Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowy Sącz. Ofiara węglowego pieca

Stanisław Śmierciak
Marian Baran mieszkał drzwi w drzwi z tragicznie zmarłym mężczyzną w kamienicy przy ul. Długosza
Marian Baran mieszkał drzwi w drzwi z tragicznie zmarłym mężczyzną w kamienicy przy ul. Długosza Fot. Stanisław Śmierciak
W sobotę około godz. 22.30 ewakuowano 25 mieszkańców starej kamienicy przy ul. Długosza 36. Budynek komunalny był przygotowywany właśnie do wymiany pieców z węglowych na gazowe.

W sobotni wieczór 38-letni mężczyzna śmiertelnie zatruł się czadem w salonie swojego 44-metrowego mieszkania.

- Sąsiad nie żyje. Ja też mogłem być kolejną ofiarą zaczadzenia - mówi Marian Baran, znany i ceniony w Nowym Sączu lider honorowych dawców krwi. - W sobotę wieczór kąpałem się, kiedy poczułem dym. Zawołałem żonę. Pomogła mi wyjść. Położyłem się, by dojść do siebie, bo osłabiło mnie zapalenie oskrzeli - dodaje pan Marian.

Chwilę później do drzwi jego mieszkania zapukali strażacy. Ich czujniki brzęczały jak oszalałe. Kazali natychmiast otwierać okna, ubrać się i wyjść przed dom.

Bez szans na ratunek...

- Zaprotestowałem, że jestem chory i nie mogę się wyziębiać -mówi Baran. - Powiedzieli, że życie jest cenniejsze, więc mam zrobić, co mówią, bo sąsiad, którego mieszkanie jest naprzeciw mojego, już nie żyje.

Z kamienicy przy ul. Długosza 36, w której mieszka 53 lokatorów, ewakuowano 25 osób, w tym ośmioro dzieci.

- Wezwanie na ul. Długosza 36 otrzymaliśmy po godzinie dwudziestej drugiej - relacjonuje Krzysztof Olejnik, rzecznik prasowy Sądeckiego Pogotowia Ratunkowego. - Natychmiast pojechała tam karetka. Okazało się, że nie ma już szans na uratowanie mężczyzny. Nie żył - opowiada Olejnik.

- Kiedy ratownicy straży pożarnej dotarli na miejsce, pomieszczenia były już wietrzone - relacjonuje starszy brygadier Paweł Motyka, zastępca komendanta miejskiego Państwowej Straży Pożarnej w Nowym Sączu.

- Mimo to przyrządy pomiarowe nadal wykazywały aż pięciokrotne przekroczenie dopuszczalnego stężenia tlenku węgla. Nie tylko w mieszkaniu, w którym wydarzyła się tragedia. Także w innych miejscach budynku. Trzeba było ponad godziny, żeby strażackie dmuchawy skutecznie usunęły zabójczy czad.

Kamienica pod kontrolą

Kamienica przy ul. Długosza 36 jest budynkiem komunalnym. Administruje nią Sądeckie Towarzystwo Budownictwa Społecznego. - O tragedii dowiedzieliśmy się w niedzielę przed południem od dziennikarzy - mówi nam Maciej Kurp, prezes STBS. Jak tłumaczy prezes Kurp, kamienica regularnie przechodziła przeglądy kominiarskie. Była też skontrolowana pod kątem programu „Kawka”, czyli zmiany ogrzewania z węglowego na gazowe dzięki dotacji z UE.

Za stan pieców odpowiadają jednak sami użytkownicy mieszkań. Mężczyzna, który zmarł tragicznie, rzadko bywał w mieszkaniu, choć zameldowany jest tu od sześciu lat.

- Sąsiad, którego straciliśmy, opiekował się 6-letnim dzieckiem, a gdy go nie było, robili to jego rodzice - opowiada Marian Baran. - Przyjechał kilka dni temu, chyba z Anglii. W środę miał termin rozprawy rozwodowej. Jego audi stoi na parkingu po drugiej stronie ulicy.

- W sobotę 38-latek był podenerwowany i zmęczony - mówi Baran. - Wieczorem telefonował do niego inny z sąsiadów, mieli pogadać. Nie odbierał. Zaniepokojony zadzwonił do przyjaciółki mężczyzny. Przyjechała. Kiedy otworzyła drzwi, z wnętrza buchnęły kłęby dymu. Mężczyzna siedział bez ruchu na narożniku wypoczynkowym obok pieca, w którym wciąż palił się ogień. Kobieta natychmiast wezwała straż i pogotowie, ale było już za późno - dodaje.

Komentarz
Andrzej Golonka, mistrz kominiarski z Nowego Sącza, który kontynuuje tradycje rodzinne firmy sięgające jeszcze dziewiętnastego wieku:

- Bez cyrkulacji powietrza, czyli dobrej wentylacji w mieszkaniu, pojawia się aż kilka zagrożeń równocześnie. Spalany gaz czy węgiel zużywają tlen, a kiedy nie dopływa świeże powietrze, tworzy się czad.

Zatkana wentylacja uniemożliwia odpływ gazu z pomieszczenia. Mieszkańcy znajdują się w pułapce. Czad jest bez barwy i zapachu, a więc przebywający w pomieszczeniu nie otrzymują sygnałów ostrzegawczych. Gdy zaczynają tracić przytomność, już nie dadzą rady otworzyć drzwi i uciec. Warto więc kupić elektroniczny czujnik czadu, a przed zimą wezwać kominiarza, który specjalnym aparatem sprawdzi drożność kominów oraz przewodów wentylacyjnych. Tych kilkadziesiąt złotych staje się ceną naszego życia! (SŚ)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski