Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poszedł do lekarza i zaginął

Paweł Szeliga
Józef Sołtys z Kłodnego w porze obiadu siada na ławce pod lipą i wypatruje zaginionego sąsiada. To tutaj się spotykali, gdy samotny 59-latek (po lewej) schodził z chaty pod lasem na obiad
Józef Sołtys z Kłodnego w porze obiadu siada na ławce pod lipą i wypatruje zaginionego sąsiada. To tutaj się spotykali, gdy samotny 59-latek (po lewej) schodził z chaty pod lasem na obiad Fot. Paweł Szeliga
Kłodne. Schorowany 59-letni Józef Bednarek wybrał się tylko na chwilę do lekarza po receptę. Od tygodnia poszukuje go rodzina i znajomi. Nie dopuszczają myśli, że mogło mu się coś stać

Do walącej się chaty w Kłod-nem (gm. Limanowa) trzeba się wspinać pod górę idąc pół kilometra leśną ścieżką. Mieszka tam samotnie 59-letni Józef Bednarek.

- Narąbał drewna, ale nie zdążył go zebrać sprzed domu - zauważa sąsiadka Józefa Sołtys. Przez ostatni rok prała mu ubrania i zapraszała na obiady. Siadał do stołu z jej rodziną. Jeśli przyszedł za wcześnie, czekał cierpliwie na ławce w cieniu rozłożystej lipy.

Żył skromnie na uboczu

Od śmierci matki przed 17 laty Józef Bednarek mieszkał sam i podupadł na zdrowiu. Najbliższy kontakt miał z sąsiadami, którzy pomagali mu, jak mogli. W sierpniu radny gminy Władysław Lachor z Kłodnego odwiedził samotnika i z przerażeniem zauważył, że dach na jego chacie się wali.

- Było jasne, że zimy w takich warunkach nie przetrwa - uważa radny. - Dlatego zadzwoniłem do jego siostry mieszkającej w Zawadce. Zapewniła, że może u niej zamieszkać i słowa dotrzymała.

Od 10 września mieszkał w domu siostry. Wygospodarowała dla niego pokój, ale w domu było gwarno. Razem z nim pod jednym dachem przebywało osiem osób.

- Dla takiego samotnika to mógł być szok - przyznaje siostrzenica Józefa Bednarka Katarzyna Wróbel. Od 27 października, gdy zaginął, codziennie wypatruje go na drodze, licząc, że wróci do swoich bliskich.

Nocne wołanie o pomoc

Feralnego dnia Józef Bednarek przyszedł do ośrodka zdrowia w Chomranicach. Potrzebował recepty na leki przeciwko zakrzepicy, na którą od dawna chorował.

Po operacji nogi, którą przeszedł w szpitalu, wyniki miał dobre, rana się zagoiła, ale musiał stale brać lekarstwa. Z receptą w kieszeni przeszedł kilometr przez wieś, po czym ślad po nim zaginął. Przez trzy dni szukało go kilkudziesięciu strażaków, policjantów i goprowców. Choć mieli ze sobą psy, żaden nie podjął tropu.

30 października wieczorem w Woli Marcinkowskiej słyszano wołania o pomoc, dobiegające z lasu. Ktoś wezwał strażaków.

- Sugerował, że to może być poszukiwany mężczyzna - mówi st. bryg. Paweł Motyka, zastępca komendanta miejskiego PSP w Nowym Sączu. Było to prawdopodobne, bo wieś leży niedaleko Chomranic. Niestety, we wskazanym lesie nikogo nie udało się znaleźć.

W rodzinnej wsi Kłodne Józef Bednarek ostatni raz zjawił się 24 października. Zaszedł do Józefy Sołtys, by odebrać rentę, którą zostawiał u niej dla niego listonosz.

- Podobno lekarz mu oznajmił, że ma chore serce i niewiele mu życia zostało - wspomina pani Józefa. Odparła, że w tym wieku rzadko kto ma zdrowe serce i na tym zakończyli temat. Mimo zakrojonych na szeroką skalę poszukiwań Józefa Bednarka dotąd nie odnaleziono. Zdjęcie postawnego (190 cm wzrostu), krępego mężczyzny wisi na każdej tablicy ogłoszeniowej w rejonie, w którym mógł przebywać. Kto go znał, nie może się pogodzić z tym dziwnym zniknięciem.

- Dziś rano kilka razy obszedłem jego chałupę - powiedział nam wczoraj Czesław Pulit z Kłodnego. Miał nadzieję, że może wrócił do domu, ale zastał drzwi zamknięte na cztery spusty. Józef Sołtys, mąż pani Józefy, siada w porze obiadowej pod lipą i wypatruje sąsiada. Jednak na leśnej ścieżce tylko hula wiatr.

- Mimo to wierzę, że jeszcze tu razem posiedzimy - mówi Sołtys.

Fakty
GOPS dał mu komórkę
Dorota Musiał, kierownik Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Limanowej:
- Józef Bednarek był naszym podopiecznym do czasu wyprowadzki do siostry, która mieszka w powiecie nowosądeckim, a więc poza obszarem naszego działania. Staraliśmy się mu pomóc, bo żył w bardzo trudnych warunkach. Kupiliśmy mu telefon komórkowy, żeby mógł się kontaktować na przykład z rodziną czy w razie potrzeby wezwać pomoc. Odwiedzał go też w Kłodnem nasz pracownik socjalny.

Ktokolwiek widział
Józef Bednarek po raz ostatni był widziany 27 października około godz. 9 w Chomranicach.
W dniu zaginięcia mężczyzna był ubrany w cienką zieloną kurtkę, czarną zimową czapkę, którą nosił zawsze podwiniętą do góry nad uszami. Miał też na sobie szary sweter, czarny podkoszulek, ciemne spodnie dżinsowe i brązowe buty. Józef Bednarek jest wysokim, krępym mężczyzną. Ma krótkie włosy i charakterystyczne, wyraźnie odstające uszy. Po wyjściu z ośrodka zdrowia w Chomrani-cach widziały go co najmniej dwie osoby, z którymi przeszedł kilkadziesiąt metrów. Wszelkie informacje na temat zaginionego należy przekazywać, telefonując na numer alarmowy policji 997.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski