MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Podpatrując nogi Phelpsa

Redakcja
Fot. Marek Mordan
Fot. Marek Mordan
Sezon na dobre jeszcze się nie zaczął, a Pan do swojej kolekcji medali z ME dorzucił kolejne "złoto".

Fot. Marek Mordan

ROZMOWA Z PAWŁEM KORZENIOWSKIM, reprezentantem Polski w pływaniu

- Są to jeszcze zaległości z poprzedniego sezonu, a dokładnie po ME w Eindhoven, w których na swoim koronnym dystansie 200 m st. motylkowym przegrałem z Janisem Drymonakosem, ale potem okazało się, że Grek pływał na dopingu. Sprawa wyszła na jaw po 2 czy 3 miesiącach, natomiast na złoty medal przyszło mi poczekać cały rok. Niedawno trener Paweł Słomiński wręczył mi go na treningu.
Czy to może być dobry znak przed MŚ w Rzymie, najważniejszą tegoroczną imprezą?
- Nie będę spinał się specjalnie na te mistrzostwa. Będą one raczej okazją do sprawdzenia efektów pracy w oparciu o nowe metody treningowe. Dzięki miejscu w finale na 200 m delfinem podczas igrzysk mam zapewnione stypendium olimpijskie na 2 lata. Mogę w miarę spokojnie pracować pod kątem najpierw mistrzostw Europy w grudniu na krótkim basenie w Stambule, a następnie przyszłorocznych mistrzostw Europy na 50-metrowej pływalni w Budapeszcie, z którym mam miłe skojarzenia.
Po Pekinie świat pływacki bynajmniej nie zwolnił tempa, a tymczasem nasi reprezentanci, w tym Pan postanowili sobie dłużej od pływania. Czy nie za długo?
- Na pewno ta przerwa była mi potrzebna. Myślę, że 2,5 miesiąca to nie jest tak długi okres. Są zawodnicy, którzy robią sobie dłuższe przerwy, a nawet w ogóle rezygnują ze startów w sezonie poolimpijskim. Do wody wróciłem w połowie listopada, najpierw trenując raz czy dwa razy w tygodniu. W normalny rytm treningowy wszedłem od stycznia.
Podobno podpatruje Pan Michaela Phelpsa?
- Po analizie występu w Pekinie postanowiłem położyć większy nacisk na pracę nóg pod wodą i nawroty, na których dużo tracę, a Phelps jest w tym przypadku znakomitym wzorem. Więcej pracuję także na lądzie, stosując tzw. trening funkcyjny, który odbiega od tradycyjnych zajęć na siłowni. Świat generalnie dużo uwagi poświęca treningom siłowym, a my dotąd skupialiśmy się przede wszystkim na wodzie. Mam za sobą 2,5 miesiąca zajęć z zastosowaniem nowej metody i efekty są obiecujące. Mam nadzieję, że jeszcze pełniej uda mi się je potwierdzić podczas mistrzostw Polski.
Trener Słomiński zapowiada także zmianę systemu przygotowań do najważniejszych zawodów. Mniej będzie zgrupowań kadry. Będzie Pan miał więcej okazji do spotkań z Martą Domachowską?
- Nie jest tak źle, jakoś sobie radzimy z tymi rozłąkami. Ostatnio po powrocie Marty z turnieju widzieliśmy się 3 dni w Warszawie. Poza tym są przecież telefony, SMS i maile, mamy ze sobą stały kontakt. Rozmawiał: Bogusław Kwiecień

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski