18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pierworodni mają lepiej

Redakcja
Dzieciństwo programuje nas na całe życie Fot. THETA
Dzieciństwo programuje nas na całe życie Fot. THETA
Ma 50 lat i czeka na miłość matki. 70-letnia kobieta pewnie nie zdaje sobie sprawy, że dzielenie uczuć między swoje od dawna dorosłe dzieci obciążyło je na całe życie. Syn zdecydował się nawet na terapię. Mijają lata, a on wciąż rywalizuje z rodzeństwem o swoją pozycję w rodzinie.

Dzieciństwo programuje nas na całe życie Fot. THETA

Najstarsi są skazani na sukces. Najmłodszym, beztroskim pupilom, trudno dorosnąć. A co ze średniakami?

- W wielu rodzinach dawkuje się miłość. Każdy następny potomek zabiera część uczuć starszemu rodzeństwu. Ono czuje, że na pochwałę, a w domyśle miłość, musi zasłużyć. Komuś, kto tego nie doświadczył, takie postępowanie może wydawać się śmieszne, może nawet żałosne w odniesieniu do dorosłych, ale sprawa jest poważna. Przez mój gabinet przewija się wielu pacjentów z problemami mającymi swoje źródło w domu rodzinnym - mówi psychoterapeutka dr Monika Wasilewska (Instytut Psychologii Stosowanej UJ).
Rodzice prawie zawsze zarzekają się, że swoje dzieci kochają tak samo, tak samo traktują i wychowują. A jednak wyrastają na dorosłych o innym usposobieniu, innym stosunku do swojej rodziny, a i dorastają często w poczuciu niesprawiedliwego traktowania przez mamę i tatę. Psycholodzy stworzyli wiele teorii dotyczących wpływu kolejności urodzeń na charakter i osobowość człowieka. Współczesne badania starają się nawet dowieść, że ta kolejność ma ogromny wpływ na iloraz inteligencji, zawodowe i życiowe sukcesy, na wysokość zarobków, a nawet na wygląd zewnętrzny. Czasami bywają uznawane za politycznie niepoprawne, bo - na zdrowy rozum - jak fakt posiadania starszego brata lub młodszej siostry może łączyć się w logiczny związek z wysokością wynagrodzenia?
Może. Wzorce ról przydzielanych dzieciom od urodzenia, relacje z rodzeństwem i z rodzicami, rozwój osobowości kształtowanej w warunkach konkretnej rodziny - to wszystko programuje nas na całe życie. Analiza psychologiczna, opierająca się na realnych uwarunkowaniach zachodzących w rodzinie, pozwala psychologom w sposób obiektywny określić charakterystyczne zachowania, które występują u najstarszych, średnich i najmłodszych dzieci w rodzinie.

Od Ezawa i Jakuba

W wielu kulturach najstarsze dzieci, zwłaszcza synowie, mają uprzywilejowaną pozycję. Prawo do tronu brytyjskiego w pierwszej kolejności przysługuje np. księciu Karolowi, a nie jego młodszemu bratu Andrzejowi. W polskim prawie przez wiele lat majątek, lub jego największa część, przechodził na najstarszego potomka.
Ta wyjątkowość została opisana już w Biblii. Synowie Izaaka - Jakub i Ezaw - byli bliźniakami, ale pierwszy urodził się Ezaw i jako pierworodnemu przysługiwał mu cały majątek i prawo kierowania rodem. Izaak miłował Ezawa, ale jego żona Rebeka wolała Jakuba. Jakub zdobył przywilej pierworództwa i (podstępem) błogosławieństwo umierającego ojca, przysługujące pierworodnemu, które podporządkowywało mu cały ród. Drugiego błogosławieństwa ojciec już nie mógł udzielić.
Ta biblijna opowieść nie tylko obrazuje wyjątkową pozycję najstarszego potomka, ale obnaża błędy rodziców w traktowaniu dzieci i podłoże rywalizacji między rodzeństwem.
Rodzice zazwyczaj z wielką niecierpliwością czekają na swe pierwsze dziecko. Uczą się roli mamy i taty na własnych błędach, dlatego są bardzo ostrożni, nadopiekuńczy, traktując potomka jak pępek świata. Na nim koncentruje się uwaga i miłość rodziców, dziadków i cioć. I nagle... spada z tronu. Rodzi się młodsze dziecko, które zabiera starszemu zainteresowanie rodziny, tkliwość i sporo uczuć. Zepchnięte na drugi plan reaguje frustracją, a nawet bardzo głębokimi zaburzeniami emocjonalnymi. Za wszelką cenę stara się zwrócić na siebie uwagę, aby odzyskać utraconą pozycję.
- Ania miała cztery latka, gdy urodził się Krzyś. Wydawało się, że jest nad wiek dojrzała i nad wiek opiekuńcza, a przy tym - wbrew oczekiwaniom - nie była zazdrosna o małego braciszka. Gdy tylko zapłakał, zawsze była w gotowości, aby go ukołysać w wózeczku. Cała rodzina podziwiała jej zachowanie, aż do czasu... Któregoś razu nakryliśmy małą, gdy szczypała brata. On zaczynał płakać, a siostra z dumną minką go wtedy kołysała, czekając na pochwały całej rodziny - wspomina Barbara, mama trójki, obecnie już dorosłych, dzieci.
Walcząc o uwagę rodziców, najstarsze dziecko stara się być we wszystkim najlepsze. Szybko musi stać się samodzielne i odpowiedzialne. Kiedy rodzeństwo podrośnie, najstarsze staje się przywódcą. Od dzieciństwa przywierają do niego cechy, które w przyszłości ułatwią mu życiowy sukces.

Wyżsi i inteligentniejsi

Jako pierwszy Francis Galton (1822-1911) zauważył, że wśród wybitnych naukowców zdecydowanie dominują pierworodni. Podobnego zdania był w okresie międzywojennym wiedeński psychiatra Alfred Adler, który dowodził, że najstarsze dzieci osiągają największe sukcesy. Do zaskakujących wniosków doszedł niedawno prof. Dalton Conley z New York University, który w książce pt. "Kolejność urodzeń: które dziecko wygrywa i dlaczego" przytacza wyniki badań, pozwalające wysnuć wniosek, że pierworodni oraz jedynacy (mający podobną pozycję) są najlepiej wykształceni, zajmują najbardziej prestiżowe stanowiska i osiągają najwyższe dochody. Conley przytacza przykłady laureatów Nagrody Nobla oraz amerykańskich prezydentów, spośród których ponad połowa to byli pierworodni. Najstarszymi dziećmi byli np.: Winston Churchill, Bill Clinton oraz Hillary Clinton, Jimmy Carter (najstarszy jest także Barack Obama, który ma młodsze przyrodnie rodzeństwo), a także aktorzy: Clint Eastwood, Bruce Willis czy Sylwester Stalone.
Frank Sulloway, profesor z Uniwersytetu Kalifornijskiego, twierdzi nawet, że najstarsze dzieci w rodzinie są osobowościowo bardziej podobne do najstarszych dzieci w innych rodzinach niż do własnego rodzeństwa. Podobnie jest z najmłodszymi. Wskazuje np. na duże podobieństwo charakteru między Hillary Clinton a Winstonem Churchillem, dlatego byłą pierwszą damę i senator, a obecną sekretarz stanu USA, określa się mianem "Churchilla w spódnicy".
Dlaczego pierworodni mają większe szanse na sukces? Czy to tylko ukształtowana od dziecka sumienność, odpowiedzialność i skłonność do dominacji? To także inteligencja.
- Znane są hipotezy, według których młodsze dzieci są mniej inteligentne, dlatego, że organizm matki w kolejnej ciąży wytwarza więcej przeciwciał, a one atakują mózg płodu - mówi dr Monika Wasilewska z UJ. - Interesujące wydają się badania Norwegów: Pettera Kristensena z Uniwersytetu w Oslo i Tora Bjerkedala ze służby medycznej norweskich sił zbrojnych. Przeanalizowali oni IQ 250 tys. rekrutów, którzy w latach 1985-2004 ukończyli 18-19 lat. Najstarsi byli średnio o 2,3 pkt. inteligentniejsi niż drudzy w rodzinie, a ci z kolei o 1,3 pkt. przewyższali inteligencją młodszych braci. To nie najważniejszy wniosek. Okazało się, że w rodzinach, w których zmarł starszy brat, młodszy poziomem inteligencji wkrótce dorównywał najstarszemu. Poziom inteligencji nie wynika więc z samej kolejności urodzeń. Jest natomiast zależny od statusu społecznego związanego z pozycją starszego brata. Starsi, od dzieciństwa ucząc młodszych, porządkują swoją wiedzę, kształcą się i w ten sposób rozwijają inteligencję.
Pozostańmy przez chwilę przy teoriach. Warto zwrócić uwagę na badania dr. Dawisa Lewsona z University College London, który kolejnością urodzeń tłumaczy nawet różnice wzrostu dzieci. Te, które mają troje starszego rodzeństwa, są średnio o 2,5 cm niższe niż jedynacy. Najstarsi natomiast osiągają taki sam średni wzrost jak jedyne dzieci w rodzinie. To dlatego, że rodzice poświęcają im najwięcej troski, pieniędzy, dbają o odpowiednie posiłki i zabawy ruchowe. Młodsze dzieci nie mogą liczyć na taką opiekuńczość.
Podobne wyniki uzyskali polscy antropolodzy badający poborowych w latach 70., a potem w 90. Najstarsi synowie okazywali się najwyżsi i ciężsi niż drudzy w rodzinie. Najlżejsi byli urodzeni jako czwarte i kolejne dziecko (badania Franciszka Rożnowskiego na Pomorzu).

Wyluzowani buntownicy

- Najmłodsi mogą za to liczyć na najwięcej tkliwości i cierpliwości. Mają prawo bardzo długo, bez względu na wiek metrykalny, pozostać dzieckiem. W stosunku do starszego rodzeństwa późno dostają pozwolenie na dorosłość - tłumaczy dr Wasilewska. Rodzice, nawet nieświadomie, chcąc zatrzymać czas i mieć jak najdłużej małe dziecko, starają się ograniczać samodzielność najmłodszego, a nawet utrzymać jego zależność od siebie. Rezultat? Najmłodsi w rodzinie są zazwyczaj wyluzowani, beztroscy, łatwiej popadają w konflikt z prawem, gdyż wierzą, że zawsze się im upiecze. Jednocześnie są najbardziej kreatywni i otwarci na nowe poglądy. To najmłodsze dzieci w rodzinie tworzą zastępy outsiderów i buntowników. Frank Sulloway (socjolog z Uniwersytetu Kalifornijskiego) wśród 24 straconych zwolenników reformacji doliczył się 23, którzy byli młodszym rodzeństwem.
Poczucie wyjątkowości sprawia, że dzieci najmłodsze także w dorosłym życiu są pogodne, zadowolone i bardzo optymistycznie patrzące na świat. Wszak w najtrudniejszej sytuacji mogą liczyć na pomoc rodziny, która im się przecież należy. Nie dość, że najdłużej traktowane są jak dzieci, to najdłużej się tak zachowują i wyglądają. Nawet w starszym wieku charakteryzują się znacznie młodszym wyglądem niż wskazywałaby metryka.

Średniak - przeciętniak

Z ostatniego spisu powszechnego przeprowadzonego w 2002 r. wynika, że aż 46,9 proc. wszystkich rodzin polskich mających dzieci stanowiły rodziny z jednym potomkiem, 36,2 proc. z dwójką, a tylko 16,8 proc. z trójką i więcej dzieci. Ta statystyka nieco się zmienia, bowiem przybywa rodzin z dwojgiem dzieci. Troje to już rzadkość. Może to i dobrze, gdyż pozycja średniaka jest najtrudniejsza.
- Najtrudniejsza do zdefiniowania. Nie zaznali poczucia wyjątkowości zarezerwowanego dla najstarszego i najmłodszego w rodzinie. Z racji swojej pozycji między najstarszym a najmłodszym często w życiu stają się rozjemcą konfliktów, ale bywają też zazdrosne, niedowartościowane i czują się mniej kochane - mówi dr Monika Wasilewska.
Zdaniem psychologa trudno polemizować z teoriami dotyczącymi wpływu kolejności urodzeń na osobowość człowieka. Nie ma powodu, aby podawać je w wątpliwość, ponieważ są poparte rzetelnymi badaniami. Jednak jedne są mniej, a inne bardziej przekonujące.
- Z moich obserwacji, z pracy z pacjentami wynika, że w dorosłym życiu najistotniejsza okazuje się nie kolejność urodzenia, ale przekaz, pewien skrypt otrzymany w dzieciństwie od rodziny. To subtelne sygnały i informacje, których sobie do końca nie uświadamiamy, te wszystkie opowieści, historie rodzinne, a nawet ulubione powiedzonka i przysłowia. W tej samej rodzinie każde dziecko może dostać inny przekaz. Pierwsze np. wychowuje babcia i ono jest przez nią kształtowane. Drugie chodzi do żłobka. Pierwsze powtarza wierszyki czytane przez babcię, drugie piosenki śpiewane z innymi dziećmi. Dorośli stymulują pewne cechy u dziecka, oczekują, że będzie rozsądne i jest takie, że będzie urocze i takim się staje. Ten przekaz działa. Te czynniki są słabo namacalne, ale bardzo istotne - uważa dr Monika Wasilewska.
Badania genetyczne dowodzą, że rodzeństwa podobne są tylko w 45 proc. Czy w tej sytuacji ma sens przywiązywanie wagi do identycznego traktowania dzieci, aby nie narazić się na zarzut faworyzowania któregoś z nich? Zaufajmy swojemu rodzicielskiemu instynktowi i cieszmy się, że są różne. Każde dobre w innej dziedzinie.
Ewa Piłat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski