Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poukrywani na zawsze

Paweł Głowacki
Jerzy Trela i Wojciech Trela czytają poezję Łukasza Jarosza
Jerzy Trela i Wojciech Trela czytają poezję Łukasza Jarosza fot. Wacław Klag
Salon poezji. Łukasz Jarosz był w lesie. Wczoraj? Letnim popołudniem? W dzieciństwie? W sumie obojętne, choć raczej nie wczoraj. Był lesie i zobaczył. „Sosnowy pył / na włosach / i w oku”. „Nasze schylone grzbiety”. I jak „przybliżamy twarze ku ziemi”. I jeszcze, że „każdy nad / swoim drobnym krzakiem czarnej jagody”. Tak zobaczył las. Las albo los.

Na dobrą sprawę – jak wielka to różnica? W poezji Jarosza – prawie żadna. Plecy pokorne nad krągłą drobiną więc. Tak wczoraj, tak jutro, tak do końca – a wokół nieogarniony ogrom wszystkiego.

Można rzec, iż na spodzie każdego wiersza tomu Jarosza „Pełna krew” jest właśnie to pochylenie. W każdym też jest ciemny, cierpki spokój tego zdania poetki Seweryny Szmaglewskiej, z którego Jarosz uczynił motto. „W tym kraju pozbawionym kwiatów, pozbawionym niemal zupełnie piękna, wzrok chętnie zatrzymuje się na maleńkiej gwiazdce śniegu, która padła na rękaw i drży na nim poruszana wiewem zamieci, zanim stopnieje”.

Tak, tym szczęśliwcom, którzy czytali słowa Thomasa Stearnsa Eliota, fraza ta musi przypomnieć dwa fantastycznie bezlitosne wersy o końcu każdego z nas. „Ten popiół na starca rękawie / Popiół spalonej róży całej prawie” – całe sedno tomu „Pełna krew”, co go na ostatnim Salonie Poezji Jerzy Trela i Wojciech Trela czytali, robiąc przerwy dla fortepianowych improwizacji Michała Wierby.

Detal na dnie oka pochylonego człowieka i czas, na mocy którego z każdym dniem coraz ciężej jest się prostować, trzymając w palcach kawałek okrągłej, słodkawej czerni. Jarosz jest melancholijny. Jarosz jest trochę nostalgiczny. Jarosz jest młody, ale jego napisane obrazki są cudownie „stare” – jakby kreślone piórem maczanym w płynnej sepii -–są niczym fotografie w albumie rodzinnym, dawno nieoglądanym. Czy mógł ktoś przeczytać wiersze Jarosza lepiej niż Jerzy Trela?

Nie mówię o aktorskiej maestrii pana Jerzego. O czym więc? W wierszu „Opowiadanie starego sąsiada IV” Jarosz wspomina zabawę w chowanego. Oparty czołem o deski stodoły – odliczał. I... „Gdy się odwracałem, nie było nikogo. / Poukrywani na zawsze”. Mówię o tym, że pan Jerzy potrafi odwracać się tak samo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski