Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po nartach zostały długi

KATARZYNA HOŁUJ
Stok na Chełmie nie ma szczęścia do inwestorów Fot. Maciej Hołuj
Stok na Chełmie nie ma szczęścia do inwestorów Fot. Maciej Hołuj
Kilka lat temu przyszłość rysowała się w różowym kolorze. A mówiąc dokładniej - śnieżnobiałym. Na Chełmie miała powstać stacja narciarska z prawdziwego zdarzenia, na miarę alpejskich kurortów. Powstała tylko w części. Bo dzisiaj Eco-Sport jest bankrutem, po którym pozostały milionowe długi.

Stok na Chełmie nie ma szczęścia do inwestorów Fot. Maciej Hołuj

KONTROWERSJE. Bolesny upadek narciarskich inwestycji na myślenickiej górze Chełm. Po ambitnych, ale mało realnych planach, teraz trwa szukanie winnych. I pieniędzy, które nigdy nie zostały zapłacone.

Sąd Rejonowy dla Krakowa-Śródmieście ogłosił już upadłość zadłużonej spółki. Z takim wnioskiem wystąpiła spółka mieszkaniowa "Salwator".

Jak dowiedzieliśmy się w sądzie, nie ma jeszcze listy wierzytelności, a postępowanie upadłościowe jest w toku. To tzw. upadłość likwidacyjna, która prawdopodobnie zakończy się sprzedażą majątku. Syndyk, który zarządza masą upadłościową nie chce jednak na tym etapie komentować sprawy.

Faktem jest, że Nadleśnictwo Myślenice, od którego dzierżawił grunty Eco-Sport wypowiedziało spółce umowę z terminem 31 lipca 2012 roku. Jak mówi nadleśniczy Stanisław Widz, przedstawiciele firmy nie przyjęli tego do wiadomości, nie stawiając się na przekazanie gruntów.

Powody wypowiedzenia umowy najmu były dwa. Jeden to zaleganie z płatnościami za dzierżawę przez okres sześciu miesięcy, drugi - podnajęcie gruntów osobie trzeciej. - Bezprawne podnajęcie - podkreśla nadleśniczy i przytacza paragraf umowy, z którego wynika, że najemca nie może swoich praw odstępować osobom trzecim bez zgody wynajmującego.

Tą osobą jest Józef Pasek, prowadzący stację turystyczną w Koninkach, a w tamtym sezonie także w Myślenicach. Stanisław Widz mówi o nim, że nie ma prawa do dysponowania gruntem, gdyż nigdy nie posiadał i nie posiada takiej umowy z Nadleśnictwem. To wprawdzie Pasek zapłacił na ubiegłoroczną dzierżawę gruntów (do końca marca tego roku), jednak faktura była wystawiona na Eco-Sport, a nie na jego firmę. Z wyjątkiem pierwszego kwartału czynsz za rok 2012 pozostał niezapłacony. Nadleśnictwo oczekiwało uregulowania pozostałych należności.

Józef Pasek utrzymuje, że dziś to on jest prawowitym dzierżawcą stacji na Chełmie.

Aktualnie firma Eco-Sport zalega na ponad 60 tys. zł na rzecz nadleśnictwa i na tyle określiło ono swoje roszczenia.

Dużo więcej spółka Eco-Sport zalega Lasom Państwowym. Należności z tytułu tzw. wyłączenia gruntów z produkcji leśnej wynoszą ok. 2,4 mln złotych. - Pomimo licznych wezwań do zapłaty Eco-Sport nie regulował zobowiązań wobec Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krakowie - informuje rzeczniczka tej instytucji Zdzisława Kot-Malinowska.

Jak dodaje, RDLP w Krakowie będzie dochodziła swych należności.

Gmina Myślenice, która także jest wierzycielem Eco-Sportu nie podaje kwoty, na jaką spółka jest zadłużona, tłumacząc to tajemnicą skarbową (są to m.in. zaległe podatki) i toczącym się postępowaniem sądowym o zwrot zobowiązań cywilnoprawnych (za dzierżawę). Daty, od których narastają poszczególne zobowiązania są różne, część z nich sięga roku... 2008.

- W celu odzyskania tych należności były prowadzone na bieżąco postępowania, ponieważ gmina jest jednym z wielu podmiotów, wobec których Eco-Sport posiada zaległości. Niewielkie kwoty z tytułu podatku od nieruchomości udało się pozyskać w drodze egzekucji komorniczej, wszystkie natomiast zostały objęte tytułami wykonawczymi. Co do należności cywilnoprawnych, wobec braku jakiejkolwiek reakcji ze strony spółki jeszcze w marcu gmina wystąpiła z pozwem o zapłatę. Sprawę prowadzi Sąd Okręgowy w Krakowie - informuje Kornelia Uchacz z Urzędu Gminy. Jak dodaje, wobec ogłoszenia upadłości Eco-Sportu, gmina złożyła do sędziego komisarza zgłoszenie wierzytelności obejmujące wszystkie należności.

KURORTU NIE BĘDZIE

10 hektarów wyrąbanego lasu

Poza długami Eco-Sportu pozostał też niesmak. Bo miało być zagospodarowane 30 ha, a stanęło na 10 ha. - Biznesplan, który widziałem raz, na samym początku zakładał, że na górę wywożonych będzie prawie 1000 osób w ciągu godziny. Miało być wylesionych 30 ha lasu. Stacja miała być obsługiwana cały rok, miały być wyciągi, rowery, knajpy. Innymi słowy - gigantyczne przedsięwzięcie, z zapleczem na miarę stacji w Alpach - mówi Stanisław Widz, nadleśniczy.

Spółce nie pomogły na pewno kryzys, ani łagodne zimy, ale od samego początku wielu było powątpiewających w to czy tu, na tej wysokości i przy tym klimacie, uda się stworzyć ośrodek narciarski z prawdziwego zdarzenia. Dzisiaj po spółce Eco-Sport pozostało 10 hektarów wyrąbanego jodłowego lasu, na którego odtworzenie trzeba czekać nawet 300 lat...

[email protected]

Czy będzie można w tym roku jeździć na Chełmie? Jak jest na**stoku w**Sieprawiu i Skomielnej Czarnej? - czytaj jutro.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski