NOWY SĄCZ. Lola i Mystkowianie
Festiwalowi gospodarze pokręcili się w tanecznych kółeczkach w rannym pokazie pod ratuszem, by zachęcić na wieczorny koncert w hali przy ul. Nadbrzeżnej. Tu pokazali widowisko opowiadające o zabawach dzieci pod chałupą dziadka w Zielone Świątki. Najmłodsze, ledwo od ziemi odrosłe maluszki, ubrane w ludowe stroje, bawiły się zabawkami w kątku. Ich starsze koleżeństwo odgrywało bardziej skomplikowane scenki i wreszcie poderwane zostało do tańca przez kapelę. Z dziadka pod chałupą przebrał się sam Benedykt Poręba. Ze swoją żoną Hanną założyli zespół 25 lat temu. Wspiera ich obecnie choreograf Lida Czechowicz. Pojeździli już po świecie, byli między innymi w Bułgarii, Rumunii i Turcji. Ich głosy brzmią na wspólnie z innymi sądeckimi zespołami wydanej płycie "Życzymy, życzymy", będącej hołdem dla polskiego papieża.
Wczoraj zabrali swoich kamratów z Bośni i Hercegowiny do siebie, do Mystkowa. Dali wspólnie występ w domu kultury dla rodziców i mieszkańców gminy Kamionka Wielka oraz dla lokalnej władzy.
Bośniacy zachwycili strojami nie tylko publiczność. Zostali pochwaleni za dbałość o nie przez radę artystyczną. Swój program oparli na tańcach i pieśniach z czterech regionów kraju. Kulturowo bardzo zróżnicowanych i pomieszanych jak wszystko na Bałkanach. Żywiołowi, radośni bardzo szybko zaprzyjaźnili się ze swoimi kamratami z Mystkowa. Zagrali na starych instrumentach, co na sądeckim festiwalu szczególnie jest doceniane.
(WCH)
Jestem z miasta dzieci świata
Poranne prezentacje zespołów na sądeckim rynku prowadzi od poniedziałku Dorota Majerczyk z Rabki-Zdroju, założycielka dziecięcej grupy regionalnej Majereczki, która dwa lata temu gościła na Święcie Dzieci Gór.
- Jestem z miasta dzieci świata - mówi Dorota Majerczyk. Z wykształcenia etnolog od ponad dwudziestu lat związana z Karpackim Festiwalem Dziecięcych Zespołów Regionalnych. - Cieszę się, że mogę sądeckie święto oglądać nie tylko z perspektywy widza, ale także od środka, tak jak to postrzegają uczestnicy. To niezwykłe przeżycie i cieszę się, że znów jestem w Nowym Sączu.
W poniedziałek na spływ Popradem wybrały się słowacka grupa Sabinik z Sabinova i polskie Pnioki z miejscowości Sadek-Kostrza w gminie Jodłownik. W takiej kolejności widzimy ich na zdjęciu. Dla dzieci z Sabinika Poprad jest znajomą rzeką. Mieszkają niedaleko od polskiej granicy. W programie prezentowanym na festiwalu znaleźć można z łatwością elementy tańca, śpiewu i muzyki z dobrze znanych Polakom okolic Szarysza i Zemplina. Tu są po cywilnemu i mogą przez ponad godzinę spływu z Piwnicznej-Zdroju do Rytra oddać się wyłącznie podziwianiu pięknego krajobrazu.
Dzieci spod Jodłownika, to Lachy Szczyrzyckie. Ich grupa powstała z inicjatywy dyrektorki szkoły w Sadku-Kostrzy Haliny Gocal, liczy sobie dopiero pięć lat. Po zwycięstwie w ubiegłorocznej "Limanowskiej Słazie" i obecnym udziale w Święcie Dzieci Gór, Pnioki mają przed sobą artystyczną przyszłość. Na razie malowniczą trasę spływu Popradem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?