Andrzej Kozioł: MOIM ZDANIEM
**Jednak każda wizyta ma dwie strony. Po drugiej stronie znajdują się tubylcy, czyli w tym przypadku byliśmy my, a raczej nas nie było. Kamery pokazywały puściutkie ulice, na których tu i ówdzie można było zobaczyć więcej policjantów niż gapiów. Dlaczego? Przecież niegdyś na amerykańskich prezydentów czekały tłumy, a kiedy z prywatną wizytą zjawił się w Krakowie Robert Kennedy, brat Johna, entuzjazm krakowian zagonił go na dach zaparkowanego przed "Wierzynkiem” samochodu, z którego Bobby przemawiał.
Po pierwsze jesteśmy już trochę zblazowani, staliśmy się cząstką wielkiego świata. Po drugie – minął czas ślepej, spontanicznej, bezkrytycznej miłości do Ameryki i wszystkiego co amerykańskie. Mówiąc inaczej – normalniejemy.
Oczywiście nie obyło się bez wpadki, drobnej, ale charakterystycznej. W piórze zabrakło atramentu i Obama sięgnął za pazuchę po własny długopis. Niepiszące pióra to nasza nowa świecka tradycja. Mamy nowego prezydenta, nowych prezydenckich urzędników, ale pióra ciągle zawodzą...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?