Prawda cząstkowa

Marcin Wolski: SPRAWKI Z WARSZAWKI

Gdy z jednej strony zostaje wystawiony "autorytet moralny", a z drugiej jakiś Zyzak, tracimy szanse powszechnego porozumienia wszystkich ze wszystkimi - ergo pełnej szczęśliwości. A przecież zawsze można się porozumieć, np. w sprawie "Bolka" uznać, że jeden z autorów, np. Cenckiewicz, dogłębnie się myli, natomiast Gontarczyk jest przykładem rzetelnego, obiektywnego historyka (albo odwrotnie). Że wołające o pomstę do nieba absurdy w ustawie medialnej są dziełem pani Śledzińskiej, zaś to, co do przyjęcia zawdzięczamy inwencji posłanki Katarasińskiej.
Trwają obecnie spory o kompetencje prezydenta. Jedna strona podnosi, że siła jego mandatu wynika z poparcia większości narodu, druga zauważa, że większość wcale nie była większością bezwzględną, a poza tym nawet względna przewaga nie była porażająca. Dlaczego jeśli ktoś dostał np. 51 procent głosów, ma rządzić całą kadencję, a ten, kto miał 49, kontestować w opozycji. A gdyby tak się podzielić i po odpiastowaniu swoich 51 proc. kadencji oddać fotel konkurentowi? Wniosek - w pałacu już powinien zasiadać Tusk. Z kolei większość rządowa ma, powiedzmy, 60 proc. poparcia, więc tyle powinna rządzić, a potem zostać zluzowana przez opozycję. Ergo już niedługo premierostwo powinien przejąć Jarosław Kaczyński, oczywiście, świadom szybkiej końcówki w wykonaniu SLD i tego, co jeszcze od PIS-u odpadnie.
Mój projekt, który proponuje poddać bezzwłocznie pod referendum, ma same zalety - jest absolutnie demokratyczny, po drugie, powoduje, że opozycja nie przeszkadza, bo wie, że przyjdzie jej kończyć to, co koalicja zaczęła, i im lepiej pójdzie posiadaczom 60 procent, tym reszta na koniec większe laury zbierze.
A głosy, że mój projekt jest jak przysłowiowe jajeczko częściowo nieświeże?
Cóż, mogę tylko zauważyć, że podobny często podnoszony slogan "Nie można być częściowo w ciąży" nie obowiązuje, jeśli dozwolona jest aborcja.