MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Poszło o kobietę

Redakcja
Zmieniły się obyczaje. Dawniej spory o kobietę rywale rozwiązywali w pojedynkach na miecze, szable i pistolety. Dzisiaj - atakując maczetami.

Ewa Kopcik: HISTORIE Z PARAGRAFEM

15 lipca ubiegłego roku, ul. Łokietka w Krakowie. Dwudziestokilkuletni Maciej L. spędza wieczór u swojej dziewczyny. Piją wino, oglądają telewizję. Miły nastrój w pewnym momencie jednak pryska, bo dochodzi do sprzeczki, a potem do szarpaniny. Chłopak kilka razy uderza dziewczynę w twarz, po czym wybiega z jej domu. Rusza w kierunku centrum Krakowa.

W tym czasie Agnieszka dzwoni do Piotra W., swego byłego chłopaka. Szlochając, mówi mu, że została pobita przez aktualnego partnera, że leży na podłodze w kałuży krwi i traci przytomność. Prosi go o pomoc, chce, żeby natychmiast do niej przyjechał.

Byłem przekonany, że Agnieszka jest poważnie ranna, może nawet kona - relacjonował później w sądzie Piotr W.

Telefon dziewczyny zastał go w klubie w centrum Krakowa. Przeraził i zdenerwował. Od razu zadzwonił do kolegi, 26-letniego Mateusza P., zawodowego żołnierza, którego poprosił o pomoc. Ten nie odmówił. Umówili się w okolicy domu Agnieszki. P. zabrał ze sobą rozkładaną pałkę teleskopową. W. zwyczajowo woził w samochodzie maczetę.

Spotkali się po kilkunastu minutach przed sklepem przy ul. Łokietka. Gdy parkowali tam samochody, zauważyli przechodzącego ulicą Maćka. Potem wszystko potoczyło się już błyskawicznie. Prokurator tak opisywał atak, kierując akt oskarżenia do sądu:

"Kiedy pokrzywdzony zorientował się, że do miejsca jego zamieszkania przyjechał Piotr W. wraz z kolegą, zaczął uciekać w kierunku domu. Biegł środkiem jezdni. Mateusz P. pobiegł za nim i rzucił w jego kierunku pałką teleskopową. Upadła na poboczu jezdni w odległości około 4-5 metrów od pokrzywdzonego. Ten, widząc goniącego go mężczyznę, schylił się po nią. I w tym momencie Mateusz P. dobiegł do niego. Próbował go zatrzymać. Zaczęli się szarpać, przewrócili się na ziemię. W tym czasie Piotr W. wyciągnął z samochodu maczetę i podbiegł z nią do leżących na ziemi mężczyzn. Widząc ją, pokrzywdzony wypowiedział w jego kierunku słowa »człowieku, przecież mnie zabijesz«. Po tych słowach Mateusz P. odwrócił się w kierunku Piotra W., rozluźnił uścisk, którym przytrzymywał pokrzywdzonego, natomiast Piotr W. zadał pokrzywdzonemu dwa ciosy, które z uwagi na osłanianie się pokrzywdzonego nogami trafiły go w prawe kolano oraz w prawy pośladek. Bezpośrednio po zadaniu ciosów oskarżeni uciekli."

Piotr W. został zatrzymany przez policję jeszcze tej samej nocy. Początkowo przyznawał się jedynie do pobicia pałką teleskopową. O użyciu maczety - jak mówił - nic nie wie. W kolejnych przesłuchaniach modyfikował jednak swoje relacje. Najpierw wskazał wspólnika, potem opisał jego rolę w ataku, a w końcu przyznał, że sam posługiwał się maczetą, choć zapewniał, że nie wyciągał jej z pokrowca.

Ostatecznie prokurator oskarżył Piotra W. o próbę zabójstwa i zażądał dla niego 8 lat pozbawienia wolności. Dla Mateusza P. - za udział w pobiciu - chciał kary dwóch lat więzienia w zawieszeniu na dwa lata.
Obrońca W. przekonywał w czasie procesu: - Ta sprawa to nieszczęśliwy finał miłości dwóch mężczyzn do tej samej kobiety. U mojego klienta skumulowały się negatywne emocje wobec mężczyzny, który mu ją odebrał. Działał pod wpływem silnego wzburzenia usprawiedliwionego relacją kobiety, którą kochał.

W ostatnim słowie oskarżeni przeprosili pobitego mężczyznę. P. zawarł z nim nawet ugodę i przekazał 10 tys. zł. Przeprosiny zostały przyjęte i Maciej L. w czasie procesu poprosił sąd o łagodne potraktowanie oskarżonych.

Sama Agnieszka K., o którą walczyli mężczyźni, też przepraszała w czasie procesu - i to obu partnerów. Za zamieszanie, które miało feralne dla nich skutki. Przyznała, że dzwoniąc do Piotra, przesadziła w opisie obrażeń, jakie odniosła w szarpaninie z Maćkiem. Faktycznie miała tylko rozciętą wargę i lała jej się krew z nosa.

Argumenty obrony przekonały sąd, który zmienił kwalifikację czynu zarzucanego Piotrowi W. - z próby zabójstwa na uszkodzenie ciała. Został za to skazany na trzy lata więzienia. Część wyroku zdążył już odsiedzieć - w tymczasowym areszcie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski