Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prawo miecza i zbójnicy

Marek Długopolski
Bardejov należy do tych nielicznych miast, w których zachował się niemal kompletny średniowieczny system fortyfikacyjny. Jego wznoszenie zapoczątkowane zostało przywilejem królewskim z 1352 roku
Bardejov należy do tych nielicznych miast, w których zachował się niemal kompletny średniowieczny system fortyfikacyjny. Jego wznoszenie zapoczątkowane zostało przywilejem królewskim z 1352 roku Fot. NCTS
Słowacja. - To balsam dla duszy i oczu - tak o ukochanym Bardejovie mówi Ján Bošnovič z Narodowego Centrum Turystyki Słowackiej.

Imponujący rynek, piękny renesansowy ratusz, potężna gotycka fara, świetne dzieła sztuki, wielkie składy wina w głębokich piwnicach, szkatuły wypełnione złotem, srebrem i drogimi kamieniami. Bardejovscy mieszczanie byli bardzo bogaci, byli elitą. Mogli sobie na wiele pozwolić. Nie szczędzili grosza ani na swoje kamienice, ani na potężne, podwójne mury z basztami i barbakanem. Parę wieków temu Bardejov był jak wielki Sezam. I takim uroczym skarbcem pozostał.

Na handlowym szlaku

Skąd się wziął w tym miejscu? Z mroków historii wyłania się już jako osada ukształtowana, znacząca. „Idąc z Węgier do Polski na Bardoujev, dojdzie do Sandomierza...” - tak wspomina o nim kronikarz, opisujący wyprawę księcia halickiego na Węgry w 1241 roku.

- Książę Daniel zabiegał wtedy o rękę węgierskiej księżniczki dla syna. Swaty się jednak nie udały. Dlaczego? Przerwał je najazd Tatarów. Daniel musiał szybko wracać do swojego księstwa. Po tej wyprawie pozostała nam jednak pierwsza wzmianka o Bardejovie - opowiada Ján Bošnovič, dyrektor Narodowego Centrum Turystyki Słowackiej. A przecież osada istniała dużo wcześniej, może już w X stuleciu.

Pierwsi osadnicy wybrali idealne miejsce do zamieszkania. Nie tylko łatwe do obrony, ale także leżące na skrzyżowaniu szlaków handlowych, w tym tego, który wiódł znad Morza Czarnego do Polski i na Ruś. Byli obrotni, mieli szerokie kontakty, więc Bardejov rozwijał się szybko, wyrastając z czasem na najpotężniejsze miasto Górnych Węgier.

W 1376 r. stał się wolnym miastem królewskim. „(...) Wierni mieszczanie i nasi goście (...) w sprawie wyboru starosty jak i z innych cieszcie się i korzystajcie z immunitetów, wolności, łaski i ulg, z których cieszą się i korzystają nasi mieszczanie w Koszycach i Budzie” - głosił przywilej Ludwika Wielkiego. Już wtedy w Bardejovie było 50 cechów rzemieślniczych! Miasto otrzymało też prawo składu, ośmiodniowego targu, a także - co było wtedy niesłychanie ważne - prawo miecza.

O zamożności kupców krążyły legendy. Ów dostatek trzeba było jednak odpowiednio zabezpieczyć. W ten sposób powstały jedne z najwspanialszych na Słowacji fortyfikacji - dwa pierścienie murów z fosą pośrodku, liczne baszty i barbakan. W mieście wyrosła także potężna gotycka fara pod wezwaniem świętego Idziego (w środku odnajdziemy 11 wspaniałych późnogotyckich dwuskrzydłowych ołtarzy), a rozległy brukowany rynek wzbogacił się o malowniczy ratusz, uchodzący za pierwszą budowlę renesansową na Słowacji.

Mieszczanie nie żałowali pieniędzy także na swoje domostwa, o czym do dziś świadczą piękne kamienice. Do najcenniejszych należą m.in. tzw. Ganzughof z portalem oraz rokokowymi malowidłami, Weinhaus z winiarnią miejską na parterze oraz składem w ogromnych piwnicach, a także dom kata.

Sroga sprawiedliwość

- Od bardejovskiej sprawiedliwości chroń nas Boże - mieli wzdychać zbójnicy, gdy wyruszali rabować kupieckie karawany na szlakach wiodących do Bardejova. Dlaczego? Wiedzieli bowiem, że jeśli tylko noga im się powinie, to nie będą mogli liczyć na żadną litość.

Doskonale też zdawali sobie sprawę z tego, że nim trafią przed oblicze sądu, czeka ich „spowiedź” u miejskiego kata. A ten potrafił długo i wnikliwie „badać” nieszczęśników. W dodatku tak zmyślnie to czynił - miażdżąc członki, przypalając skórę, dźgając, rozciągając i nacinając - by ból był jak największy, a życie przedwcześnie nie uszło z nieszczęśnika.

A jeśli zbój wydał swoich kompanów, wskazał miejsce ukrycia zrabowanych skarbów? - Też się z nim nie patyczkowano. Sąd był srogi, droga na szafot szybka, a kat na miejscu - mówi nasz przewodnik. Jeśli „mistrz małodobry” - jak zwano wtedy kata - był w formie, to nieszczęśnik tracił głowę po jednym cięciu. Jeśli nie, męczarnie się przedłużały. Niekiedy więc ofiary płaciły swemu oprawcy za... szybką śmierć.

- Miasto żyło z handlu, więc musiało dbać o bezpieczeństwo kupców. Tych w mieście i tych podróżujących. To dlatego kat miał pełne ręce roboty - przypominają w Muzeum Szarysza. Mistrz małodobry, choć był potrzebny, a często nawet poszukiwany, to jednak nie cieszył się wielkim szacunkiem, w kościele siedział m.in. w osobnej ławce.

Bywało i tak, że największym zbójem w mieście był... kat. To on przecież często prowadził dom publiczny, w którym „służyły” skazane kobiety, niekiedy okazywało się, że jest też hersztem rabusiów, czasem pośredniczył w sprzedaży łupów. Zdarzało się więc, że i on trafiał przed oblicze... kata.

Cudowny rozkwit

Nie byłoby tak imponującego rozwoju Bardejova, gdyby nie płótno. - Unikalną organizacją jego produkcji, bielenia i sprzedaży, miasto wpisało się do historii gospodarczej nie tylko Węgier i Słowacji, ale też Europy - twierdzi dziś Ján Bošnovič.

Dlaczego? - W Bardejovie tkać mógł każdy. Nie były potrzebne żadne świadectwa czeladnicze. Miasto miało natomiast monopol na kupno, bielenie i sprzedaż. I skwapliwie z tego przywileju korzystało, sprzedając płótno na jarmarkach w całych Węgrzech - przypomina.

Do rzemiosł o szczególnym znaczeniu należało również browarnictwo. - W produkcji piwa stawiano nie na ilość, lecz na jakość - przypominają gospodarze miasta. I z dumą dodają, że bardejovskie piwo podawano m.in. na ślubie króla Macieja Korwina. Bardejov posiadał także winnice w okolicach Tokaju. To z nich miała pochodzić jedna trzecia wypijanego w Krakowie „węgrzyna”.

Nie można też nie wspomnieć o tym, że w XVI stuleciu miasto było ważnym ośrodkiem reformacji. Stąd pochodził m.in. Leonard Stöckel, uczeń Marcina Lutra i przyjaciel Filipa Melanchtona, twórca słynnych „Ustaw szkoły bardejovskiej”.

Tutaj swoją drukarnię założył też David Gutgesel. - Wydawał literaturę teologiczną, utwory polemiczne, podręczniki, ale także kalendarze. Olbrzymie znaczenie miało też przetłumaczenie i wydanie w 1581 roku katechizmu Lutra, pierwszej książki, która ukazała się w języku słowackim - przypomina dyrektor Bošnovič.

Minął wiek XV, skończyło się XVI i XVII stulecie. Pod koniec XVIII wieku miasto zatrzymało się w rozwoju. W XIX stuleciu nie było lepiej. Nie ominęły go też morowe powietrze, wojny i pożary. - I to dzięki temu do naszych czasów dotrwało stare miasto ze wspaniałymi kamienicami o oryginalnym gotyckim i renesansowym wystroju, ratuszem i farą. To dlatego Bardejov zwany jest dziś gotycką perłą Szarysza Górnego - mówią z dumą włodarze miasta.

Na Liście UNESCO

- To balsam dla duszy i oczu - tak o rodzinnym Bardejovie mówi Ján Bošnovič. Jego urok docenili również międzynarodowi eksperci, wpisując w 2000 r. na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Trafiła na nią i niezwykła dzielnica żydowska z synagogą i łaźnią rytualną. A przecież ledwie parę kilometrów od centrum znajdują się Bardejovske Kupele, malownicze uzdrowisko, w którym w 1895 roku leczyła się cesarzowa Sisi.

Bardejov, Bardejów, Bardiejów, Bardyjów, Bardiów, Bartfeld, Bártfa, Bardijov, Bartwa, a może Bardějov? Choć nazw wiele, miasto wciąż to samo. Tak samo urocze! Może pierwszym krokiem, by je odwiedzić, będzie obejrzenie wystawy „Bardejov - Światowe Dziedzictwo UNESCO”- od 10 stycznia - w krakowskim Muzeum Archeologicznym. Warto, to przecież perła gotyku!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski