- Często pytają Ojca, czy jesteśmy sami w kosmosie?
- Często.
- I jaka jest odpowiedź?
- Że wszechświat jest taki duży, że bardzo bym się dziwił, gdyby tylko Ziemia miała biosferę.
- Dlaczego duchowny zostaje astronomem?
- W moim przypadku akurat było odwrotnie. Najpierw zostałem astronomem. Czułem powołanie do kapłaństwa, ale to było w latach 80. Wtedy zadecydowałem, że jeszcze do tego nie dojrzałem. Poszedłem więc najpierw na studia - fizykę cząstek elementarnych, a dopiero potem, w 1995 roku wstąpiłem do jezuitów. Na studiach filozoficznych w Krakowie poznałem księdza profesora Hellera, który powiedział: ,,Kościół potrzebuje cię w Obserwatorium Watykańskim”. Pomyślałem: ,,Piękne, ale mało realistyczne”.
- A jednak…
- A jednak pod koniec 2000 roku dostałem zaproszenie do szkoły letniej, prowadzonej przez Obserwatorium. Wróciłem zachwycony. Prowincjał zachęcał mnie do przygotowań do tej misji. W końcu się zrealizowała. W 2010 roku zostałem zatrudniony przez Obserwatorium, a później wysłany do pracy w Arizonie.
- Czy debata w Kościele o życiu pozaziemskim jest trudna?
- Nie, bo po prostu jej nie ma. 99 procent teologów w ogóle nie zajmuje się tym tematem. Jedynie kilku znanych teologów publikuje czasem coś na ten temat. Przykładem może być Karl Rahner, który w latach 60. wypowiedział się o kosmitach. Jednak po ukazaniu się artykułu media przedstawiły sprawę w taki sposób, że Rahner już nigdy do tych kwestii nie wrócił.
- Skoro o mediach. Dwa lata temu zawrzało, że papież Franciszek podczas homilii mówił o przybyciu Marsjan na planetę.
- Bardzo zabawnie to zostało odczytane. ,,Gdyby jutro dotarła do nas wyprawa Marsjan i jeden z nich zwrócił się do nas z prośbą o chrzest, co by się stało?” - pytał papież, co zostało później wyrwane z kontekstu. Papież Franciszek mówił o działaniu Ducha świętego w Kościele. Komentował historię św. Piotra, który został wezwany do ochrzczenia nie-Żydów. Było to dla niego szokujące. Miał duże opory, ale doznał wizji i ,,pogan” ochrzcił. Homilia papieża nawiązywała do tej historii. Żeby zilustrować zaskoczenie św. Piotra, papież posłużył się zmyślonym przykładem Marsjan.
- Ale powstała książka: Would You Baptize an Extraterrestrial? (Czy ochrzciłbyś kosmitę?).
- Bo to pytanie często stawiano. Odpowiedź jest bardzo prosta: jakby chcieli, czemu nie? Gdy odkryto Indian w Ameryce, także zadawano sobie to pytanie. Trudniej byłoby tego dokonać ze sztuczną inteligencją. Jak bowiem ochrzcić komputer? Nawet pod względem technicznym byłoby to trudne, bo przecież nie przez zanurzenie... (śmiech)
- Jak to wytłumaczyć wierzącym, którzy czytają w Biblii, że Bóg stworzył człowieka na własne podobieństwo?
- To pytanie o symbole religijne. Siła tych symboli jest często uwarunkowana przez pewną wizję świata. Od pewnego czasu mamy problem z symbolami religijnymi. Na przestrzeni ostatnich stuleci wizja świata bardzo się zmieniła, a symbolika religijna i język religijny pozostał mniej więcej bez zmian. Modlimy się „Ojcze nasz któryś jest w Niebie...” Ale gdzie? Wiemy przecież, że nie chodzi o chmurki nad naszymi głowami. Potrzebujemy odnowy symboli i języka religijnego. I to jest właśnie zadanie na dziś dla teologów.
- Myśli Ojciec, że wiara w Boga nie kłóci się z wiarą w życie pozaziemskie?
- Nie. Pan Bóg jest bardzo życzliwy. Chce, żeby ten świat rósł, rozwijał się, zatem to samo może się dziać w innych środowiskach we wszechświecie. Poza tym, w tych rozważaniach zawsze musimy zadawać sobie pytanie - co jest życiem? Obecnie istnieje 50-60 definicji naukowych. Trudno powiedzieć, która jest poprawna. Głębszy sens badań astrobiologicznych polega na tym, że znalezienie drugiej biosfery pomogłoby nam lepiej zdefiniować istotę życia.
- Ojca bardziej przekonują mikroby niż inteligentne życie.
- Wiadomo w jaki sposób szukać mikrobów w kosmosie. Trudno natomiast powiedzieć, czy można zrobić więcej niż program SETI, jeżeli chodzi o poszukiwanie tam życia inteligentnego.
- Przypomnijmy: SETI to rozbudowany, wieloletni projekt naukowy, którego celem jest znalezienie kontaktu z pozaziemskimi cywilizacjami poprzez poszukiwanie sygnałów radiowych i świetlnych sztucznie wytworzonych, pochodzących z przestrzeni kosmicznej, ale nie wytworzonych przez człowieka. Jednak SETI działa już od roku 1959, a przełomu nie przyniósł.
- Program SETI odniósł duże sukcesy w postaci wynalazków ,,ubocznych”, takich jak np. projekt SETI@home. W ramach tego projektu analizowany jest sygnał szumów radiowych na tle wielu zwykłych, domowych komputerów, kiedy z nich nie korzystamy. Program jest realnym, pomocnym naukowym narzędziem do analizy danych.
- Entuzjaści UFO przekonują, że ich praca byłaby łatwiejsza, gdyby rządy państw odtajniły swoje dokumenty.
- Wiem, że jest wiele środowisk, które pragną, żeby „coś” w tych aktach się kryło. Nie wydaje mi się jednak, że w dzisiejszych czasach trzymanie przez lata jakiś sekretów o życiu pozaziemskim byłoby możliwe.
- A teorie o Strefie 51, tajnej bazie amerykańskiej, w której mają być badane udokumentowane przejawy życia pozaziemskiego?
- Dla mnie sprawa jest prosta - tajna technologia. Przecież wiadomo, że zimna wojna między państwami była w dużej mierze walką o technologię. Często się tak zdarza, że technologia istnieje przez długie lata bez żadnego zastosowania naukowego. Do tej pory mamy dużo więcej teleskopów kosmicznych, które patrzą w dół, niż w górę.
Rządy różnych państw pracują nad udoskonaleniem sprzętu wojskowego, a nauka na tym korzysta. Historia pokazuje, że to powiązanie jest ścisłe. Jak powstał teleskop Galileusza? Pierwszą motywacją było zastosowanie wojskowe. Galileusz był głównym ekspertem rządu florenckiego do spraw technologii wojennej.
- Na spotkaniu Ojca w Krakowie jeden z uczestników spytał: Właściwie po co nam to wiedzieć, czy istnieje życie w kosmosie?
- Takie wątpliwości pojawiają się nie tylko na przykładzie jednostek, ale całych społeczeństw. Uruchomienie dużych funduszy do badań kosmosu zazwyczaj wymaga uzasadnienia szerszego niż naukowe. Taka jest rzeczywistość - nauka nie wystarcza. Na szczęście często można znaleźć pragmatyczne uzasadnienie programu naukowego. Rozwój technologiczny to przecież miejsca pracy w firmach, rozwój infrastruktury, z której można potem korzystać do innych celów. Astronomia co prawda do niczego praktycznego nie służy; motywuje jednak młodych ludzi do studiowania nauk ścisłych, stymulując ich wyobraźnię. W niektórych środowiskach jest też poważnym pracodawcą. Należy jednak pamiętać, że jednym z podstawowych pragnień człowieka jest poznawanie. Jeśli chcielibyśmy nasze działania sprowadzić do celów jedynie pragmatycznych, to utracilibyśmy bardzo istotny element naszej natury.
- Mój dziadek spytał kiedyś, czemu księża nie mówią o wszechświecie podczas kazań.
- Charles Percy Snow napisał esej „O dwóch kulturach”. Snow był pisarzem i zarazem fizykiem w Cambridge. Poruszał się więc w dwóch odrębnych środowiskach akademickich, spędzał czas zarówno z literatami, jak i z fizykami. W wyniku swoich obserwacji stwierdził, że nawet jeśli literat powiedziałby coś o termodynamice w swoim środowisku, reszta go nie zrozumie. Podobnie wśród fizyków: gdyby jeden z nich zaczął mówić o zaletach twórczości Virgini Woolf, reszta byłaby niewzruszona. Snow stwierdził, że istnieją dwie kultury i dwie wrażliwości - humanistyczna i przyrodoznawcza. Formacja do kapłaństwa jest formacją humanistyczną. Ksiądz jest zatem najczęściej przedstawicielem tej pierwszej, humanistycznej kultury.
- Papież interesuje się astronomią?
- Gdy Franciszek zaczął pontyfikat baliśmy się, że będzie szukał oszczędności właśnie w Obserwatorium. To swego rodzaju luksus, że Watykan ma taką własną placówkę, a wiadomo, jak skromny jest papież. Okazało się jednak, że mamy jego pełne wsparcie. Nie musiał do nas przychodzić, a jednak złożył wizytę, był bardzo zainteresowany naszą pracą.
- Czy poszukiwanie Bozonu Higgsa to rzeczywiście poszukiwanie boskiej cząsteczki?
- Leon Lederman nadał swojej popularnej książce o poszukiwaniu bozonu Higgsa tytuł „The GoddamnParticle”, żeby podkreślić trudność tych badań. Wydawca kazał jednak użyć innego, bardziej kulturalnego sformułowania. Powstał więc tytuł „The God Particle”, który nie ma nic wspólnego z teologią. Bozon Higgsa nie ma w sobie nic specjalnie boskiego, czego na przykład nie ma w fotonach. Jedno i drugie to cząstka elementarna.
- Potwierdzenie istnienia planety podobnej do Ziemi - Proximy B - rozbudziło Ojca wyobraźnię?
- Moja wyobraźnia była rozbudzona już dwa lata temu, kiedy pojawiła się praca naukowa, która mówiła o możliwej planecie obok Alfa Centauri A. Odkrycie planety obok Proximy jest bardzo ciekawym wynikiem z dwóch powodów. Po pierwsze, gwiazda, która znajduje się najbliżej naszego Słońca, ma planetę. To jest kapitalne samo w sobie! A po drugie, do tej pory potwierdzono ponad 3000 odkrytych planet poza Układem Słonecznym. Podobieństwo planety do Ziemi kwantyfikuje się za pomocą pewnego indeksu. I okazuje się, że Proximie B należy się najwyższa wartość tego indeksu spośród wszystkich 3000 planet! Wierzę, że dożyję momentu, kiedy uda się do układu Alfa Centauri wysłać sondę. To właśnie tam Stephen Hawking i rosyjski miliarder Jurij Milner chcą wysłać miniaturowy statek kosmiczny, który dostarczy nam zdjęcia.
- Ojca ulubione ciało niebieskie to…
- …to Omega Centauri. Gwiazdozbiór kulisty, jedyny obiekt tego typu na niebie widoczny gołym okiem. Liczy około 10 milionów gwiazd, które są w tej kulistej strukturze jakieś 12 miliardów lat. Co tam robią? W jaki sposób to wszystko trzyma się razem, na dodatek tak długo? Trudno powiedzieć. Jakiś czas temu parę artykułów sugerowało, że w środku znajduje się potężna czarna dziura, ale nie jest to pewne. Jest to fascynujące, że widać gołym okiem „gwiazdę”. Jeśli jednak przyjrzeć się bliżej, okazuje się, że to obiekt rozproszony - jako malutka, okrągła chmurka światła.
- Jak przeciętny człowiek może pomóc w szukaniu życia pozaziemskiego?
- Interesować się astronomią, motywować do samokształcenia. Dziś jest mnóstwo informacji, tych wartościowych i tych bezużytecznych. Powinniśmy potrafić je odróżniać.
- Na swoich wykładach pokazuje Ojciec animację, na której widać, jak mała jest nasza planeta w ogromie wszechświata. Nasuwa się pytanie: po co w takim razie człowiek?
- Czyli pytanie o to, czy jesteśmy obserwatorami uprzywilejowanymi czy nie. To paradoks, bo z założenia metodologicznego jesteśmy przeciętnymi obserwatorami kosmosu (to tzw. zasada kopernikańska). Kłopot polega na tym, że nauka, która wychodzi z tej zasady, pokazuje, że jednak w pewnym sensie jesteśmy uprzywilejowani.
Po pierwsze, żyjemy w momencie rozwoju kosmosu, w którym widać setki miliardów galaktyk. Poszerzanie kosmosu powoduje, że nie będą tak widoczne na zawsze. Po drugie, żyjemy w takim miejscu galaktyki, skąd astronomię da się dobrze uprawiać. Gdybyśmy na przykład byli pośrodku galaktyki, nie widzielibyśmy nic - niebo byłoby ciągle pełne światła, nie moglibyśmy uprawiać kosmologii.
- Co nam to mówi teologicznie?
- Że jest to okazja do dziękczynienia. Podstawowym powołaniem człowieka jest to, żeby być zachwyconym majestatem Wszechświata i wdzięcznym za to, że może go oglądać.
I chociaż trochę rozumieć.
Dr Pavel Gabor
Urodził się w 1969 roku w Koszycach na Słowacji. Studiował fizykę w Pradze. Uczestniczył w rozwoju detektora ATLAS Large Hadron Collider w CERN, Europejskim Laboratorium Fizyki Cząstek w Genewie, w Szwajcarii. Wstąpił do Towarzystwa Jezusowego w 1995 roku, po czym dwa lata studiował filozofię w Krakowie. Następnie wykładał filozofię w Ołomuńcu oraz studiował teologię w Paryżu. Święcenia kapłańskie otrzymał w roku 2004. Po święceniach zdobył doktorat z astrofizyki w 2009 roku w Paryżu. Rok później dołączył do Watykańskiego Obserwatorium Astronomicznego, gdzie został przydzielony do grupy badawczej w Tucson. Został jej wicedyrektorem we wrześniu 2012 roku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?