MKTG SR - pasek na kartach artykułów

"Obrońcy skarbów" po polsku. Na tropie zagrabionych dzieł sztuki

Bartosz Dybała
Bartosz Dybała
Wybitny polski historyk sztuki Karol Estreicher stoi w otoczeniu amerykańskich żołnierzy, prezentując słynną "Damę z gronostajem" Leonarda da Vinci. Na kolejnych zdjęciach można zobaczyć odnalezione, ale też ciągle poszukiwane dzieła sztuki
Wybitny polski historyk sztuki Karol Estreicher stoi w otoczeniu amerykańskich żołnierzy, prezentując słynną "Damę z gronostajem" Leonarda da Vinci. Na kolejnych zdjęciach można zobaczyć odnalezione, ale też ciągle poszukiwane dzieła sztuki Z publikacji Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych
Znajdujący się przed wojną w Krakowie "Portret młodzieńca" pędzla włoskiego malarza Rafaela jest symbolem barbarzyńskiego rabunku naszego dziedzictwa podczas okupacji. Czy kiedykolwiek zostanie odnaleziony? - Wciąż trafiają do nas sygnały o tym, gdzie mógłby być - mówią pracownicy Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, zajmujący się na co dzień poszukiwaniem zagrabionych skarbów polskiej kultury. W czasie wojny Niemcy i Sowieci wywieźli z naszego kraju ponad 516 tysięcy dzieł sztuki.

Jest takie słynne, czarno-białe zdjęcie, na którym wybitny polski historyk sztuki Karol Estreicher stoi w otoczeniu amerykańskich żołnierzy, prezentując słynną "Damę z gronostajem" Leonarda da Vinci. Panowie w mundurach wpatrzeni są w obraz, namalowany przez włoskiego, renesansowego malarza. W tle widać wagony pociągu towarowego.

"Dama", która wyszła przypadkowo

Przy okazji 76. rocznicy przybycia do Krakowa transportu z odzyskanymi dziełami sztuki, zrabowanymi przez Niemców w czasie II wojny światowej, media jak jeden mąż powielały informację, że zdjęcie zostało zrobione na krakowskim dworcu kolejowym. Nie jest to jednak prawdą.

- Zdjęcie, o którym pan mówi, nie powstało w Krakowie, lecz jeszcze na dworcu Kohlenhof w Norymberdze. Zostało wykonane 26 kwietnia 1946 roku przez Raya D’Addario, fotografa US Army, który przyjechał do Norymbergi relacjonować proces hitlerowców - mówi nam krakowski historyk Artur Wójcik.

Wybitny polski historyk sztuki Karol Estreicher stoi w otoczeniu amerykańskich żołnierzy, prezentując słynną "Damę z gronostajem" Leonarda
Wybitny polski historyk sztuki Karol Estreicher stoi w otoczeniu amerykańskich żołnierzy, prezentując słynną "Damę z gronostajem" Leonarda da Vinci. Na kolejnych zdjęciach można zobaczyć odnalezione, ale też ciągle poszukiwane dzieła sztuki Z publikacji Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych

Reszta to już prawda. "Dama z gronostajem" faktycznie przyjechała do Krakowa słynnym transportem kolejowym, który wyruszył z Norymbergi pod koniec kwietnia 1946 r. Gdy Hans Frank, w latach 1939-1945 generalny gubernator okupowanych ziem polskich, uciekał z Krakowa w styczniu 1945 r., zabrał ze sobą najcenniejsze obrazy, w tym właśnie "Damę". Gdy na początku maja 1945 r. wojska amerykańskie wkroczyły do jego willi w Bawarii, Frank został aresztowany, a dwa odnalezione najcenniejsze obrazy, czyli dzieło Leonarda da Vinci oraz pejzaż Rembrandta, zostały przekazane do składnicy w Monachium. Tam zastał je Karol Estreicher.

- Całą wojnę zajmował się tropieniem losów polskich dzieł sztuki, zagrabionych przez Niemców. Jesienią 1945 r. wyjechał do Niemiec i zaczął zbierać ocalałe polskie zbiory. Głównym "konikiem" Estreichera w poszukiwaniach wojennych stał się ołtarz mariacki. "Dama", można by rzec, wyszła przy okazji - dodaje Artur Wójcik.

Oba cenne dzieła sztuki udało się Polsce odzyskać - ołtarz wrócił do naszego kraju w częściach: dziesięcioma wagonami z 26, tworzących transport, który 30 kwietnia 1946 r. dotarł do Krakowa. Wiele zagrabionych obrazów, ale i rzeźb wciąż jest jednak poszukiwanych. Niektóre mogą się znajdować w bardzo odległych od Polski zakątkach świata, nawet w położonym w Azji Środkowej Turkmenistanie. Ile z nich uda się jeszcze odzyskać? Tego nie wie nikt.

Wiadomo natomiast, że na skutek działań wojennych, prowadzonych przez Niemcy, ale i Związek Sowiecki, ze zbiorów Rzeczypospolitej Polskiej zniknęło ponad 516 tysięcy dzieł sztuki. 65 tys. z nich widnieje w bazie strat wojennych, którą od 1992 roku prowadzi Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego (MKiDN). Ta liczba ciągle jednak rośnie, bo w wyniku badań udaje się zidentyfikować i opisać w katalogu kolejne utracone dzieła. Jednocześnie rośnie liczba tych, które Polska odzyskała.

- Do polskich muzeów tylko w ostatnich sześciu latach wróciło ponad 600 dzieł sztuki - informuje nas Anna Turowska, rzeczniczka prasowa Ministerstwa Kultury.

Dyptyk malarza z Niderlandów

Jak przekazuje Instytut Pamięci Narodowej, naukowcy niemieccy starannie przygotowywali się do grabieży polskich dóbr kultury. Pod pretekstem naukowych wycieczek zwiedzili muzea w naszym kraju.

Dzięki pozyskanej wówczas wiedzy akcja rozkradania dzieł sztuki rozpoczęła się natychmiast po wkroczeniu wojsk niemieckich do Polski. Działały dwie grupy grabieżców: jedną kierował Peter Paulsen, profesor prehistorii Uniwersytetu Berlińskiego, a drugą Kajetan Mühlmann, historyk sztuki z Wiednia.

- Polskie dobra kultury wywożono do Rzeszy tak skutecznie, że Hans Frank w końcu 1942 roku raportował o "zabezpieczeniu" 90 proc. polskich zbiorów sztuki i kolekcji - twierdzą w Instytucie Pamięci Narodowej.

Tropieniem i odzyskiwaniem obrazów oraz innych dóbr kultury zajmuje się Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, a konkretnie pracownicy działającego tam Departamentu Restytucji Dóbr Kultury. Wśród nich są nie tylko historycy sztuki, ale również archeolodzy i prawnicy. Codziennie monitorują rynek sztuki, w tym aukcje internetowe, na których ktoś może chcieć sprzedać skradzione Polakom obrazy, czasami nie będąc nawet świadomym faktu, że pochodzą one z grabieży.

- Codzienna praca departamentu toczy się wielotorowo. Poza wspomnianym monitoringiem jego pracownicy przygotowują też wnioski restytucyjne (restytucja to zwrot, np. zagrabionego obrazu - przyp. red.), a także prowadzą trwające miesiącami kwerendy oraz niełatwe negocjacje, wymagające dyplomacji i dyskrecji. Departament na bieżąco weryfikuje również informacje o obiektach zaginionych, które są przekazywane m.in. przez osoby z zewnątrz - ujawnia nam Anna Turowska.

Dzięki tej żmudnej pracy w styczniu br. udało się odzyskać dwa niezwykle cenne obrazy. Chodzi o dyptyk z warsztatu niderlandzkiego malarza Dierica Boutsa (1415/1420-1475): "Mater Dolorosa" oraz "Ecce Homo", utracony w czasie II wojny światowej ze zbiorów Zamku Ordynacji Czartoryskich w Gołuchowie.

Jeden z pracowników departamentu odnalazł obrazy w zbiorach lokalnego muzeum w miejscowości Pontevedra w zachodniej części Hiszpanii. Natrafił na nie w Internecie. Było to w 2019 roku. Następnie minister kultury i dziedzictwa narodowego prof. Piotr Gliński przekazał stronie hiszpańskiej oficjalny wniosek restytucyjny. Dzięki temu Hiszpanie rozpoczęli oficjalnie procedurę zwrotu obrazów Polsce. Gdy już tu trafią, zasilą zbiory Muzeum Zamku w Gołuchowie.

- Wkrótce obrazy zostaną zaprezentowane szerokiej publiczności. Z kolei na początku marca przedstawimy kolejny odzyskany obiekt, który został wiele lat temu skradziony ze zbiorów Biblioteki Uniwersytetu Wrocławskiego - uchyla rąbka tajemnicy rzeczniczka ministerstwa.

Nieznany los młodzieńca

Na liście odzyskanych obrazów wciąż brakuje ikony polskich strat wojennych, czyli "Portretu młodzieńca", namalowanego przez Rafaela, najmłodszego z trójki słynnych artystów włoskiego renesansu (pozostałych dwóch to Michał Anioł i Leonardo da Vinci).

Od początku XIX wieku "Portret" znajdował się w zbiorach rodziny Czartoryskich, a następnie w Muzeum Czartoryskich w Krakowie. "Trafił do polskich zbiorów sztuki za sprawą Izabeli z Flemingów Czartoryskiej. W rodzinnej rezydencji w Puławach księżna zaczęła gromadzić zabytki o znaczeniu historycznym i kulturalnym. Jej celem było nie tylko posiadanie znamienitych dzieł sztuki, lecz przede wszystkim zachowanie pamiątek, przypominających o świetności dziejów Polski" - pisał w jednym ze swoich artykułów dr Robert J. Kudelski, badacz i autor publikacji, dotyczących m.in. dzieł sztuki, zagrabionych Polakom w czasie II wojny światowej. Na liście tych strat jest także "Portret młodzieńca".

Nie wiadomo, czy obraz przetrwał II wojnę światową. A jeśli tak, to trudno powiedzieć, czy kiedykolwiek uda się go odnaleźć. - Osobiście mam nadzieję, że kiedyś się to uda - mówi nam Marek Świdrak z Instytutu Historii Sztuki Uniwersytetu Jagiellońskiego. - Niektórzy uważają, że obraz został przejęty przez żołnierzy radzieckich i znajduje się w Rosji - wówczas szans na jego odzyskanie nie widzę. Inni z kolei twierdzą, że został zniszczony - dodaje Marek Świdrak.

Drugą z możliwych wersji wydarzeń, czyli zniszczenie cennego dzieła Rafaela, przedstawił w wyreżyserowanym przez siebie filmie "The Monuments Man" ("Obrońcy skarbów") hollywoodzki gwiazdor George Clooney. To (jak czytamy w opisie filmu na portalu Filmweb.pl) oparty na faktach dramat, opowiadający historię nietypowej wojskowej jednostki, złożonej z brytyjskich i amerykańskich znawców sztuki, kustoszów i dyrektorów muzeów, którzy trafiają na tereny okupowanej Europy, gdzie planują odzyskać bezcenne dzieła, zrabowane przez hitlerowców. W jednej ze scen "Portret młodzieńca" został spalony przez członków nazistowskiego komanda, ukrywającego zagrabione dobra kultury.

- Ta scena to zwykła licentia cinematographica reżysera, bo naprawdę nie wiemy, co z obrazem się stało. Być może został zniszczony, a być może wkrótce wróci do Krakowa. Niemniej uwzględnienie go w filmie pokazuje rangę tej konkretnej straty wojennej, będącej w globalnym odbiorze jednym z symboli grabieży dzieł podczas II wojny światowej. Warto tu może dodać, że wspomniany film Clooneya to niejedyny wytwór kultury popularnej, który odnosi się do krakowskiego obrazu. Portret autorstwa Rafaela pojawia się np. również w kreskówce "The Simpsons", gdzie wykreowano zupełnie inny jego los, zgodny z przeczuciami wielu osób - a mianowicie, że trafił do rezydencji złowrogiego miliardera - dodaje Marek Świdrak.

Zdaniem Świdraka najbardziej prawdopodobne jest jednak, że obraz został ukradziony przez jedną z osób odpowiedzialnych za niemiecką ewakuację zbiorów krakowskich na Dolny Śląsk. - Jednak pomimo ponad siedmiu dekad starań o jego wytropienie - nie udało się to - mówi nam Marek Świdrak.

"Portret młodzieńca"
"Portret młodzieńca" Rafael Santi, C0

W Ministerstwie Kultury przekonują nas, że pracownicy Departamentu Restytucji Dóbr Kultury codziennie poszukują "Portretu młodzieńca". - Niestety, jego los pozostaje nieznany. Zdarza się, że otrzymujemy informacje - pochodzące z różnych stron świata - o możliwym miejscu przechowywania obrazu. Wszystkie te sygnały dokładnie sprawdzamy i weryfikujemy. Wierzymy, że przetrwał II wojnę światową i mamy nadzieję, że któregoś dnia go odnajdziemy - podsumowuje rzeczniczka ministerstwa Anna Turowska.

Zdaniem Marka Świdraka z UJ obraz Rafaela to spośród krakowskich strat wojennych dzieło o największej wartości artystycznej. - Z kolei jako największą stratę z perspektywy wartości historycznej podałbym tzw. Szkatułę Królewską ze zbiorów Czartoryskich, zawierającą ponad 50 obiektów, należących kiedyś do polskich monarchów i ich rodzin - dodaje naukowiec z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Wątpi, że Szkatułę uda się odzyskać, ponieważ została rozszabrowana przez niemieckich żołnierzy na samym początku wojny, zaraz po ukryciu jej w Sieniawie. - Nie dość, że zawartość została z pewnością podzielona między wiele osób, to ponadto brak jest jakichkolwiek dokumentów, pozwalających na próbę rekonstrukcji dalszych losów Szkatuły - kwituje Świdrak.

Triumfalne brawa

Wróćmy jeszcze na moment do słynnego transportu, którym 30 kwietnia 1946 r. poza ołtarzem mariackim, oczkiem w głowie Karola Estreichera, oraz "Damą z gronostajem", do Krakowa powrócił także Kodeks Baltazara Behema, czyli najstarszy kopiariusz przywilejów i statutów miasta Krakowa, pochodzący z początku XVI wieku. Krakowianie witali też słynny "Pejzaż z Miłosiernym Samarytaninem" Rembrandta, obrazy Canaletta, gobeliny wawelskie, ornat Piotra Kmity, skrzyneczkę z kości słoniowej z katedry na Wawelu czy relikwiarz romański.

- Pociąg witały triumfalne brawa i orkiestry na każdej mijanej stacji w Polsce. Eskortowali go amerykańscy żołnierze. Uroczystości przekazania zbiorów przeciągnęły się do pierwszych dni maja 1946 r. Władza komunistyczna obawiała się manifestacji patriotycznych - zwłaszcza 3 maja - wspomina historyk Artur Wójcik.

- Dlatego też, aby przykryć sprawę (prawdopodobnie) doszło do prowokacji. Milicjanci w cywilu zaatakowali jednego z amerykańskich żołnierzy z eskorty pociągu. Sprawa skończyła się w ten sposób, że ów żołnierz otworzył ogień i ranił jednego z milicjantów. W związku z tym Amerykanina, 18-letniego szeregowca Curtisa Dagleya, wsadzono do więzienia, choć wszystko wskazywało na to, że jest niewinny. Wyszedł z niego dopiero po paru miesiącach. Oczywiście sprawie ukręcono łeb i dowiedzieliśmy się o niej stosunkowo niedawno - dodaje Wójcik.

Przypomnijmy sobie jeszcze też na chwilę Karola Estreichera - tego z czarno-białego zdjęcia. Dziś trudno sobie wyobrazić, żeby jakiekolwiek dzieło sztuki, a już na pewno tak cenne jak "Dama z gronostajem" było w taki sposób prezentowane na dworcu kolejowym - czy to w Norymberdze, czy to w Krakowie. Nie ma też już transportów jak ten z 1946 roku, witanych triumfalnymi brawami. Jednak nadal są ludzie, np. ci z Ministerstwa Kultury, którzy podobnie jak to miał w zwyczaju Estreicher, nie ustają w odzyskiwaniu polskich dóbr kultury.

od 7 lat
Wideo

Wyniki pierwszej tury wyborów we Francji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: "Obrońcy skarbów" po polsku. Na tropie zagrabionych dzieł sztuki - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski