Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Olkusz. Chce pomóc, a krzywdzi psy

Katarzyna Ponikowska
Urzędnicy wraz ze strażnikami miejskimi i pracownikami schroniska dwukrotnie byli na posesji mieszkanki Olkusza. Podczas obu prób olkuszance udało się odebrać tylko jedno zwierzę
Urzędnicy wraz ze strażnikami miejskimi i pracownikami schroniska dwukrotnie byli na posesji mieszkanki Olkusza. Podczas obu prób olkuszance udało się odebrać tylko jedno zwierzę Fot. Katarzyna Ponikowska
Mieszkanka miasta przygarnia psy, choć nie jest w stanie zapewnić im opieki. Są chore i głodne. Urzędnicy i Straż Miejska próbowali odebrać zwierzęta, ale kobieta zamknęła się z nimi w domu.

Pani Lidia z Olkusza regularnie przygarnia psy. Obecnie ma ich 11. Zwierzęta są w złym stanie - chore, zarobaczone, niedożywione, wymagają lepszej opieki. Burmistrz Olkusza Roman Piaśnik po raz kolejny wydał decyzję, żeby zabrać je kobiecie.

Nie odda psów

W miniony czwartek urzędnicy z pracownikami bolesławskiego schroniska i strażnikami miejskimi dwukrotnie odwiedzili posesję przy ulicy Wapiennej w Olkuszu. Pani Lidia zamknęła się z psami w domu. Tylko jeden, którego nie zdążyła złapać, trafił już do schroniska.

Straż Miejska i urzędnicy bezradnie stali przed drzwiami, zza których słychać było szczekanie. Lokatorka wezwała policję, skarżąc się, że jest dręczona. Policjantom też jednak nie otworzyła.

- Musimy wrócić w innym terminie - zapowiedziała Iwona Fajnkuchen z Urzędu Miasta i Gminy w Olkuszu.

Burmistrz postanowił odebrać psy, ponieważ olkuszanka nie zajmuje się nimi tak jak należy.

- Weterynarz, który badał zwierzęta stwierdził, że mają choroby skórne, łysieją, są zaniedbane i nieszczepione - wyjaśnia Marek Lasek, komendant Straży Miejskiej w Olkuszu.

Z relacji świadków wynika, że w sierpniu kobieta trzymała czworonogi na słońcu na łańcuchach. Do jedzenia miały tylko chleb z wodą.

Niektóre zwierzęta biegały luzem, mimo że posesja nie jest ogrodzona.

- Może i kocha te zwierzęta, widać, że nie chce się z nimi rozstać, ale spójrzmy prawdzie w oczy. Ona nie potrafi się nimi zająć - uważają sąsiedzi.

Kobieta ma 57 lat. Od śmierci ojca mieszka sama. Utrzymuje się z pieniędzy z opieki społecznej. Nie pierwszy raz urzędnicy zadecydowali, że trzeba jej odebrać zwierzęta.

- W czerwcu 2002 roku odebrano jej 20 psów. Trafiły do schroniska - mówi Iwona Fajnkuchen. W styczniu 2005 w domu olkuszanki wybuchł pożar. Zaczadziło się osiem czworonogów. - Siedem pozostałych psów zgodziła się oddać do schroniska - mówi urzędniczka.

Teraz znów ma stadko zwierząt. Urzędnicy próbowali pomóc. Dostarczyli m.in. środki do odrobaczenia zwierząt. Nic to nie dało.

- Te psy wymagają długotrwałego leczenia. Potem trzeba je zaszczepić przeciwko wściekliźnie. Chcemy po prostu, żeby miały zapewnioną opiekę - wyjaśnia Iwona Fajnkuchen.

To jest zła opieka

Miłośnicy zwierząt uważają, że w takiej sytuacji odebranie psów, to jedyne wyjście. - Ta kobieta prawdopodobnie nie zdaje sobie sprawy, że robi im krzywdę - zauważa Angelika Brońka ze schroniska OTOZ Animals w Oświęcimiu. - Jeśli to nie jest pierwszy raz, można rozważyć wydanie prawnego zakazu posiadania zwierząt. bo to się nigdy nie skończy.

Zwraca jednak uwagę, aby dobrze zająć się odebranymi psami, by nie trafiły z deszczu pod rynnę.

- Może warto przed zabraniem ich od właścicielki poszukać im domów tymczasowych - rozważa Angelika Brońka.

Fakty
Piosenkarka Violetta Villas też przygarniała bezdomne zwierzęta

- Po powrocie do Polski Violetta Villas najpierw w Magdalence, potem w swym domu w Lewinie Kłodzkim założyła schronisko dla psów i kotów przygarniętych z ulicy. Były tam też kozy. Początkowo sama finansowała taką działalność, ale szybko sytuacja wymknęła się spod kontroli i nie była w stanie sobie poradzić. W krytycznym momencie, w rodzinnej posiadłości artystka miała ponad 300 zwierząt.

- W 2007 roku władze samorządowe zadecydowały, że schronisko należy zamknąć. Stało się to po tym, jak Villas trafiła do szpitala. Zwierzęta trafiły do schronisk z prawdziwego zdarzenia. Od tego czasu gwiazda sporadycznie przygarniała zwierzęta. Ludzie nadal jednak podrzucali jej pod dom. Wszystkie oddawała do profesjonalnych schronisk.

- Gdy psy zostaną odebrane pani Lidii, trafią do schroniska w Bolesławiu (tel. 501 614 495, 32 30 72 360)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski