MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Obrońcy zwierząt

Redakcja
Jeszcze do niedawna z przyjemnością oglądałem w telewizji programy przyrodnicze nadawane przez jedną z cudzoziemskich stacji nadawczych. Podziwiałem pokazywane zwierzaki i wraz z dzielnymi eksploratorami zanurzałem się w dżunglach Amazonii. Teraz mi przeszło. Dlaczego?

Władysław A. Serczyk: ZNAD GRANICY

Sprawa prosta. Nagle zrozumiałem, że demonstrowany świat jest pokazywany fałszywie. Że groźny krokodyl czekający tylko na to, by schrupać podróżnika łażącego za nim z kamerą, jest śmiertelnie przestraszonym zwierzęciem, które nie widzi innej możliwości przepędzenia intruza. Że wyskakujący z wody rekin ludojad (a jakże!) chce w ten sposób pozbyć się stalowego haka, jaki wbił mu się w podniebienie w czasie próby schwytania czegoś dotychczas nieznanego, co "dla zachęty" zostało wysmarowane krwią i ukryte w mięsie innego przedstawiciela fauny.

Miłośnicy przyrody, psiakość! Jedynie "policja zwierzęca" z Houston robi to, co do niej należy, posługując się nie tylko wsparciem innych służb, ale i odpowiednim systemem prawa, które może nie jest - jak polskie - najlepsze na świecie, ale jest szanowane. Ale, jak długo można oglądać podobne do siebie filmiki, nawet jeśli niemal wszystkie kończą się dobrze?

Przypomniał mi się ten punkt widzenia na otaczający nas świat, gdy w jednej z gazet przeczytałem o zabiegach miłościwie panującego nam rządu, który, chcąc uniknąć kolejnego kryzysu finansowego, postanowił, zapewne w trosce o najuboższych, zabrać im możliwości dorobienia sobie do emerytury. Ma to być, rzekomo, krok zmierzający do uzdrowienia finansów państwa. No i mamy kolejne rekiny i krokodyle!

Podobnie jak one nie przypuszczałem, że to, na co zarobiłem przeszło pięćdziesięciu latami ciężkiej pracy, może obecnie zagrażać budżetowi. Że nie są winne pensje powoływanych coraz to nowych urzędników w randze ministra i nie bajońskie sumy odszkodowań dla spryciarzy wyrzucanych ze stanowisk po kilku miesiącach skutecznego wprowadzania firmy w stan zapaści, lecz właśnie moja emerytura i wielu moich rówieśników grożą tragicznymi konsekwencjami całemu społeczeństwu.

Gdzie podziali się dobrodzieje obiecujący rychłą realizację programu "50+"? Miał on przecież iść w kierunku przeciwnym do tego, który wskazują obecnie stawiane znaki!

Rekinowi od czasu do czasu uda się chwycić hałaśliwego plażowicza zakłócającego mu spokój rozjeżdżaniem morza skuterami i łodziami motorowymi. Krokodyl też czasem przepędzi intruza albo wyniesie się tam, gdzie jeszcze nie dotarł człowiek. "Ludzki" emeryt w Polsce nie ma takich możliwości. Wie tylko, że patrzy na niego całe stado obserwatorów, którzy podobno, jak "zieloni", dbać mają o jego egzystencję.

A co z tego wynika? Odpowiem, jak ksiądz Benedykt Chmielowski w swojej znakomitej osiemnastowiecznej encyklopedii zatytułowanej Nowe Ateny albo Akademia, idiotom dla nauki, politykom dla praktyki: "Koń, jaki jest, każdy widzi".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski