Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pielęgniarki mówią "dość". Będzie strajk [WIDEO]

Dorota Stec-Fus
Piotr Smoliński
Domagały się po 1500 zł podwyżki rozłożonej na 3 lata, dostały 300 zł, czyli 174 zł na rękę. I to tylko od września do czerwca przyszłego roku

WIDEO: M. Zembala: Jeśli w moim szpitalu ktoś by strajkował, zwolniłbym go z pracy

Źródło: x-news/TVN24

174 zł na rękę i to jedynie przez 10 miesięcy obraża nas i poniża naszą godność - denerwuje się Grażyna Gaj, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w Małopolsce.

OZZPiP przez kilka tygodni negocjował z ministrem zdrowia wysokość podwyżki. Na początku domagał się 1500 zł brutto od września, potem złagodził stanowisko, żądając wzrostu wynagrodzenia zasadniczego co roku o 500 zł przez kolejne 3 lata, przy czym miałoby to być rozwiązanie stałe, czyli obowiązywałoby również po 2018 roku.

Rząd robi błąd, skąpiąc pielęgniarkom

Minister zdrowia na to nie przystał. Nie zgodził się także z postulatem, by określić liczbę pielęgniarek na danym oddziale, w zależności od zakresu i stopnia trudności zadań. Coraz częstsze są bowiem sytuacje, w których na cały oddział w nocy przypada tylko jedna pielęgniarka i musi zrobić wszystko. Efekt? Jest przemęczona, a pacjenci niedopilnowani.

Teraz rząd będzie musiał zmierzyć się z protestem. 20 sierpnia związek pielęgniarek postanowi, jaka będzie jego forma. - Na pewno zostanie zauważony i będzie bolesny dla pacjentów. Ale nie mamy wyjścia. O poszanowanie dla naszej pracy i godne wynagrodzenie walczymy od lat - mówi Grażyna Gaj.

Tymczasem dyrektorzy szpitali obawiają się, że nie dostaną we wrześniu pieniędzy z NFZ na wypłatę obiecanych 300 zł brutto. Jak ognia boją się powtórki sytuacji sprzed lat. W 2000 roku Sejm przyjął ustawę nakazującą podwyższenie uposażeń pracownikom szpitali o 203 zł, nie wskazując jednak źródła finansowania. W efekcie wiele placówek stanęło na skraju bankructwa.
Minister zdrowia Marian Zembala kilka dni temu wydał projekt rozporządzenia, które określa tryb przekazania przez NFZ pieniędzy na podwyżki "300".

- Jest w nim wiele znaków zapytania. Jeśli te zapisy nie zostaną zmienione, z otrzymaniem funduszy może być problem - mówi Sabina Bigos-Jaworowska, dyrektorka szpitala w Oświęcimiu i przewodnicząca Stowarzyszenia Szpitali Powiatowych Województwa Małopolskiego. Do 27 sierpnia, kiedy kończy się termin konsultacji, stowarzyszenie zaproponuje niezbędne - w jego ocenie - poprawki.

Andrzej Kosiniak-Kamysz, dyrektor Szpitala im. J. Dietla w Krakowie - który w większości wykonuje kiepsko opłacane przy NFZ procedury - bez wsparcia z zewnątrz nie jest w stanie dać żadnych podwyżek. - Bez wątpienia należą się one nie tylko pielęgniarkom, a też rehabilitantom czy laborantom - komentuje Kosiniak-Kamysz.

W nieco lepszej sytuacji znajduje się szpital w Zakopanem. - Jeśli otrzymam z funduszu lub ministerstwa po 300 zł, niewykluczone, że "dorzucę" coś z naszej kasy -- mówi dyr. Regina Tokarz.

Jaki będzie finał tej batalii? Zenon Wasilewski, ekspert ochrony zdrowia Business Centre Club uważa, że żądania pielęgniarek były zbyt wygórowane wobec możliwości NFZ. W jego ocenie, domaganie się po 1500 zł dla każdej nie było dobrym pomysłem, gdyż wzrost uposażenia powinien zależeć od kwalifikacji, umiejętności czy stażu pracy. Sądzi natomiast, że obiecane 300 zł brutto pielęgniarki jednak otrzymają od września, gdyż w ogniu kampanii wyborczej inne rozwiązanie byłoby politycznym samobójstwem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski