Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Papież z kuferkiem

Redakcja
Należało się spodziewać, że podczas pierwszej podróży papież Franciszek zaprezentuje zestaw nowych, tak charakterystycznych dlań gestów, które przykują uwagę świata. Ale w Brazylii ujawniła się też odmienność stylu pielgrzymowania papieży Franciszka i Jana Pawła II.

Jan Maria Rokita: LUKSUS WŁASNEGO ZDANIA

Wojtyła teatralnie całował ziemię przed stopniami samolotu, ale nie przyszłoby mu do głowy dźwigać po trapie sfatygowanego kuferka i opowiadać dziennikarzom, że ma w nim m.in. przybory do golenia i żywot św. Teresy.

Wojtyła kochał wielbiące go tłumy i potrafił wprawiać je w stan euforii. Ale nie wpadłby na pomysł, by wsiąść na lotnisku do małego samochodu, pozwolić się zablokować przez tłumy, zmienić trasę i kazać godzinę czekać głowie państwa na swoje przybycie. Jan Paweł II – jak normalny kapłan – udzielał sakramentów. Ale przypuszczalnie nie zgodziłby się na masową loterię, w której wygraną jest spowiedź u papieża, po której penitenci stają się rozchwytywanymi bohaterami tabloidów. Zachowania Franciszka można traktować jako typowe sztuczki piarowskie, mające zapewnić mu popularność, albo jako nowoczesną formę ewangelizacji, z umiejętnym wykorzystaniem mediów i popkultury. Obie interpretacje nadają się do logicznej obrony, różni je raczej emocjonalny stosunek do osoby i misji Głowy Kościoła.

O wiele ciekawsze są główne wątki krytyki świata i Kościoła, jaką Franciszek rozwinął w Brazylii. Jest całkiem naturalne to, że papież wielokrotnie i na różne sposoby zwalcza pogląd – by zacytować jego słowa – że " życie będzie szczęśliwe, jeśli będziemy mieć pieniądze albo władzę”. Można by nawet uznać to papieskie nauczanie za prostą kontynuację tradycji co najmniej pięciu jego poprzedników, gdyby nie właśnie fakt owych tak licznych i spektakularnych gestów, mających unaocznić głębię i rzetelność papieskiej niechęci do wszystkiego, co wyrafinowane i elitarne oraz solidarności wobec tego, co ludowe i proste.

To te gesty, bardziej niźli sama standardowa dla Kościoła katolickiego treść nauczania na temat biedy i bogactwa czy panowania i wykluczenia, sprawiają, że Franciszek coraz wyraźniej jest traktowany przez lewicę społeczną jako jej rzecznik. Nie jest przypadkiem, że lewicowy niemiecki dziennik "Die Zeit”, przy okazji brazylijskiej pielgrzymki, opublikował na swojej czołówce zasadniczy wstępniak, dowodzący, że o ile Benedykt XVI kazał się katolikom modlić w kościołach, to Franciszek każe im zająć się polityką i budować ustrój społecznej sprawiedliwości. I chociaż teza taka jest jawnym intelektualnym nadużyciem, a stosunek Franciszka do wszelkich form oficjalnego życia, w tym polityki, wygląda na mocno sceptyczny, to sam fakt rodzącego się związku pomiędzy lewicą i papieżem jest wart zauważenia. Związek ten byłby już o wiele mocniejszy, gdyby nie to, że większość współczesnej lewicy znacznie bardziej zajmuje antyreligijna krucjata ideologiczna niźli realny los biednych i wykluczonych.

W Brazylii papież rozwinął także interesująco swoją krytykę Kościoła. W tej dziedzinie Franciszek jest względem swych poprzedników całkowitym nowatorem. Wojtyła i Ratzinger uprawiali – może nawet ponad miarę – autokrytykę błędów popełnionych przez Kościół w czasach dawnych i współcześnie. Krytyka Franciszka nie dotyczy jednak żadnych konkretnych faktów czy przewinień, ale jest krytyką samej struktury Kościoła jako instytucji i natury jej życia wewnętrznego. Jest to krytyka postaw kleru i biskupów ("Nie czekajmy na kolejną nominację”), formacji młodych księży ("Trzeba się odważyć na globalną rewizję formacji”), jakości głoszonych homilii ("Jakie są nasze homilie? Abstrakcja i drętwota”), a w końcu samej metody działania struktur Kościoła ("Nie wystarczą dokumenty i konferencje”).

Jest to krytyka jasna, przenikliwa i posługująca się językiem właściwym dotąd dla antyklerykalizmu (np. celny termin: "duszne zakrystie”). Kłopot w tym, że taka krytyka może być właściwa zarówno dla wizjonera, jak i dla populisty. Różnica polega na tym, że wizjonerzy – tacy jak święci Franciszek albo Ignacy – potrafili uruchomić w Kościele wielkie procesy reform. A populiści zwykli wywoływać trochę zbiorowych namiętności, które przez czas jakiś niosą ich na fali.

Franciszek nie ma pola dla wielkiej zmiany świata, bo zlaicyzowany świat nie słucha dzisiaj głosu Kościoła. Ma natomiast wielką władzę nad Kościołem. Póki co, nie widać jednak, aby z niej realnie korzystał. Dla mnie w tej mierze symboliczny pozostaje dialog, jaki w tych dniach odbyłem w jednym z włoskich kościołów z kościelnym, gwałtownie wyrzucającym ludzi po mszy. Ja: "Słyszał pan, jak papież mówi, żeby kościoły były dla wszystkich otwarte”. Kościelny: "Tak, słyszałem. Ale kuria mówi, żeby były zamknięte”. Po czym zatrzasnął barokowe wrota.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski