Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Orzeł wybrał wolność

Anna Agaciak, Tomasz Mateusiak
Uzdrowiony orzeł
Uzdrowiony orzeł Maciej Gapiński
Tatry/Kraków. Potłuczony drapieżnik, znaleziony w Tatrach, odzyskał siły w Krakowie

Mieszkaniec Białki Tatrzańskiej znalazł na polanie bardzo osłabionego orła przedniego. Pracownicy TPN zawieźli go do Ośrodka Rehabilitacji Ptaków Drapieżnych Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie. Tam miał powoli wracać do zdrowia.

Tymczasem orzeł już po czterech dniach odzyskał siły i... czmychnął na wolność. Życie zawdzięcza jednak turyście.

Tego potężnego i bardzo rzadkiego ptaka udało się uratować tylko dzięki przytomności umysłu mężczyzny, który zobaczył orła podczas spaceru po Kotelnicy Białczańskiej i powiadomił o tym pracowników TPN. - Taka postawa zasługuje na medal - podkreślają parkowcy oraz prof. Zbigniew Bonczar, szef Ośrodka Rehabilitacji Ptaków Drapieżnych.

Okaz jakich mało

- Pan Krzysztof (mężczyzna nie chce podawać nazwiska - red.) przez telefon przekonał nas, że ptak, którego znalazł, jest chory. Dlatego postanowiliśmy udać się na wskazane przez niego miejsce - mówi Filip Zięba z TPN. - Tam faktycznie okazało się, że mamy do czynienia z chorym orłem. Byliśmy mocno zdziwieni, że to orzeł przedni, który jest w Polsce gatunkiem niezwykle rzadkim.

W całym naszym kraju doliczono się jedynie 30 par tego drapieżnego ptaka, z czego tylko jedną zaobserwowano, jak gniazduje w Tatrzańskim Parku Narodowym.

Jest objęty ścisłą ochroną. Rozpiętość jego skrzydeł sięga dwóch metrów. Potrafi latać do 160 km/godz., a w locie nurkowym nawet do 300 km/godz.

Leczenie w Krakowie

- Takim „pacjentem” trzeba się naprawdę dobrze zająć - przekonywał Filip Zięba.

Dlatego orzeł został najpierw przewieziony do siedziby TPN w Zakopanem, gdzie dokładnie sprawdzono jego skrzydło. Kiedy potwierdziło się, że jest uszkodzone, ptak trafił do Krakowa.

Zaopiekowali się nim specjaliści z Ośrodka Rehabilitacji Ptaków Drapieżnych Uniwersytetu Rolniczego. Placówka ta w przeszłości z powodzeniem ratowała z opresji inne duże ptaki.

Badania wykazały kontuzję prawego skrzydła. - Ustaliliśmy, że orzeł jest bardzo osłabiony i wygłodzony. Miał wilczy apetyt. Skrzydło na szczęście nie było złamane. Musiał nim gdzieś uderzyć, gdyż było opuchnięte w stawie łokciowym - opisuje prof. Zbigniew Bonczar.

Przedstawiciele ośrodka uznali jednocześnie, że orzeł wymaga rehabilitacji, która może potrwać nawet miesiąc. Nie wiedzieli, czy drapieżnik odzyska pełną sprawność, choć mieli nadzieję, że tak się właśnie stanie.

Pracownicy Tatrzańskiego Parku Narodowego chcieli, aby po odzyskaniu sprawności znaleziony orzeł przedni został wypuszczony na wolność na Podhalu. Ponieważ ptak nie był oznakowany, nie wiedzieli, czy przed wypadkiem mieszkał w Tatrach, czy na Słowacji, czy nawet na Bałkanach. Nie mieli więc pewności, czy u nich zostanie. - Ten gatunek ptaka migrując pokonuje setki kilometrów - wyjaśnia Zięba.

Przyrodnicy mieli nadzieję, że po rehabilitacji uda się orła wyposażyć w nadajnik satelitarny, aby móc śledzić jego dalsze losy. Wtedy jednak drapieżny pacjent całkowicie pokrzyżował ich plany.

Poranna ucieczka

Okazało się, że po obfitym i bardzo kalorycznym posiłku ptak odzyskiwał siły w ekspresowym tempie. Już po czterech dniach od przyjazdu do Krakowa zaczął miotać się po dużej wolierze.

Z doświadczeń pracowników ośrodka wynika, że w ten sposób ptaki dają znać, że z nimi już wszystko w porządku.

- Sprawdziliśmy, że opuchlizna znika i skrzydło jest coraz silniejsze, gdyż ptak zaczął startować z ziemi do lotu - opowiada prof. Bonczar. - W czwartek rano sam się uwolnił, podlatując do szczytu woliery i rozrywając jej siatkę. Próbowałem zrobić to samo i mnie się nie udało. Ma ogromną siłę.

Profesorowi nie zostało nic innego, jak powiadomić pracowników Tatrzańskiego Parku Narodowego, że nie będą już musieli organizować transportu dla orła. Mogą go co najwyżej wypatrywać od strony północnej.

Wolność i zdrowie

Zdaniem profesora ptak powinien sobie poradzić. Najadł się za wszystkie czasy i to powinno mu wystarczyć na długi czas. Ponieważ odzyskał siły, poradzi sobie też z polowaniami. Gatunek ten poluje głównie na małe ssaki, np. zające bielaki, kuny, koty domowe oddalone od ludzkich siedzib, susły oraz świstaki. Orły są jednak w stanie zapolować na lisa, owcę czy młodą kozicę północną.

Szanse ma duże, gdyż według profesora to młody, ubiegłoroczny osobnik, ale w pełni ukształtowany.

W historii Ośrodka Rehabilitacji Ptaków Drapieżnych Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie orzeł przedni z Białki był siódmym przedstawicielem tego gatunku.

Profesor Bonczar nie ma wątpliwości, że ptak został uratowany dzięki niecodziennej postawie pana Krzysztofa, który nie zawahał się udzielić mu pomocy.

- Dawniej turyści tak się nie zachowywali, bali się drapieżników i raczej od nich uciekali. Dobrze, że świadomość się zmienia. Ten ptak bez pomocy człowieka nie odzyskałby sił - stwierdza profesor.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski