MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Po co komu kasy fiskalne?

AF
Fot. Ingimage
Fot. Ingimage
Obowiązek dotyczy medyków, których obroty w ramach prywatnej praktyki w minionym roku przekroczyły 40 tys. zł. Dla rozpoczynających działalność próg ten wynosi 20 tys. zł. Kas fiskalnych nie muszą kupować lekarze, którzy - choć zarobili więcej niż 40 tys. zł - pieniądze uzyskali z tytułu kontraktu z zakładem opieki zdrowotnej. W takim przypadku to ZOZ ma obowiązek zakupić kasę fiskalną i rozliczać się z chorymi.

Fot. Ingimage

KONTROWERSJE. Od 1 maja lekarze mają obowiązek posiadania kasy fiskalnej. Wygląda jednak na to, że skorzystają na tym głównie producenci tych urządzeń.

Dyskusja, poprzedzająca wprowadzenie tego zapisu do nowelizacji ustawy, była niezwykle burzliwa: zwolennicy, tj. przede wszystkim przedstawiciele resortu finansów, przekonywali, że pozwoli to ograniczyć tzw. szarą strefę w sferze usług medycznych i zwiększy dochody budżetu państwa. Przeciwnicy przekonywali: kasy fiskalne nieprawidłowości w służbie zdrowia nie zmniejszą, potrzebne są rozwiązania systemowe.

Dziś wiele wskazuje na to, że krytycy tego pomysłu mieli rację: kasy będą atrapami, które niczemu nie służą. - Wnioskowaliśmy do resortu finansów o wprowadzenie do noweli ustawy możliwości odpisania od podatku kwoty wydanej na leczenie. Wtedy ludzie domagaliby się paragonu. Niestety, bez rezultatu. W tej sytuacji nie widać powodu, dla którego pacjent miałby domagać się rejestrowania wizyty w kasie. Po co paragon, z którego nic nie wynika? - pyta Grzegorz Byszewski, ekspert Pracodawców RP.

Również lekarze nie mają interesu, by pilnować rejestrowania dochodów. Tym bardziej że zabiera im to czas i wydłuża wizytę. Byłoby inaczej, gdyby medyk mógł być płatnikiem vat-u: wówczas wystawianie faktur miałoby dla niego konkretny, finansowy wymiar, bo mógłby odliczyć vat od zakupionego sprzętu, benzyny itp. Ale - choć unijna dyrektywa zezwala na zarejestrowanie się lekarza jako płatnika vat - rząd nie skorzystał z tej możliwości i nie wprowadził potrzebnych przepisów.

Grzegorz Byszewski podkreśla, że Pracodawcy RP generalnie popierają upowszechnianie kas fiskalnych. Jednak - w ich ocenie - sposób wprowadzenia kas powoduje dla budżetu więcej strat niż zysków. Dlaczego?

Resort finansów założył, że budżet wyda na dofinansowanie zakupu kas dla lekarzy 300-400 mln zł. Ministerstwo wyliczyło, że do każdej z kas dopłaci ok. 700 zł (cena to ok. 1500 zł). Ile zyska? Takich szacunków nie ma. - Nowela w tym kształcie spowoduje jedynie to, że budżet wyda spore pieniądze na dofinansowanie kas fiskalnych, nie uzyskując w zamian nic - konkluduje Grzegorz Byszewski.

Pracodawcom RP wtóruje Centrum im. Adama Smitha: - Przyjęcie ustawy w tym kształcie oznacza, że ustawodawca kreuje rynek pod potrzeby producentów kas fiskalnych. Nikt, poza nimi, na tym nie skorzysta - wykazuje Andrzej Sadowski podkreślając, że lobby producentów jest silne i skuteczne. - Nie wątpię, że budżet państwa więcej wyda na dopłaty, niż uzyska z tytułu wzrostu podatków płaconych przez lekarzy - przekonuje.

Wiele wskazuje na to, że kasy fiskalne u lekarzy, a także prawników będą atrapami, które niczemu nie służą.

Placówki, które zakupią kasy fiskalne, prawdopodobnie podniosą ceny za usługi, by odzyskać wydane pieniądze i czas stracony na ich obsługę. - Kto na tym zyska? Nikt, straci natomiast pacjent - wylicza Andrzej Sadowski, ekspert Centrum im. Adama Smitha. W jego ocenie kasy fiskalne dla lekarzy to typowy przykład działania zastępczego, podejmowanego zamiast rzeczywistej reformy systemu służby zdrowia i systemu podatkowego.
Żadnego sensu w nowych przepisach nie widzi dr Piotr Watoła, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy w Małopolsce. Uważa on, że obowiązek ten obejmie stosunkowo niewielką grupę medyków, bo większość z nich osiąga główne dochody z pracy w szpitalach i przychodniach, zatem ich obroty z tytułu prywatnej praktyki nie przekraczają 40 tys. zł. Kasy musiały jednak zakupić duże przychodnie, zatrudniające wielu lekarzy. - Zapłaci pacjent w formie większych opłat za usługę - kwituje rozmowę.

Natomiast dr Andrzej Matyja, prezes Okręgowej Izby Lekarskiej w Małopolsce, nie krytykuje pomysłu. - Nie mamy nic do ukrycia. Zdecydowana większość lekarzy rejestruje swoje obroty i odprowadza należne podatki, a kasy fiskalne tylko to potwierdzą. Dlatego nie sądzę, by wpływy do budżetu miały teraz z tego tytułu wzrosnąć - zauważa. Równocześnie zgadza się, że w nowych przepisach brakuje zachęty dla pacjenta, który - gdyby mógł odliczyć od podatku pieniądze wydane na leczenie - chętniej korzystałby z prywatnych usług, odciążając tym samym Narodowy Fundusz Zdrowia.

W jaki sposób fiskus będzie kontrolował realizację nowych przepisów? Przecież - jak podkreślają rozmówcy "DP" - pracownicy Urzędu Kontroli Skarbowej nie będą wchodzić za pacjentem do gabinetu, by sprawdzać, jakie usługi są tam świadczone i czy wizyta nie ma np. charakteru czysto prywatnego, co przecież się zdarza. Ale Wojciech Prawdzic-Lewandowski, rzecznik UKS w Krakowie, jest spokojny o skuteczność działań inspektorów. Nie chce zdradzać technik ich pracy, daje jednak do zrozumienia, że są przygotowani do kontrolowania gabinetów lekarskich. - W ramach postępowania kontrolnego jesteśmy w stanie ustalić wysokość obrotów za miniony rok i tym samym stwierdzić obowiązek zainstalowania kasy. Wiemy też, jak sprawdzić, czy obroty są faktycznie rejestrowane - przekonuje.

Za niewydanie paragonu grozi mandat w wysokości od 138 zł do 2 tys. 772 zł. W minionym roku Urząd Kontroli Skarbowej w Krakowie wypisał 4559 mandatów na łączną kwotę ok. 1 mln zł.

Obecnie kasy fiskalne muszą posiadać - bez względu na wysokość obrotów - m.in. przewoźnicy osób i towarów, sprzedawcy sprzętu radiowo-telewizyjnego i telekomunikacyjnego, wyrobów z metali szlachetnych, napojów alkoholowych, oprogramowania komputerowego.

Dorota Stec-Fus

Komu kasa?

Od 1 maja obowiązek zainstalowania kasy fiskalnej objął nowe grupy zawodowe: lekarzy, prawników, firmy ochroniarskie oraz podmioty świadczące usługi rachunkowo-księgowe. W rezultacie o ok. 150 tys. osób wzrosła grupa podatników zobligowanych tą drogą do ewidencjonowania swych obrotów.

Kleszcze i paragon

Sprawdziliśmy, jak to działa w Nowym Sączu. - Wcześniej mieliśmy specjalne zeszyty, teraz są kasy. Zamiast wpisywać, wybijamy na urządzeniu cenę za usługę, wciskamy klawisz i mamy paragon - mówi Iwona Olszowska-Żytkowicz, lekarz stomatolog specjalista protetyki stomatologicznej z Nowego Sącza.

- Skoro wprowadzony został taki obowiązek, to nie rozumiem dlaczego nie obejmuje on całego środowiska lekarskiego. Dlaczego zwolnieni są z niego lekarze o niższych zarobkach? - zastanawia się stomatolog z Nowego Sącza, który prosi nas o zachowanie anonimowości. - Myślę, że znajdą się osoby, które będą zaniżać dochody, po to, by nie montować kas, albo po zamontowaniu nie będą wykazywać każdego użycia kleszczy - dodaje.

Większość sądeckich lekarzy jest zdania, że kasy fiskalne nie sprawiają większych problemów. Tym bardziej, że na rynku jest wiele modeli, od tych najmniejszych bezprzewodowych, po starszego typu - dużych zasilanych prądem. Obsługa takiego urządzenia nie stwarza też większego problemu.

- Do wszystkiego można się przyzwyczaić. Zakup kasy też nie był jakimś wielkim obciążeniem, tym bardziej, że połowę kwoty zwraca ministerstwo - przyznaje dr Olszowska-Żytkowicz. - Póki co tylko pacjenci się dziwią, jak dostają na koniec wizyty paragon. (AF)

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Praca sezonowa. Jaką umowę podpisać?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski