O sensie przestawiania parkomatów

Postanowili udowodnić, że ich działalność jednak ma sens i wzięli się za przestawianie parkomatów. A że przy okazji tej operacji z kasy miasta wypłynie, zupełnie bez sensu, parę milionów, nikogo nie martwi.

Konia z rzędem temu, kto zrozumie urzędniczą logikę. Jeśli bowiem parkomaty na krakowskim Kazimierzu są przestarzałe i wykorzystują to oszuści unikający płacenia w strefie, jaki sens ma ustawianie ich na Starym Mieście, Czyżby tam nie było oszustów?

Co ciekawe, parkomaty w centrum Krakowa są jeszcze starsze od tych kazimierskich i nie można w nich płacić kartą. Dlaczego więc w pierwszej kolejności to one nie zostaną wymienione?

Pan dyrektor Miejskiej Infrastruktury przekonuje, że wymiana parkomatów, to wkład spółki „w rozwój inteligentnego miasta”. Świetnie. Pan dyrektor powinien jednak wiedzieć, że mieszkańcy chcą przede wszystkim miasta przyjaznego, wygodnego.

A wklepywanie w parkomacie numeru rejestracyjnego na pewno wygodne nie jest. Wystarczy trochę postać w ogonku i posłuchać wkurzonych kierowców, którzy nie widzą w tym żadnego sensu, tylko stratę czasu. I nie zrekompensuje tego możliwość sprawdzenia w parkomacie pogody i zanieczyszczenia powietrza. Takie informacje każdy ma teraz w telefonie komórkowym.

Argument, że podawanie numeru rejestracyjnego ułatwi rozpatrywanie ewentualnych reklamacji, także jest chybiony. Skala nadużyć nie usprawiedliwia wydawania tylu milionów złotych na nowocześniejsze parkomaty. Gdyby urzędnicy energiczniej zajęli się kontrolą pracowników strefy, którzy nie zauważają braku biletów parkowania w wybranych samochodach, korzyść dla miasta byłaby zdecydowanie większa.

Panie i panowie urzędnicy ta wymiana parkomatów naprawdę nie ma sensu. Może wybudujecie jakiś parking?

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Rozrzutność po krakowsku: parkomaty z prognozą pogody