18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Politycy po pięciu latach zostają milionerami

Redakcja
Fot. Ingimage
Fot. Ingimage
Zarabiają ponad 30 tys. zł miesięcznie, a po pięciu latach niezbyt ciężkiej pracy mają już wypracowaną całkiem pokaźną emeryturę – ponad 4 tys. zł. A wszystko to za pieniądze podatników. – To fucha nad fuchami – mówią politycy.

Fot. Ingimage

Do niedawna dla ambitnych polityków praca w europarlamencie była jak zsyłka na egzotyczną wyspę. W ten sposób liderzy partyjni odsuwali na bok swoich rywali, albo pozbywali się niepotrzebnych, ale zasłużonych działaczy.

Tak było jeszcze w poprzedniej kadencji, kiedy uposażenie posła Parlamentu Europejskiego było takie same jak posła jego rodowitego kraju. Od 2009 roku to się zmieniło. Wtedy zaczęły obowiązywać przepisy, zgodnie z którymi wszyscy parlamentarzyści dostają taką samą stawkę. Dla polskiego europosła oznaczało to podwyżkę o ponad 300 procent.

Pensje na europejskim poziomie

Posłowie do PE stali się pierwszą w Polsce grupą, która zaczęła zarabiać na poziomie europejskim. – Teraz to już nie jest zsyłka. To raczej polityczna synekura, fucha nad fuchami. Europosłowie mają czas, aby aktywnie działać na rzecz partii, odgrywają coraz ważniejszą rolę w swoim ugrupowaniu – mówi Dominik Jaśkowiec, krakowski polityk PO.

Sowite wynagrodzenie i dość luźne obowiązki – to zalety pracy w Parlamencie Europejskim. W porównaniu do prezydenta dużego miasta, takiego jak Kraków, który zarabia 12 tys. zł brutto, pensja europosła jest niewspółmiernie wysoka do jego odpowiedzialności. Poseł może się co najwyżej pomylić w głosowaniu. Pomyłkami prezydenta zajmie się Centralne Biuro Antykorupcyjne, sąd administracyjny albo prokuratura.

Z czego składa się pensja europosła? Każdy dostaje wynagrodzenie 7956,87 euro brutto miesięcznie. To ok. 31 tys. zł. Do ręki posłowie dostają 6200,72 euro czyli prawie 25 tys. zł miesięczne. To jednak tylko część ich dochodów.

Oprócz wynagrodzenia**każdy deputowany otrzymuje dietę w wysokości 304 euro za każdy dzień posiedzenia plenarnego lub komisji Parlamentu Europejskiego czy frakcji partyjnej. Dieta przeznaczona jest na pokrycie rachunków za hotel, posiłki i inne tego rodzaju wydatki.

Do tego dochodzi dieta na wynajem biura i koszty jego prowadzenia, rachunki telefoniczne, opłaty pocztowe, opłaty za korzystanie z komputerów i telefonów. W tym roku jej wysokość wynosi 4299 euro miesięcznie. Zostanie zmniejszona o połowę w przypadku posłów, którzy bez usprawiedliwienia nie wezmą udziału w połowie posiedzeń plenarnych w ciągu jednego roku parlamentarnego.

Oprócz tego europosłom przysługuje miesięcznie do 19,7 tys. euro czyli 70 tys. zł na biura poselskie, w tym na wynagrodzenie swoich asystentów i zlecone ekspertyzy, na które mogą wydać maksymalnie jedną czwartą tej sumy. Dodatkowe 4 tys. euro czyli 16 tys. zł dostają na działalność biur krajowych.

Dorabiają na dojazdach

Dorobić można także na dojazdach. Większość posiedzeń Parlamentu Europejskiego, takich jak sesje plenarne, posiedzenia komisji i posiedzenia grup politycznych, odbywa się w Brukseli i Strasburgu. Posłowie otrzymują zwrot kosztów biletów na podróż do miejsca, w którym odbywają się takie posiedzenia.

Zazwyczaj poseł dostaje się tam samolotem. Jednak najbardziej opłaca się dojeżdżać na posiedzenia samochodem z powodu korzystnego przelicznika: parlament płaci 0,50 euro za km w przypadku podróży samochodem, do tego są stałe dodatki za autostrady, koszty rezerwacji i nadbagaż. Na wyjeździe w jedną stronę można w ten sposób zaoszczędzić ok. 500 zł.

Dodatkowe źródło zarobku europosłowie mieli w polskim parlamencie. Za obecności na posiedzeniu Sejmowej Komisji do Spraw Unii Europejskiej płacił europarlament. By zarobić 304 euro, czyli niemal 1200 złotych, wystarczyło wpisać się na listę.**

Od niedawna każdy eurodeputowany może otrzymać też z budżetu UE emeryturę. Jej wysokość wyniesie 3,5 proc. pensji za każdy rok spędzony w PE, ale nie więcej niż 70 proc. pensji. Po pięciu latach pracy i ukończeniu 60. roku życia poza zwykłą emeryturą byli posłowie będą dostawali miesięcznie dodatkowo ok. 4 tys. zł z Parlamentu Europejskiego.

Po upływie kadencji na koncie są cztery miliony

Na utrzymanie jednego posła miesięcznie podatnicy wydają 140 tys. zł, nie licząc kosztów dojazdów, utrzymania budynków i urzędników.

Według wyliczeń organizacji Tax Payers' Alliance brytyjscy europosłowie mogli w ciągu jednej kadencji trwającej pięć lat zarobić dodatkowo, poza oficjalną pensją nawet ponad milion euro, czyli 4 mln zł. Organizacja wyliczyła, że do ekstra dochodów eurodeputowanych, z których czerpali oni korzyści, zaliczał się m.in. dodatek mieszkaniowy i dodatek asystencki na zatrudnianie pomocników. Wystarczyło zatrudnionemu asystentowi wypłacić sutą pensję (tak, aby w całości pokrywała ona przyznany limit) i część pieniędzy odebrać, ale już nieoficjalnie. Wszystkie te pieniądze wypłacane są z publicznej kasy. I jeszcze na dodatek, od tej pensji posłowie mogą płacić tylko podatek „unijny”, odprowadzany bezpośrednio do budżetu UE, w wysokości 15 proc.

Posłowie się nudzą

Jak wyglądają obowiązki posła? Musi wziąć udział w jednej, czterodniowej sesji miesięcznie. Wielu z ich nie wytrzymuje nawet tego i wraca do domu już w trzeciego dnia nie tracąc ani jednego euro ze swojego wynagrodzenia.

Sam udział w posiedzeniach też nie musi być bardzo wyczerpujący. Wystarczy wpisać się na listę, a resztę dnia spędzić w bufecie lub u kolegi posła. Trzeba przyjść tylko na głosowania. Jak głosować – to musi wiedzieć tylko przewodniczący klubu. To on ułatwia kolegom podejmowanie decyzji podnosząc kciuk w górę lub w dół przy każdym głosowaniu. A i tak posłowie narzekają na ciągnące się godzinami głosowania setek uchwał i rezolucji.
Eurodeputowani potrafią godzinami dyskutować o jednym ze sformułowań rezolucji, która i tak nie przyniesie żadnych konkretnych korzyści, jest tylko apelem, i to zazwyczaj lekceważonym.

O tym, że w Parleamencie Eurpejskim panują straszliwe nudy niechcący powiedziała w telewizji Rachida Dati, była francuskiej minister sprawiedliwości. - Jestem w sali parlamentu w Strasburgu. Chyba nie wytrzymam! Strasznie się boję, że nie wytrwam do końca kadencji - żaliła się przyjaciółce na początku tej kadencji.

Ta dawna gwiazda rządu Nicolasa Sarkozy’ego popadła w niełaskę i trafiła do Parlamentu Europejskiego. Francuska telewizja nadała całość jej rozmowy z koleżanką, bo tak się złożyło, że, gdy sięgnęła po telefon, miała jeszcze przypięty do klapy żakietu mikrofon.

Dzień pracy przeciętnego europosła zaczyna się wcześnie. W Brukseli, podobnie jak w Strasburgu, pierwsze posiedzenia zwoływane są na 8 – 8.30. Każdy poseł uczestniczy na ogół jako członek zwyczajny w obradach jednej z dwudziestu komisji oraz jako zastępca członka w jakiejś innej.

Oprócz tego zbierają się przedstawiciele ugrupowań politycznych, organizowane są także spotkania z dyplomatami i lobbystami. Dochodzą jeszcze posiedzenia międzyfrakcyjnych grup roboczych z udziałem posłów z innych partii zajmujących się podobną problematyką. Do tego wszystkiego należy dodać lekturę dokumentów, dyskusje z urzędnikami, rozmowy z najrozmaitszymi deputowanymi w celu zapewnienia sobie ich poparcia.

Sesje zaczynają się w poniedziałki. Zazwyczaj dopiero o godz. 17 i trwają do godz. 24. Posiedzenia parlamentu zaczynają się tak późno, aby posłowie zdążyli przylecieć. W następne dni trwają od godz. 8 do ok. 20.

Czym zajmuje się PE na sesji, która rozpoczyna się 7 marca? Posłowie będą dyskutować m.in. o priorytetach dotyczących budżetu na 2012 rok, o podejściu UE do Iranu, kryzysie spowodowanym pyłem wulkanicznym.

Miliony euro na przenosiny

Parlament bije rekordy rozrzutności także pod innym względem. Działa w dwóch miejscach w Brukseli i Strasburgu gdzie odbywają się posiedzenia. Powoduje to konieczność przeprowadzki z jednego miasta do drugiego urzędników i eurposłów. Kolosalne kwoty pochłania także utrzymanie dwóch budynków. - Dodatkowe koszty związane z prowadzeniem działalności politycznej Parlamentu w Brukseli i Strasburgu sięgają kwoty ok. 10 mln euro w przypadku każdej z 12 głównych sesji plenarnych w ciągu roku – informuje Andrzej Sanderski, rzecznik Parlamentu Europejskiego.

Nawet u europosłów taka rozrzutność wywołuje zażenowanie. Jak jednak tłumaczą, zrezygnowanie z jednego budynku byłoby trudne, ponieważ dla Francji i Belgii fakt, że w ich krajach mieści się siedziba Parlamentu Europejskiego to sprawa nie tylko prestiżu. Oba miasta nieźle na tym zarabiają. W dni, kiedy sesja odbywa się w Strasburgu obowiązuje specjalny cennik w hotelach o 30 proc. wyższy od normalnego. Z euposłów żyją także restauracje: zwyczajem jest, że na zakończenie każdego dnia sesji posłowie idą na kolację.

Gigantyczne pieniądze na tłumaczy

Budżet PE wynosi 1,32 mld euro (ponad 5 mld zł), z czego prawie połowa przeznaczona jest na koszty personalne, głównie na wynagrodzenia dla armii urzędników osób pracujących w administracji. Ostatnio ich liczba zbliżyła się do prawie 6 tys. Około 21 proc. budżetu przeznaczone jest na wydatki posłów, w tym koszty podróży, biur i wynagrodzenia asystentów.

Gigantyczne pieniądze przeznaczane są na tłumaczy. Każdy poseł do Parlamentu Europejskiego ma prawo przemawiać, słuchać wystąpień, czytać i pisać w dowolnym z 23 urzędowych języków UE. Przemówienie wygłaszane przez posła w jednym z języków urzędowych jest symultanicznie tłumaczone na pozostałe języki.

Językami urzędowymi są: angielski, bułgarski, czeski, duński, estoński, fiński, francuski, grecki, hiszpański, holenderski, irlandzki, litewski, łotewski, maltański, niemiecki, polski, portugalski, rumuński, słowacki, słoweński, szwedzki, węgierski i włoski.

Te 23 języki mogą być tłumaczone w 506 konfiguracjach. Aby zapewnić tłumaczenie we wszystkich możliwych konfiguracjach językowych, parlament używa jednak systemu języków „transmisyjnych” – przemówienie lub tekst są najpierw tłumaczone na jeden z najpowszechniej znanych języków (angielski, francuski lub niemiecki), a następnie na pozostałe.

Parlament zatrudnia około 430 tłumaczy ustnych i może skorzystać z usług 2500 niezależnych. Każdą sesję planarną obsługuje od 800 do 1000 tłumaczy. Oprócz tego w Parlamencie zatrudnionych około 700 tłumaczy pisemnych. Wydatki na tłumaczenia wyniosły w 2008 r. 484 mln euro, czyli jedną trzecią całego budżetu.

W całym Parlamencie Europejskim pracuje 785 posłów, 50 z nich to Polacy. Budżet parlamentu stanowi około jednego procenta całego budżetu Unii Europejskiej. To także jedna piąta kosztów administracyjnych wszystkich unijnych instytucji.

Parlament Europejski zapewnia swoim posłom wyposażone biura w Brukseli i Strasburgu. W obu miastach mogą oni korzystać, w celu pełnienia swoich obowiązków, ze służbowych aut.

Niedawno opinię publiczną zbulwersował fakt, że Parlament Europejski chce wydać prawie 90 mln euro na 751 dodatkowych pokoi dla każdego z deputowanych nowej kadencji. Teraz każdy z nich na swoje biura w parlamencie ma dwa pokoje, w kuluarach mówią jednak, że przydałby się także trzeci. Zdaniem niektórych europosłów warunki pracy w PE urągają podstawowym zasadom prawa pracy.

Obecnie europarlament zajmuje powierzchnię ponad miliona metrów kwadratowych w trzech swoich siedzibach: Brukseli, Luksemburgu i Strasburgu.

Agnieszka Maj

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski