Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Powiat proszowicki liderem niechlubnego rankingu. Tu umiera najwięcej osób

Aleksander Gąciarz
Aleksander Gąciarz
Na portalu „Polska w liczbach” wśród szeregu statystyk znalazła się również ta, dotycząca umieralności na choroby układu oddechowego. Niestety całe podium zajęły miasta powiatu proszowickiego, czyli Proszowice, Koszyce i Nowe Brzesko. Innymi słowy w powiecie proszowickim odsetek osób umierających co roku na tego typu choroby jest najwyższy w kraju. O tym dlaczego tak się dzieje, mówi ordynator Oddziału Pulmonologii proszowickiego szpitala dr n. med. Wojciech Skucha.

- Częściowo odpowiedź na to pytanie daliśmy już podczas badań wykonanych kilka lat temu w ramach akcji finansowanej z Funduszy Norweskich. Ona pozwoliła nam zdobyć nową wiedzę i dała dużo w zakresie uświadomienia mieszkańcom zagrożeń. Zresztą sam pomysł akcji wziął się stąd, że statystyki, które opracowywał Zakał Epidemiologii Instytutu Onkologii w Krakowie pod przewodnictwem prof. Jadwigi Rachtan przez kilkanaście lat z rzędu wykazywały, że ilość zachorowań na 1000 mieszkańców jest w naszym regionie bardzo wysoka. Podobnie było zresztą w sąsiednim powiecie miechowskim.

- Oba powiaty są typowo rolnicze. Tymczasem mówi się, że życie na wsi jest zdrowsze niż w mieście.

- To mit, jest wręcz odwrotnie. Duża część naszej populacji to rolnicy, którzy nie przechodzą instytucjonalnych badań okresowych. Nie ma czegoś takiego, że rolnik nie dostanie zdolności do pracy, jeżeli nie wykona pewnych badań. W efekcie gdy już na badanie trafi, to często ma chorobę w zaawansowanym stadium. Po drugie weźmy pod uwagę, że w rejonie Proszowic mamy fatalne powietrze, jedno z najbardziej zanieczyszczonych w Małopolsce. Wreszcie na wsi znaczny odsetek populacji pali papierosy. Ostatnio pali nieco mniej osób, co uważam jest jednym z ważniejszych efektów naszej akcji sprzed kilku lat.

- Ale to wynika chyba raczej z mody na niepalenie.

- Oczywiście, że tak. Ta moda przyszła najpierw do miast, a teraz rozszerza się również na wieś. Podobnie było zresztą z modą na palenie, która też zaczęła się od miast. Problem polega jednak na tym, że choroba nie znika, gdy się przestaje palić. Skutków kilkudziesięciu lat palenia po 20 i więcej papierosów dziennie nie pozbędziemy się z dnia na dzień.

- Podobnie jak skutków pracy rolnika w zapyleniu...

- I ze środkami ochrony roślin, które ludzie fatalnie stosują. Ja jeszcze nie widziałem nikogo prawidłowo przygotowanego do oprysków. Podobnie jest z nawozami, czy innymi skutkami pracy na roli. Ich efektem jest tzw. płuco farmera, czyli zwłóknienie połączone z alergicznym zapaleniem pęcherzyków płucnych. To skutek kontaktu z różnymi rodzajami substancji organicznych, które wpływają niekorzystnie na płuca.

- Tylko, że pewnie gdybyśmy się spotkali 10 czy 20 lat temu i ja bym zapytał o przyczyny wysokiej umieralności na choroby płuc, to pewnie Pana odpowiedź byłaby taka sama. Czy to znaczy, że nic się przez ten czas nie zmieniło?

- Nie jestem przekonany, czy wymieniłbym te same powody. Mam wrażenie, że dzisiaj widzimy ich więcej. Choćby smog, którego świadomości 20 lat temu nie mieliśmy.

- To w takim razie co trzeba zrobić, żebyśmy za 10 lat tych przyczyn wymienili mniej?

- Po pierwszy należy odpowiednio wyposażyć Oddział Pulmonologiczny, który nie powinien być piątym kołem u wozu, tylko znaczącym elementem struktury szpitala. To na władzach powiatu i szpitala ciąży obowiązek odpowiedniego przygotowania do przeciwdziałania wysokiej zapadalności na choroby układu oddechowego.

- No tak, ale dofinansowanie Pulmonologii - pewnie jak najbardziej wskazane – to już jest przeciwdziałanie skutkom.

- Ale gdy w rankingu jesteśmy liderem pod względem umieralności, to trudno nie leczyć skutków, skupiając się wyłącznie na zapobieganiu. To tak, jakbyśmy powiedzieli: my teraz będziemy przeciwdziałać przyczynom, a tym, którzy już zachorowali, dajmy umrzeć. Ja się z takim podejściem nie zgadzam. Działania powinny pójść wielokierunkowo. Od profilaktyki do leczenia skutków.

- Najtrudniej chyba walczyć z przyczynami środowiskowymi. Bo co może poradzić lekarz na to, że ludzie palą papierosy, pracują w zapyleniu, czy używają pieców węglowych. To już raczej rola edukacji, wsparcia samorządu dla wymiany źródeł ogrzewania itd.

- Nie do końca się z tym zgadzam, bo czym innym jest, gdy burmistrz powie, żeby nie palić odpadami, a czym innym, gdy lekarz opowie o skutkach tego palenia. Uświadomienie pewnych spraw z medycznego punktu widzenia może być skuteczniejsze niż nakaz administracyjny. Do różnych osób trafiają różne przekazy. Ja mogę powiedzieć do człowieka palącego, że przez przez 30 lat przepalił dobry samochód, ale to go nie przekona. Ale może go przekonać uświadomienie, że paląc szkodzi wnukowi. Nie dlatego, że pali akurat przy nim, ale dlatego, że daje przyzwolenie i zły przykład.

- To wróćmy zatem do tych, którzy nie posłuchali i trafili na Oddział Pulmonologiczny. Celem powinno być to, by jak największy odsetek z nich wrócił do zdrowia, a nie powiększał statystyk zgonów.

- Aby pomóc chorym muszę mieć do tego narzędzia. A tych narzędzi na dzisiaj nie mam. Mam na myśli odpowiedni sprzęt, lokal i wszystko, co się z tym wiąże.

- A za trzy miesiące, jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, będzie Pan miał? Przed 30 marca Pulmonologia ma się przenieść do budynku głównego, gdzie trafią też nowe urządzenia.

- Jeżeli nowa lokalizacja będzie dostosowana do naszych potrzeb, to tak. Ale na dzisiaj tak nie jest. W tym momencie nie ma możliwości przeprowadzki. Gdybyśmy się dzisiaj przenieśli, musiałbym zwiększyć liczbę pielęgniarek i lekarzy, a za chwilę by się okazało, że oddział jest nierentowny i trzeba go zamknąć. Na szczęście plan dostosowania jest, czas na dostosowanie też. Środki na to są zapowiedziane. Dlatego w tej chwili czekam na sygnał od dyrektora, że zaczynamy prace.

- Jest Pan optymistą?

- Ja zawsze jestem optymistą. Problemowi wysokiej umieralności na choroby płuc trzeba się przyjrzeć w spokoju, zaplanować wieloletnie działania, zastanowić się, co można poprawić. Problem jest rzeczywiście niepokojący, ale nie należy wpadać w panikę. Nie wolno też próbować zamieść go pod dywan, bo on sam nie zniknie. Należy uznać, że walka z chorobami układu oddechowego na tym terenie jest priorytetem i szukać środków na to, by te walkę wesprzeć. Najgorsze co moglibyśmy zrobić, to przejść nad problemem do porządku dziennego.

Śpimy krócej i coraz gorzej

emisja bez ograniczeń wiekowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski