Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ofiara ludzkiej zawziętości czy corno łowca. Ksiądz Parzygnat podzielił górali z Poronina

Katarzyna Kachel
Ksiądz proboszcz podczas niedzielnej mszy
Ksiądz proboszcz podczas niedzielnej mszy Fot. Michał Gąciarz
Zaczęło się od komunii świętej, skończyło na mniej świętej wojnie. Walczący o odwołanie proboszcza mówią, że nie popuszczą, choćby jechać mieli do samego papieża Franciszka.

Kiedy drewnianemu Leninowi z Poronina ktoś siekierą odrąbał głowę, też gadali. Ale nie tak. Bo teraz nie o byle rzeźbę idzie, ale o samego proboszcza. Skarga na gospodarza kościoła pod wezwaniem św. Marii Magdaleny trafiła do kard. Stanisława Dziwisza. A jak to nie pomoże, protestujący pójdą jeszcze wyżej, bo i do samego papieża Franciszka. Krew się w nich tak zagotowała, że już odpuścić się nie da. Wierzą zresztą, że Boże młyny mielą powoli, ale sprawiedliwie. – A my mamy dość baciara i aroganta w naszym kościele.

To corno łowca – mówią i zbierają podpisy za odwołaniem ks. Stanisława Parzygnata. Inni też zbierają. Tyle że za tym, by go na stanowisku zostawić, bo to „przeca dobry duszpasterz i kaznodzieja”. Po wsi krążą więc dwie listy i dwie prawdy. Incydent, do którego doszło podczas spowiedzi komunijnych dzieci, podzielił górali. Jedni drugim zarzucają kłamstwo, oczerniają się wzajemnie i podejrzewają o złą wolę. – A ja się modlę – ks. Parzygnat patrzy wymownie w kierunku krzyża. – On przebaczył, to i ja przebaczam – mówi, by zaraz dodać: – Choć czuję się tym wszystkim opluty.

15 minut
Piekło miało miejsce 9 maja. Dokładnie: w godzinach od 15 do 16, w dużym murowanym kościele w Poroninie. Pod rzeźbą Marii Magdaleny. Tego dnia księża mieli spowiadać komunijne dzieci. – Zapowiedzieliśmy, by stawiły się punktualnie na godzinę 15 – mówi z naciskiem ks. Arkadiusz. Słowo „punktualnie” ma tu kluczowe znaczenie.

– Spóźniliśmy się. Tak było, kłamać nie zamierzamy, to nasza wina – przyznaje Józef, ojciec jednego z kilku dzieci, które nie stawiły się o 15. – Wina nie wina – wtrącają inni. – Byliśmy przekonani, że możemy przyprowadzić dzieci w ciągu tych 60 minut, nie na godzinę 15. Tak zrozumieliśmy ogłoszenia parafialne.

Ponoć zrozumieli źle, co mocno zdenerwowało księdza proboszcza. Pojawiły się listy obecności, wywoływanie nazwisk, odhaczanie tych, którzy w trakcie dochodzili. – Zamieszanie, podniesione głosy, wszyscy się zaczęli denerwować, padły przekleństwa, ktoś chciał kogoś bić – opisują atmosferę rozgoryczeni rodzice.

Dzieci stały zdezorientowane obok konfesjonałów, spóźnieni rodzice stali jeszcze bardziej zdezorientowani. Jedna z matek usłyszała od proboszcza, że czerwone włosy to wstyd, kolejny ojciec musiał tłumaczyć się z nieobecności żony („Dlaczego jej nie ma? Loki w domu kręci?”). –„Ksiądz zgotował nam prawdziwe piekło na ziemi”– napisali wzburzeni do kard. Stanisława Dziwisza, a dalej stwierdzili: – „Swą arogancką postawą i złym przykładem oddala nas od Boga”.

Mówią, że „czara goryczy się przelała”, kiedy proboszcz kazał im „tego sądnego dnia” stanąć przed mikrofonem i publicznie przepraszać wszystkich obecnych. – Przecież to podważanie naszego rodzicielskiego autorytetu przy dzieciach, prawda? – pyta Zofia.

Pokajali się. Tyle że z nerwów i ogólnego zamieszania nie pamiętają dokładnie, co do tych mikrofonów powiedzieli.

Komunia odbyła się bez zakłóceń dzień później. – Uroczystość piękna, jak Pan Bóg przykazał – tu wszyscy zgodnie kiwają głowami.

Mały ogień, duży dym
Gdyby ksiądz przeprosił od razu, choćby w białym tygodniu, może by im cała złość przeszła. Może nie pisaliby skargi do kard. Dziwisza i nie zbierali podpisów, aby ks. Parzygnata z parafii wydalić. Przeprosin nie usłyszeli. W piśmie wyliczyli: „Nie godzimy się na dalsze wyrazy poniżania, wytykania palcami, wyzywania, upokarzania (…). Jesteśmy zniesmaczeni, w jaki sposób ksiądz Proboszcz traktuje ludzi starszych, dzieci komunijne, parafian, zasłużonych pracowników”.

– Broń Boże, nie jest to atak na Kościół – powtarzają. – Jesteśmy wierzący, chcemy się modlić w naszym kościele, w godnych warunkach i spokoju. Tak jak to było za poprzedniego proboszcza ks. Franciszka Juchasa.

I tak 15 minut spóźnienia szybko zamieniło się w wojenkę, która podzieliła wiernych. – Nie żałuje ksiądz, że inaczej nie rozwiązał problemu, nie załagodził, a zaognił sytuację? – pytamy. – Przecież większość dzieci mogła się spowiadać, kilku spóźnialskich spokojnie doszłoby do konfesjonału.

– Dużą wagę przywiązuję do punktualności – podkreśla ksiądz. – A te spóźnienia pokazują stosunek rodziców do I Komunii Świętej. Stosunek lekceważący.

By dzieci rodziły się z wodogłowiem
Był 31 maja, kiedy ksiądz przeprosił urażonych parafian za swoje „może zbyt ostre podejście”. – Za późno. Zrobił to tylko dlatego, że wysłaliśmy skargę, a sprawą zainteresowały się media – uważają ludzie. Przeprosiny nie zostały przyjęte. W internecie rozpoczęła się gorąca dyskusja. Szybko przypomniano księdzu przeszłość, kiedy był proboszczem w Mszanie Dolnej, a ludzie plotkowali, że ich pieniądze przegrywa w karty („Nigdy nic w karty nie przegrałem” – zapewnia nadal ksiądz). Miał wtedy przekląć z ambony tych, którzy plotkują („To żadna klątwa nie była” – mówi dziś – „Zwyczajnie mnie poniosło”), aby dzieci rodziły się im karłowate i z wodogłowiem.

Z parafii został po tym wszystkim zwolniony. Probostwo dostał w Poroninie. Ludzie mówią, że w bogatszej parafii i znów plotkują. – My jednak nie będziemy się zajmować tym, o czym ludzie gadają , niech to sprawdzą przełożeni księdza. Chcemy jedynie mieć u siebie duszpasterza, a nie aroganta, który źle potraktował byłego księdza proboszcza, nie ma szacunku do ludzi, a nadto pozwolił, by pod kościołem handlowano alkoholem – wyliczają, zapewniając, że wszystkie sprawy, które ich bolą, przedstawią na osobistym spotkaniu z kard. Dziwiszem. Ma się odbyć w przyszłym tygodniu.

Mądrze gada i lubi papierki na tacy
Tydzień temu na mszę o godzinie 11 przyszło sporo osób. Na cmentarz, bo to pierwsza niedziela miesiąca. Ksiądz proboszcz wygłosił kazanie. O rzezi Ormian. Krótkie, zwięzłe, mocne (Bo on mądrze gada – przyznają nawet przeciwnicy). Na mszy było sporo turystów i górali z Poronina, niektórzy w regionalnych strojach. O konflikcie wie tu każdy. – Takiego skandalu to tu dawno nie było – przyznają, ale nazwisk nie chcą podać.

Są podzieleni. – Nic złego nie powiem, może i ksiądz bywa obcesowy, wywołuje kontrowersje, ale kazania ma świetne. Zero polityki ,jak było za ostatniego proboszcza – mówią jedni.– Zły chłop – przekonują inni. – Jaki z niego ojciec, przewodnik duchowy? Żaden. No i lubi, gdy papierki mu się na tace dają. Tak, woli ciche zbiórki. A jak czasem komuś coś powie, to w pięty idzie („Ale zawsze żartobliwie, bez złości” – broni się ksiądz).

Proboszcz nie użył ambony, by pogrozić z niej palcem zbuntowanym parafianom. Bo nie od tego jest. Mówi, że protestem sterują bliżej nieokreśleni jego wrogowie. Nie zgadza się z ich oskarżeniami, bo długo żyje i wie, „że jak chce się kogoś uderzyć, kij się zawsze znajdzie”. O listach poparcia, pod którymi podpisy składają wierni parafianie, wie, ale nie był ich inicjatorem. Tak więc po Poroninie krążą dziś listy, a ludzie gadają różnie. – Kij ma zawsze dwa końce – mówią co niektórzy i czekają na ruch kurii.

Procedury wyjaśniające sytuację w Poroninie trwają. Rzecznik kurii ks. Robert Nęcek mówi, że przełożeni są zaniepokojeni sporem na Podhalu.

Imiona protestujących na ich prośbę zostały zmienione

Skarga na ks. Stanisława Parzygnata trafiła do kardynała 14 maja.
– Ksiądz proboszcz był u kardynała Dziwisza złożyć wyjaśnienia – informuje ks. Robert Nęcek, rzecznik krakowskiej kurii. – Trwają dalsze rozpoznania. Nie jestem w stanie określić, kiedy się skończą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski