MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Parada niemieckiego wstydu

Redakcja
Miało być tak wspaniale, jak nigdy dotychczas. W Berlinie kilka lat temu zgromadził się milion podrygujących uczestników. Władze znacznie mniejszego Duisburga są ambitne, chciały przebić stolicę. Na ich Love Parade przyszło 1,5 miliona ludzi. Dwudziestu jeden zadeptanych odwieziono do kostnicy, pięciuset do szpitali. Ale muzyka grała do końca.

Tadeusz Jacewicz: Z BLISKA

Taka katastrofa mogła zdarzyć się w III świecie, ale nie w Europie. A na pewno nie w Niemczech. Panika w gigantycznym tłumie to specjalność biednych krajów Afryki, Azji czy Ameryki Łacińskiej. Tam, gdzie jest Ordnung, coś takiego nie ma prawa mieć miejsca. Ta masakra nie tylko słusznie budzi wstyd Niemców, ale stawia pytania. O standardy prawa i bezpieczeństwa publicznego, o plątaninę interesów polityków i biznesu, o granice wolności osobistej i cenę, jaką można zapłacić za orgiastyczną zabawę.

Love Parade, festiwal muzyki techno, wymyślił 21 lat temu Matthias Roeingh, popularnie znany jako dr Motte. Na zabawę zjeżdżają się ludzie z całego świata. Dają sobie w szyję i w żyłę, tańczą, całują, kochają. Policja przymyka oko na narkotyki i pijaństwa, telewizje transmitują "Parade" godzinami. Atmosfera nadzwyczajnego wydarzenia skłania do intensywnego wydawania pieniędzy. Gigantyczny, wielomilionowy biznes. Im więcej zgromadzi się ludzi, tym więcej pieniędzy w kasie.

Tym razem rachunki źle poszły. Na teren starego dworca w Duisburgu wcisnęło się 1,5 miliona ludzi. Bezpiecznego miejsca było dla 300 tysięcy. Fala ludzka wlewała się wąskim, długim tunelem. Coś się zacięło. Panika, kolosalna temperatura w środku betonowej rury. Upchani w tunelu ludzie dusili się i ginęli tratowani przez innych. A z zewnątrz wpychali się następni. Policja też wpadła w panikę, ochrona, złożona z emerytów i nastolatków, uciekła. Nie przerwano imprezy, bo wtedy oszalałby cały milionowy tłum. Długo trwało to piekło. Jedni tańczyli, inni umierali. Nie w wyniku kataklizmu przyrodniczego czy katastrofy technicznej, tylko wskutek głupoty ludzi odpowiedzialnych za bezpieczeństwo innych.

Niemcom trudno dzisiaj dojść do siebie. Absurd tego dramatu, na dobrą sprawę zorganizowanego na własne życzenie, jest dla nich nie do zniesienia. Ludzie nie znajdują żadnej logicznej odpowiedzi na pytanie "Warum?" (dlaczego). Żeby ją uzyskać, trzeba chłodno popatrzeć na siebie, życie, swoje i publiczne, priorytety nim rządzące. Jakiekolwiek teorie stosować, wniosek musi być jeden. Nie ma nieograniczonej wolności, za wszystko się płaci. Półtoramilionowy tłum, napity i nafaszerowany różnymi "dopalaczami" to gigantyczna, tykająca bomba. Jeśli coś źle pójdzie, nikt nie będzie w stanie jej rozbroić. Musi wybuchnąć.

Naszym życiem rządzą teraz zyski. Zakompleksieni, marni politycy (to międzynarodowe zjawisko, nie tylko polska specjalność) budują kariery za każdą cenę. Walczą o poklask mediów i głosy wyborców, nie oglądając się na koszty. Jeśli popularna jest parada, niech będzie jak największa. Jeśli obywatele lubią nienawidzić siebie nawzajem, trzeba tę nienawiść rozniecać. Wszystko dla zdobycia lub utrzymania władzy. Każdym kosztem, za każdą cenę.

Nie ma już polityków, którzy potrafią powiedzieć "nie". Chyba ostatnim była Margaret Thatcher. Dzisiaj są inne reguły gry. Jeśli ktoś lub coś potrafi wyprowadzić na ulice milion ludzi, ten ktoś lub to coś ma władzę. Politycy nią tylko administrują.

We współczesnej telewizyjnej demokracji liczy się przede wszystkim czas antenowy i długość przebywania na ekranie. Polityk, który fałszywie uśmiechnięty macha rączkami na kolorowej paradzie miłości, zyskuje więcej punktów niż autor mądrej reformy bankowej. A poza tym łatwiej machać niż łamać sobie głowę nad programem i strategią.

Takie to czasy. Trzeba pozdrawiać rozbawiony tłum zawsze. Nawet wtedy, kiedy opodal stygną ciała tych, którzy nagle przestali się bawić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski