MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Precz z Arłukowiczem!

Redakcja
Żądanie usunięcia ministra zdrowia zawsze budzi szeroki entuzjazm. Nie dziw zatem, że już drugi raz w tym roku opozycja wnosi o wotum nieufności dla Bartosza Arłukowicza. Tym bardziej że pojawiła się okazja, którą grzech byłoby przepuścić.

Jan Maria Rokita: LUKSUS WŁASNEGO ZDANIA

Nawet byle jaki znawca politycznego piaru wie, że krzywda chorych dzieci jest w dzisiejszym świecie najbardziej cenionym narzędziem reklamy i propagandy. Jeśli ktoś chce zawładnąć naszymi emocjami albo otworzyć nasze portfele, będzie najskuteczniejszy, gdy posłuży się argumentem chorych dzieci.

Można rzec, że to praktyka wyjątkowo bezwstydna. Cóż z tego, skoro zawsze skuteczna! Co roku w grudniu obserwujemy kolejną batalię szpitali, które chcą wymusić jakieś dodatkowe pieniądze przed zamknięciem budżetu. Ta batalia stała się czymś na kształt przedświątecznego obyczaju, jak choinki w supermarketach. Ale tym razem na jej czele stanęły szpitale dziecięce, zaś warszawski Instytut Matki i Dziecka – dla wzmocnienia presji – wydłużył terminy przyjmowania pacjentów. No i się zaczęło. Leszek Miller ogłosił, że to „hańba, iż polskie dzieci odganiane są od drzwi szpitalnych”. Jarosław Kaczyński wyznaczył ministrowi tydzień na przyjęcie wszystkich chorych dzieci, a jego współpracownik poseł Piecha poczuł się w obowiązku napiętnowania NFZ jako „instytucji parszywej”.

Dawni koledzy Arłukowicza z SLD mówią o nim: „karierowicz i najsłabsze ogniwo rządu”. Oczywiście Arłukowicz nie jest wielkim reformatorem. Dlaczego zresztą miałby nim być w rządzie, którego doktryną jest unikanie wielkich reform? Być może nie jest on nawet wybitnym menedżerem. Ale któż z jego poprzedników w gmachu przy ul. Miodowej, miał talenty Steve’a Jobsa? Ogłoszony przez ministra pięciopunktowy plan małych kroków jest w miarę sensowny. Prawne określenie ustroju służby zdrowia -postulowane jeszcze przez nieodżałowaną minister Cegielską – winno ograniczyć chaos. Likwidacja centrali NFZ jest próbą powrotu do idei urynkowienia ubezpieczeń, choć nazbyt ostrożną. Budowa Agencji Wyceny Procedur oznacza profesjonalizację najważniejszej funkcji państwa w systemie ubezpieczeniowym. I nawet zbyt szumnie brzmiący koncept uprzywilejowanych „szpitali strategicznych” wygląda logicznie, bo w końcu każdy z nas najbardziej potrzebuje pomocy państwa nie wtedy, kiedy się przeziębił, ale kiedy dopadnie go naprawdę ciężka, grożąca śmiercią choroba. Trudno powiedzieć, na ile ta agenda Arłukowicza okaże się realna. Czy Tusk jest gotów podjąć związane z nią ryzyko polityczne? I czy sam minister potrafi zarządzać procesem zmian? Tego ciągle jeszcze nie wiemy.

Ale ujeżdżanie po Arłukowiczu nie odbywa się przecież ani z powodu planowanych reform, ani z racji dotychczasowego ich braku. Przyczyna tkwi w tym, że Arłukowicz – mniej lub bardziej udolnie – stara się robić to, co każdemu ministrowi zdrowia nakazuje zdrowy rozsądek. Żyjemy w epoce, w której biologia i medycyna czynią największy postęp w całych dziejach człowieka, a koszty nowoczesnych procedur medycznych rosną lawinowo. Nie ma dziś na świecie kraju, który wszystkim swoim chorym potrafiłby zapewnić optymalne i darmowe leczenie. Nie jest już w stanie tego zrobić nawet Ameryka, wydająca 1/6 budżetu na zdrowie.

Ta ponura prawda dotyczy w szczególności krajów ciągle biednych, takich jak Polska. Ale nie ma takiego odważnego premiera ani ministra na świecie, który by w telewizyjnym orędziu do narodu gotów był obwieścić ową prawdę, doskonale znaną także polskim politykom. Tusk gdyby to zrobił, pewnie zostałby zlinczowany. Minister zdrowia zatem – wbrew temu, co wszyscy sądzą – nie ma zapewnić wszystkim najlepszego leczenia. Przeciwnie, ma wymyślać takie różne sztuczki, które doprowadzą do obniżek kosztów leczenia i uchronią cały system od bankructwa. Obniżanie refundacji leków czy zmuszanie szpitali do respektowania kwot wynegocjowanych w kontraktach – to właśnie przedsięwzięcia tego rodzaju. Arłukowicz je podejmuje, więc łatwo obudzić przeciw niemu nawet najbardziej zajadłe namiętności.

Miarą upadku debaty na temat systemu ochrony zdrowia jest ton mediów – równie demagogiczny jak głosy opozycyjnych polityków. Niech wystarczy jeden przykład. Poważna „Rzeczpospolita” swój komentarz – entuzjastyczny wobec odwołania Arłukowicza – zaczyna po prostu tak: „Człowiek ma prawo być leczony, bo tak stanowi prawo”. Gdyby istniał konkurs na nonsens roku, to zdanie winno dostać taką nagrodę. A jeśli najpoważniejsze gazety mamią nas kompletną nieprawdą tylko dlatego, że chcą się lepiej sprzedawać, to czegóż można żądać od telewizji, tabloidów czy w końcu polityków walczących bez ustanku o popularność?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski