Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

O Grecji inaczej

Liliana Sonik
Cały ten zgiełk. Argumenty fruwają jak się komu podoba. Dziś wszyscy są ekspertami od Grecji. Nawet jeśli nie znają ani Grecji, ani historii zadłużenia tego kraju, ani zasad negocjacji międzynarodowych.

Strumień komentarzy ma jeden cel: przekonać nas, że zła i złodziejska jest Grecja, a dobra i hojna Komisja Europejska, lub na odwrót: zła i krwiożercza Komisja, a dobra, mądra i odważna Grecja.

Akcesję Grecji do strefy euro obserwowałam z Paryża jako dziennikarz. Wszyscy, ale to wszyscy, doskonale wiedzieli, że Ateny nie powinny przyjmować euro. Decydentom zależało jednak na wizerunku nowej waluty. To nawet dało się zrozumieć: w ekonomii wizerunek bardzo pomaga sukcesowi przedsięwzięcia.

Grecja – mówili ważni politycy – to mały kraj, a duży zysk w postaci przemawiającej do każdego opowieści o walucie łączącej tradycję antyku – Sokratesa i Peryklesa – z wielkim integracyjnym projektem. Jednak w Grecji z Peryklesa i Sokratesa pozostał tylko mit. Inna też była mentalność Greków, ich oczekiwania i przyzwyczajenia. Bruksela uznała jednak, że to da się załatwić, bo kraj liczący ledwie 11 milionów mieszkańców łatwo wesprzeć w razie kłopotów.

W latach 90. byłam w Grecji pierwszy raz. Widziałam nadmorskie plaże zabudowane ogromnymi hotelami, za którymi kryły się stare domki. Przed domkami siedzieli starzy ludzie, ale nie patrzyli na morze, jak ich przodkowie, tylko na betonowe ściany hoteli. W krajach południa seniorzy przesiadują w grupkach w ogródkach, obserwują świat i gawędzą. Tu horyzont został zabudowany, a ich knajpki ustąpiły miejsca sieciowym lokalom, za drogim i kulturowo obcym.

Widok skamieniałych w melancholii staruszków przypominał mi klimat obrazów Giorgia de Chirico: absolutna bezradność w obcym i pustym świecie.

Ktoś z polskiej ambasady tłumaczył mi, że Grecy, zwłaszcza na prowincji, łatwo sprzedawali ziemię, bo wydawało im się, że robią znakomity interes. Zresztą – mówił mój rozmówca – pieniądz był dla wielu dobrem słabo rozpoznawalnym; niektórzy pamiętali czasy, gdy na prowincji pieniądza w zasadzie nie używano.

Greckie elity korzystały na tym do woli, podobnie jak światowe banki. Pieniądz płynął w myśl zasady po nas choćby potop. Ateny nie używały żadnych wyrafinowanych sposobów, by ukryć przed światem, jak wydają unijne pieniądze. Przeciwnie: w licznym międzynarodowym gronie ich minister (co prawda były) żartował na temat kolosalnej niegospodarności i absurdów finansowych. Rządy – z lewa i prawa – postępowały podobnie, a Europa nie reagowała. Jakoś słabo sobie wyobrażam, że Jean--Claude Juncker nie orientował się w sytuacji. Przecież przez osiem lat szefował ministrom finansów strefy euro. A jeśli się nie orientował, to za co brał pensję?

Teraz nikt nie wie, kiedy uda się opanować grecki kryzys. Sytuacja jest niebezpieczna nie tylko dla Grecji i eurogrupy, ale też dla całej Unii, również dla Polski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski