Oczyma duszy już widziałem sensacyjne odkrycie żółwia błotnego w Beskidach, gdyby nie czerwona plama na głowie zwierza. Żółw czerwonolicy, niestety. Niestety, gdyż po pierwsze, nie był to arcyrzadki żółw błotny, a po drugie – intruz. Obcy, z Ameryki Północnej.
Drogę gada do górskiego mokradła wyobraziłem sobie bez kłopotu. Wpierw mały żółwik kupiony za grosze w sklepie zoologicznym. Potem wielka radość młodocianego właściciela. Pupil rósł w oczach, gdyż jest to gatunek „łatwy w obsłudze”. I praktycznie niezniszczalny.
Ma jedną wadę: im większy, tym bardziej brudzi wodę. Gdy smrodek staje się wyczuwalny w całym domu, a dzieciak straci chęci do opieki, rodzina podejmuje decyzję o podarowaniu zwierzakowi wolności. W ten sposób amerykańskie żółwie opanowały już sporą część Europy. Inkryminowany żółw został zatrzymany. Na razie znalazłem mu lokum. Na razie, bo już pytają o dezodorant dla gada.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?