– Zaprowadzimy porządek – zapowiada nadinspektor Mariusz Dąbek, małopolski komendant policji. W Łącku zaczął działać całodobowy posterunek.
W teren ma zaś ruszyć sześciu policjantów z krakowskich oddziałów prewencji, wspieranych przez grupę wywiadowców.
Romowie zaatakowali orszak weselny
Jest to reakcja na zaostrzenie polsko-romskiego konfliktu w Maszkowicach.
30 sierpnia grupa Romów z tamtejszej osady zaatakowała orszak weselny. Domagała się wódki, ale zatrzymała samochód, w którym przewożono prezenty i pieniądze dla nowożeńców. Doszło do bójki, w której ucierpiało 15 weselników.
Trzem Romom zarzucono usiłowanie rozboju, za co grozi do 12 lat więzienia. Już trafili na trzy miesiące do aresztu. – Reprezentanci romskiej społeczności, z którymi rozmawiałem, są w szoku – przyznaje komendant Dąbek. – Nigdy dotąd nikt z ich osady nie został aresztowany – dodaje.
Z policyjnych statystyk wynika, że od początku roku Romowie popełnili tylko 13 przestępstw na 1500 odnotowanych w powiecie sądeckim. Z tym, że do niedawna nie rozróżniano sprawców przestępstw według przynależności etnicznej.
– Nie wszystkie są zgłaszane – mówi mieszkanka Maszkowic (nazwisko do wiadomości redakcji). – Bywa, że Romowie idąc drogą, rozbijają okna jabłkami. Nie chcemy z nimi zadzierać, więc tego nie zgłaszamy – podkreśla.
Ze stałej obecności policji w gminie cieszy się wójt Janusz Klag. Najbliższy komisariat jest w Starym Sączu, a to 15 km od Łącka. Wójt podkreśla, że wprowadzenie funkcjonariuszy do gminy uspokoi sytuację, choć wszystkich problemów z Romami nie rozwiąże.
– Mamy w Maszkowicach dwustuosobową społeczność romską, która nie chce asymilować się z polskimi sąsiadami – ubolewa wójt Klag. – Rodzice nie posyłają dzieci do szkoły, więc kolejne pokolenia nie mają wykształcenia. Z kolei bez niego trudno znaleźć pracę. W ten sposób pogłębia się izolacja tej grupy – dodaje wójt.
Kara sprawy nie rozwiąże
W kierowanej przez Antoniego Łazarza szkole podstawowej w Maszkowicach 43 uczniów – na 150 – to Romowie. Teoretycznie, bo większość z nich nie przychodzi na zajęcia. Rodzice nic sobie nie robią z tego, że w Polsce jest obowiązek szkolny do osiemnastego roku życia.
– Przed rokiem wójt nałożył grzywny w wysokości 600 złotych na sześć rodzin, które nie posyłały dzieci na lekcje – opowiada Antoni Łazarz. – Ale nie sposób wyegzekwować pieniędzy. Nie można ich ściągnąć ze świadczeń socjalnych, a ponieważ Romowie nie pracują, to jest to tylko kara na papierze – tłumaczy.
Dlatego dyrektor za najniższą krajową pensję (1680 zł brutto) zatrudnił dwóch asystentów romskich. Choć sami nie skończyli podstawówki, przyprowadzają grupę dzieci do szkoły, pilnują ich na przerwach i wycieczkach, chodzą na wywiadówki.
Większość Romów nie wchodzi w konflikty
Wójt Klag podkreśla, że zdecydowana większość mieszkańców romskiej osady nie wchodzi w konflikt z prawem. Mieszkańcy nie są też do niej przywiązani.
Już pięć romskich rodzin zgłosiło chęć wyprowadzki z Maszkowic. Gmina wystąpi teraz do Ministerstwa Cyfryzacji i Administracji z wnioskiem o przekazanie pieniędzy na ten cel z rezerw dla mniejszości narodowych.
– Na pewno mieszkania będą poza naszą gminą. Chodzi o to, aby nie tworzyć kolejnego dużego skupiska Romów, tylko ich rozlokować w kilku miejscach – podkreśla Klag.
Romowie spokojnie czekają na przyjazd funkcjonariuszy. W pierwszą noc po incydencie przed osadą stanęły radiowozy, bo mieszkańcy bali się zemsty polskich sąsiadów. Nie wpuszczają obcych.
– Obecność stróżów prawa będzie służyć obydwu stronom – uważa Zbigniew Piekarski, pełnomocnik zarządu powiatu nowosądeckiego do spraw mniejszości. – Uspokoi sytuację i zmusi stronę romską do zmiany zachowania.
ZAMKNIĘTE KOŁO
Mają kłopot z pracą
W latach 2011-2012 powiatowy pośredniak chciał zaktywizować zawodowo 30 romskich kobiet (27 z Maszkowic i 3 z Florynki).
Za ponad milion złotych z UE przygotował je do zawodu florystek. Uczestniczki pobierały 800 zł stypendium, były dowożone na zajęcia, dostawały obiad. Wszystkie ukończyły kurs, ale tylko jedna była zainteresowana pracą.
– Ostatecznie jej nie podjęła, ponieważ liczyła, że także pracodawca zapewni jej transport do firmy – wyjaśnia Teresa Klimek, zastępca dyrektora PUP dla powiatu nowosądeckiego.
Brak szkoły kulą u nogi
Krzysztof Popiela, pełnomocnik prezydenta Nowego Sącza ds. romskich podkreśla, że często problemy ze znalezieniem pracy wynikają z braku wykształcenia Romów.
– Jeśli właściciel firmy budowlanej ma do wyboru absolwenta szkoły zawodowej i Roma, który ukończył trzymiesięczny kurs zawodowy, to raczej na pewno wybierze tego pierwszego – uważa Popiela. Dlatego postawił na samokształcenie.
W 2011 r. zorganizował projekt przyuczenia 15 romskich kobiet do zawodu krawcowych. Wszystkie dostały maszyny do szycia, ale żadna nie pracuje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?