Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Organizuje pomoc dla Ukrainy. "Jestem pod wielkim wrażeniem tego, co robią Ukraińcy"

Katarzyna Hołuj
Katarzyna Hołuj
Zbigniew Bylica
Zbigniew Bylica Katarzyna Hołuj
Rozmowa ze Zbigniewem BYLICĄ, przedsiębiorcą z Myślenic, zaangażowanym w niesienie pomocy Ukraińcom.

FLESZ - Polacy jednoczą się w słusznej sprawie

od 16 lat

W tym tygodniu z Myślenic do Ukrainy wyjechał kolejny już zorganizowany przez Pana transport pomocy humanitarnej…
Tak, trzeci. Pierwszy był mniejszy od kolejnych. Za drugim razem były to już cztery busy, a teraz trzy.

Co się w nich znalazło?
Przede wszystkim materiały medyczne i sprzęt medyczny, pozyskany dzięki pomocy dyrektora szpitala powiatowego w Myślenicach. Przyznam, że nie wiem, czy - gdyby nie inicjatywa starosty myślenickiego i właśnie dyrektora – ten trzeci transport w ogóle bym organizował. Gdyby nie ich zapewnienie, że damy radę zebrać to, co najpilniejsze, pewnie bym się nie zdecydował. Jedną z najpilniejszych potrzeb tam na miejscu są worki niezbędne przy oddawaniu krwi, a ich nie kupi się ot tak, w aptece. Ale pojechała także żywność, której coraz bardziej zaczyna brakować oraz rzeczy dla schroniska dla zwierząt: klatki do transportu, legowiska i lekarstwa dla zwierząt. Nic co znalazło się w busach nie jest przypadkowe, wszystko zostało przygotowane zgodnie ze zgłoszonym przez Ukraińców zapotrzebowaniem.

Jak do Pana dotarli?
Kiedyś w imieniu Izby Gospodarczej Ziemi Myślenickiej podpisałem umowę partnerską z jednym z miast w zachodniej Ukrainie, celowo nie wymieniam którego.
Oni teraz zgłosili się o pomoc i zagwarantowali pomoc logistyczną. Przy granicy, ale po polskiej stronie, przeładowujemy dary i dalej już sami dowożą je na miejsce tam, gdzie jest najbardziej potrzebna.

Pomaga Pan Ukraińcom nie tylko w ten sposób...
Przyjmuję ich również tu na miejscu, załatwiam mieszkania.
Od lat pracuję z Ukraińcami. Ci, którzy zostali, sami ściągają tu swoje rodziny. Z kolei ci, którzy wrócili, wysyłają do Polski swoje żony i dzieci i proszą, aby zapewnić im pomoc, mieszkanie. Kilka dni temu dostałem taką prośbę od jednego z pracowników z Charkowa.

W jakiej kondycji docierają do Polski?
Przede wszystkim zmęczeni i wystraszeni. Mam przyjaciół różnych, również majętnych. Ci ostatni przyjeżdżając do Polski za wszystko, w tym za mieszkanie i za wyżywienie, płacą sami, ale oni też potrzebują pomocy. Ich życie również wywróciło się do góry nogami. Potrzebna jest rozmowa i pomoc w zorganizowaniu wynajmu mieszkania, bo wobec wielu spraw są bezradni. Problemem jest wynajem mieszkania, ale krótkoterminowy, np. miesięczny z możliwością przedłużenia. Paradoksalnie, łatwiej jest znaleźć lokum nieodpłatne.

Ludzie chcą pomagać i robią to na wielką skalę…
Tak i przyznam, że czasem aż łzy się w oczach kręcą. Podchodzę do tego bardzo emocjonalnie, chociażby dlatego, że w Kijowie są moi teściowie, mam tam przyjaciół. To co robią Polacy jest fantastyczne, choć oczywiście zdarzają się też wyjątki. Zdarzyło mi się już usłyszeć od pewnej osoby, że wojny nie ma.

Na krótko przed tym, jak się zaczęła, był Pan w stolicy Ukrainy…
Tak, dokładnie trzy dni przed wybuchem wróciłem do Polski. Kilka dni temu w telewizji zobaczyłem zbombardowany hotel, ten sam w którym gościłem jeszcze trzy tygodnie temu. Przerażające uczucie.

Jakie nastroje tam wtedy panowały?
19 lutego przyjaciele zaprosili mnie na kolację do restauracji. Ludzie się bawili, grała muzyka na żywo. Ludzie nie wierzyli, że coś takiego się wydarzy. Większość mówiła, że to niemożliwe.

Dobrze zna Pan Ukrainę?
Tak, moje związki z nią trwają już mniej więcej połowę mojego życia.

Od czego się zaczęły?
Najpierw, już z początkiem lat 90-tych minionego wieku zacząłem kontakty handlowe z Ukraińcami. Ale sam pierwszy raz pojechałem tam dopiero w 2005 roku. Kiedy zakończyła się pomarańczowa rewolucja, podjąłem decyzję, że jadę na Ukrainę i zakładam tam firmę.

Jaką zastał Pan wtedy Ukrainę i jak się zmieniła od tego czasu?
Kiedy przyjechałem tam w 2005 roku działał tam tylko jeden zachodni bank. W latach 90-tych Ukraina poszła inną drogą wysprzedając swoje zakłady swoim oligarchom. Nie wszedł tam kapitał zachodni, który mógłby zmienić mentalność i organizację pracy. Nie było konkurencyjności. Była za to korupcja. Zmiany, jeśli następowały, to bardzo powoli i bardzo małe. Ukraina stała w rozkroku między Wschodem a Zachodem do końca nie wiedząc, co będzie dla niej lepsze. Myślę i wierzę w to, że teraz już to wie. Że trzeba patrzeć na Zachód, tylko i wyłącznie.

Zna Pan Ukraińców. Jacy są?
Zawsze uważałem naród ukraiński za dobry, choć nie pozbawiony wad. Wschodnia mentalność to np. brak punktualności, ale nie zmienia to faktu, że to dobry naród i dobrzy ludzie. Pracowici. Przez te lata współpracowałem już z setkami Ukraińców i ze wszystkimi mam dobry kontakt.

Więcej między nami podobieństw czy różnic?
Zdecydowanie podobieństw. Powiem więcej, bo pamiętam nas Polaków z lat 90-tych, byliśmy identyczni. Tylko my mieliśmy szansę się zmienić. U nas wyrosło całe pokolenie, które nie wie, co to korupcja, nie kombinuje.

A jak ocenia Pan postawę Ukraińców teraz?
Jestem pod wielkim wrażeniem tego co robią. Począwszy od prezydenta a skończywszy na moich pracownikach. Jeden z nich, kierowca, przyszedł do mnie i powiedział, że wraca na Ukrainę, bo nie mógłby spojrzeć sobie w oczy w lustrze zostając tu. Co powiedzieć na takie słowa? Jak nie docenić takiej postawy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski