Pieniądze

Niedawno poddano kontroli NIK stan polskich dróg. Kontrolerzy doszli do dwóch wniosków. Jednym z nich było stwierdzenie - zgodnie z powszechną opinią - że stan ten jest bardzo zły, drugim zaś - że przyczyną jest nie tylko brak pieniędzy na utrzymanie dróg w należytym stanie, ale też brak koordynacji działań pomiędzy instytucjami odpowiedzialnymi za naszą sieć drogową. A więc bałagan, który sprawia, iż nawet te skąpe środki, jakimi dysponujemy, nie zawsze wykorzystywane są sensownie i efektywnie. Zjawisko nienowe. W wielu dziedzinach naszego życia działają ludzie mało kompetentni, czy po prostu nieudolni, a wszyscy oni lubią swoje niedostatki zasłaniać brakiem środków finansowych. Ostatnio mieliśmy ONZ-owski "Tydzień bezpieczeństwa na drogach", poświęcony w tym roku zagrożeniom, jakie ruch samochodowy stwarza dla pieszych. Stanowią oni znaczną część śmiertelnych ofiar. Z okazji tego "Tygodnia" mówiono o wielu problemach, ale o niewielu konkretach. I tak np. nie wspomniano o konieczności budowania mostków, czy kładek, po których piesi mogliby bezpiecznie przechodzić nad drogami, gdzie jest nie tylko duże natężenie ruchu, ale też warunki do rozwijania dużych prędkości. Miejsc takich jest mnóstwo, kładek natomiast niewiele, bo... nie ma kto za ich budowę zapłacić. Zarządy dróg uważają, iż pieniądze powinny dać samorządy, te z kolei twierdzą, że ich na takie wydatki nie stać. Jedni i drudzy nie mają dość pieniędzy, nie rozumiem jednak dlaczego nie mają również ochoty na współpracę i koordynację działań. Zamiast spychać jedni na drugich ten obowiązek, mogliby razem poszukać rozwiązań, rozejrzeć się np. za sponsorami, zorganizować współudział lokalnych społeczności itp. Im mniej ma się pieniędzy, tym więcej trzeba mieć pomysłów i dobrej woli do współdziałania...