MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Posesje zagrożone przez potok

Redakcja
Fot. Beata Szkaradzińska
Fot. Beata Szkaradzińska
NOWY TARG. Mieszkańcy ulicy Kotlina czują się bezsilni w walce z niewielkim potokiem Kowańczanka. Podmywa on brzeg skarpy, na którym mają domy i ogrody. Pomocy szukali już Rejonowym Zarządzie Gospodarki Wodnej oraz w Urzędzie Miasta.

Fot. Beata Szkaradzińska

- Pęka mur zabezpieczający skarpę, jest podmywany przez wodę, tymczasem tu mamy nasze posesje: domy i ogrody - przekonują mieszkańcy tego niewielkiego osiedla. Podkreślają, że wszystko zaczęło się w ubiegłym roku. To wówczas aż cztery razy była tu, w związku z wielkimi opadami, duża woda. To ona wzbierając w korycie przenosiła duże płyty i kamienie, te piętrzyły wodę i sprawiły, że podbierała ona brzeg wypłukując kamienie spod muru. - Mimo, że minęły miesiące nikt tu nic nie robi, nikt się tym nie interesuje, a za parę lat, aby naprawić te szkody będzie potrzeba milionów złotych - podkreślają mieszkańcy uliczki.

W najgorszej sytuacji jest jednak pan Mieczysław. Ścianę jego budynku zaledwie metr dzieli od potoku. Już widać pierwsze pęknięcia na murze. - Na własną rękę chciałem uprzątnąć potok z tych głazów i kamieni, wziąłem nawet koparkę, ale wtedy postraszono mnie kolegium - mówi. Podkreśla, że tymczasem gołym okiem widać wielkie płyty w potoczku, przez które woda zbacza na mur i go podmywa. Tadeusz Kois, dyrektor RZWG w Nowym Targu podkreśla, że mur, o którym mowa należy do miasta. Powstał on po powodzi w 1997 roku i został zbudowany wraz zerwanym po powodzi mostem. - Mieszkańcy muszą napisać do urzędu pismo, wówczas komisja uda się na wizję. Jeśli mur jest podmyty, to oczywiście go naprawimy - przekonuje burmistrz Marek Fryźlewicz.

Wizję lokalną obiecuje też dyrektor Tadeusz Kois. - W poniedziałek poślę tam kierownika, aby na miejscu stwierdził, czy zalegają w potoku płyty i kamienie, jeśli tak, to zostaną usunięte. W pobliżu budowany jest most, więc we współpracy z wykonującą go firmą szybko sobie z tym poradzimy - przekonuje dyrektor. Zapewnia, że jeśli ktoś był straszony kolegium, to tylko wówczas, jeśli dotyczyło to śmieci. W obrębie potoku zdarzają się bowiem dzikie wysypiska. Dodaje, że, jeśli mieszkańcy w RGZW nic nie wskórali, to najpewniej nie wytłumaczyli dokładnie, o co im chodzi. - My jeszcze w tym roku część muru powyżej mostu, który należy do nas, będziemy remontować. Teraz przygotowujemy się do tego - zapewnia dyrektor.

Beata Szkaradzińska

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski