa wyboru nowego trenera kadry kobiet po rezygnacji Piotra Makowskiego.

Polak czy trener z zagranicy?

Powiem tyle, że zrobię wszystko, by w kadrze grały wszystkie najlepsze polskie zawodniczki. By nie było podziału na młode i stare, by żadna z pań nigdy więcej już nie miała powodów do narzekań, że kadra kobiet jest traktowana gorzej od męskiej.

Będzie Pan rozmawiał z zawodniczkami?

Tylko wtedy, gdy poprosi mnie o to trener. Jestem zwolennikiem całkowitej autonomii szkoleniowców. Moi poprzednicy, takie przynajmniej mam wrażenie, czasami starali się włączać w proces szkoleniowy czy też selekcję. Ja nie zamierzam tego robić.

Spotkał się Pan z trenerem męskiej kadry Stephane'em Antigą. O czym rozmawialiście?

Oczywiście o zbliżających się imprezach. O kalendarzu na przyszły, olimpijski rok. Jak zwykle trzeba będzie pogodzić interesy kadry, klubów, zawodników. Kalendarz będzie niezwykle napięty.

W tym roku są dwie wielkie imprezy - mistrzostwa Europy i Puchar Świata. Która powinna być ważniejsza dla naszej kadry?

O tym decyduje trener. Każda z tych imprez ma swoje plusy. Z Pucharu Świata, zajmując jedno z dwóch pierwszych miejsc, można uzyskać kwalifikację olimpijską. To wielka sprawa. Mistrzostwa Europy to z kolei główna impreza sezonu, zamykająca zmagania reprezentacyjne. Gdybym to ja miał decydować, chyba mocniej stawiałbym na PŚ, ale to nie jest żadna sugestia.

Jakie cele stawia Pan przed Antigą i męską reprezentacją?

Gdy się jest mistrzem świata, to cele nie mogą być inne, jak medale wszystkich wielkich imprez. Nie możemy bać się tak stawiać sprawę.

Cel dla nowego trenera reprezentacji kobiet?

Odbudować siłę i potencjał kadry, a potem spróbować wywalczyć olimpijski awans. Wiele wskazuje na to, że nasze panie będą miały, niestety, tylko jedną szansę - turniej kontynentalny. Mężczyźni trzy: Puchar Świata, turniej kontynentalny i na koniec, mam nadzieję, że nie będziemy musieli korzystać z tej szansy, turniej interkontynentalny.

Zorganizujemy w tym roku Final Six Ligi Światowej?

Staramy się. Mamy duże szanse, ale nie tylko my chcemy pozyskać tę imprezę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski