MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pomoże toksyna

DD
Jeśli cierpisz na hiperhydrozę

Po raz pierwszy laseczka Clostridium botulinum została wyizolowana w 1895 roku z pożywienia, które stało się przyczyną masowego zatrucia. Upłynęło raptem kilkadziesiąt lat, gdy toksyna wytwarzana przez tę śmiercionośną bakterię została zarejestrowana jako lek. W końcu substancja ta znalazła zastosowanie również w korekcji zmarszczek. Dziś wprowadzenie preparatów zawierających toksynę botulinową otworzyło nowe możliwości leczenia hiperhydrozy, czyli nadmiernej potliwości.
   Pocimy się, to naturalne. Więcej, musimy się pocić, jest to bowiem związane z termoregulacją organizmu. Gruczoły potowe rozmieszczone są na całej powierzchni skóry, jednak istnieją miejsca, gdzie ich koncentracja jest wyjątkowo duża. To przede wszystkim dłonie, stopy, pachy, pachwiny oraz czoło. Przeciętnie człowiek wydziela przez skórę około 200 ml potu na dobę. Są jednak osoby, u których ten proces jest trwale zwiększony lub też nasila się znacznie pod wpływem pewnych bodźców zewnętrznych. Emocje, stres, zmęczenie, koncentracja, wysiłek fizyczny, a także ostre przyprawy powodują zwiększone wydzielanie potu. Nadmierna potliwość może być także spowodowana niektórymi chorobami, takimi jak nadczynność tarczycy, uszkodzenie nerwów obwodowych w przebiegu np. cukrzycy lub przez niektóre choroby centralnego układu nerwowego. Pocimy się więcej i obficiej w przełomach hormonalnych, np. w okresie pokwitania czy menopauzy. - Najczęściej jednak - zauważa chirurg, lek. med. Maciej Kulicki - mamy do czynienia z tzw. idiopatyczną, czyli samoistną hiperhydrozą. Czasem może być ona uwarunkowana genetycznie i występować rodzinnie. Zwykle dotyczy jednej lub kilku okolic ciała - najczęściej pach, dłoni, stóp lub czoła.

Jak sobie radzimy?

   Przez wieki starano się ukryć przykry zapach potu, skrapiając ciało wonnościami. Dziś mamy do dyspozycji cały arsenał lepszych lub gorszych dezodorantów (mają działanie przeciwbakteryjne i nie zmniejszają wydzielania potu) oraz antyperspirantów (zamykają ujścia gruczołów; pot się nie wydostaje). - Dla osób cierpiących na zdiagnozowaną hiperhydrozę - mówi dr Kulicki - to jednak za mało. Tu potrzebne są bardziej radykalne działania. Jakie? Przede wszystkim można stosować leki doustne, które zmniejszą aktywność całego układu współczulnego. Bardziej radykalną metodą będzie częściowe niszczenie gruczołów potowych elektrolizą czy też przecinanie nerwów obwodowych doprowadzających impulsy do tych gruczołów. Równie inwazyjnym działaniem jest odsysanie części gruczołów potowych wraz z tkanką podskórną. Zabiegiem obarczonym dużym ryzykiem, który wykonuje zaledwie kilka ośrodków na świecie, jest endoskopowe przecięcie wybranych pojedynczych nerwów współczulnych odchodzących od kręgosłupa. Od pewnego czasu do zmniejszenia nadmiernej potliwości zaczęto stosować toksynę botulinową, co stworzyło nowe możliwości leczenia hiperhydrozy.

Botulina blokuje

   Mechanizm działania toksyny botulinowej polega na tym, że blokuje ona przekazanie impulsu z nerwu do danej komórki, czyli np. do mięśni, czym powoduje ich rozluźnienie. Początkowo zaczęto stosować botulinę do leczenia ciężkich neurologicznych przykurczów mięśniowych, leczenia zeza, następnie do zabiegów estetycznych relaksacji mięśni mimicznych górnej części twarzy, uzyskując znakomity efekt wygładzenia zmarszczek. - Nie tak dawno naukowcy doszli do wniosku - dodaje dr Kulicki - że skoro ta toksyna tak wpływa na mięśnie, to tak samo powinna działać na gruczoły potowe, bo taki sam rodzaj nerwów dochodzi do jednych i drugich. Jeśli więc impuls nerwowy wysyłany do mięśnia np. na czole zostaje zablokowany przez botulinę, to po prostu tam nie dochodzi i mięsień się nie kurczy. I dokładnie tak samo jest z gruczołami potowymi - zablokowany impuls nerwowy nie dochodzi do gruczołu, a on nie wydziela potu.

Dłonie, stopy, pachy

   Leczenie nadmiernej potliwości z zastosowaniem botuliny jest stosunkowo prostym i bezpiecznym zabiegiem, pozwalającym na zdecydowane zmniejszenie wydzielania potu w poddanych działaniu toksyny miejscach ciała. Najczęściej są to dłonie, stopy i pachy, niekiedy czoło. - Polega on - wyjaśnia dr Maciej Kulicki - na wstrzyknięciu pod skórę niewielkiej ilości roztworu botuliny w kilku-, kilkunastu miejscach. Ilość preparatu użytego do zabiegu zależy od okolicy poddanej zabiegowi oraz od intensywności wydzielania potu. - Najpierw - kontynuuje doktor - robimy tzw. próbę Minora, pozwalającą na ocenę intensywności i umiejscowienia obszaru największego wydzielania potu. W obrębie czoła lub pach stosujemy znieczulenie miejscowe, nakładając 40-60 minut przed zabiegiem warstwę specjalnego kremu. Bardziej unerwione dłonie i stopy mogą być znieczulane w ten sam sposób lub możemy zastosować znieczulenie przewodowe. Sam zabieg trwa najczęściej 20-40 minut, a zaraz po iniekcjach pacjent może bezpiecznie opuścić gabinet.

Kierunek - biznes

   Podanie botuliny nie blokuje na stałe gruczołów potowych; tak jak w przypadku wygładzania zmarszczek, zabieg trzeba powtórzyć po kilku albo kilkunastu miesiącach. Jak twierdzą specjaliści, jest on bezpieczny - jedynym powikłaniem może być mały krwiak lub, w przypadku dłoni, przejściowe osłabienie mięśni krótkich. Przeciwwskazaniem do poddania się iniekcjom są niektóre choroby układu nerwowego, choroby związane z neuropatiami obwodowymi, ciąża. Wydaje się, że obecnie ten sposób leczenia nadmiernej potliwości jest najskuteczniejszy i najprostszy. Na Zachodzie jest on już popularny, w Polsce dopiero się rozpowszechnia. W Krakowie leczeniem hiperhydrozy poprzez podanie botuliny zajmuje się NZOZ Medycyna Estetyczna. Kto najczęściej decyduje się na zabieg? Aktorzy, przedsiębiorcy, politycy. Wiadomo, oni w każdej, najbardziej nawet stresującej sytuacji muszą być nieskazitelni... (DD)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski