Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prezydent wietrzy spisek w Kraków Arenie [WIDEO]

Piotr Tymczak
Jacek Majchrowski czyta w podtekstach tej sprawy
Jacek Majchrowski czyta w podtekstach tej sprawy FOT. ANDRZEJ BANAŚ
Afera taśmowa. Zbigniew Rapciak, prezes miejskiej spółki zarządzającej największą halą w Polsce, nie przyznaje się do kontrowersyjnych wypowiedzi, jakie pochodzą z nagrania.

Zdaniem prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego nagrania, które mają wskazywać, że prezes spółki podległej miastu stara się wpłynąć na przychylność Straży Pożarnej, nie są podstawą do jego zawieszenia albo odwołania.

Autor Piotr Tymczak

– Prawdopodobnie nagrania to kwestia zemsty osób, które zostały zwolnione – mówi prezydent Majchrowski. Zwraca też uwagę, że Kraków Arena zaczęła mocno konkurować o największe wydarzenia z innymi dużymi halami w Europie. – Takie obiekty są m.in. w Bratysławie czy Berlinie. Sądzę, że to całe działanie może mieć także podtekst z tym związany – dodaje prezydent Majchrowski.

W zeszłym tygodniu „Gazeta Krakowska”, powołując się na nagrania, do których dotarła, zamieściła m.in. cytat: „Pójdziemy do strażaka, przegadamy to. Po prostu może weźmiemy i sypniemy komendantowi biletami i będzie spokój. Ja najchętniej zapłaciłbym te 27 tysięcy, tak jak ostatnio, i niech się pier...”. Takich słów miał użyć Zbigniew Rapciak, prezes Agencji Rozwoju Miasta, mówiąc o pozyskaniu przychylności Straży Pożarnej dla dopuszczenia hali do użytkowania.

Autor Piotr Tymczak

Strażacy cały czas mają zastrzeżenia do systemu oddymiania w hali. Podkreślają jednak, że hala jest w pełni bezpieczna i obiekt ma wszelkie zgody na użytkowanie.

Po publikacji prezydent miał w zeszłym tygodniu wezwać prezesa Rapciaka do przerwania urlopu i wyjaśnień, ale skończyło się na rozmowie telefonicznej. Wczoraj prezes ARM wrócił do pracy, a prezydent nie widział problemu. A prezes Rapciak nie przyznaje się do cytowanych wypowiedzi. ARM wynajęła kancelarię prawną, która ma wyjaśnić, w jaki sposób doszło do nagrań i kto za tym stoi.

– To, że ktoś później źle o mnie napisze, to najmniejszy problem. Gorzej jeżeli to ma służyć temu, aby organizatorzy imprez bali się tego obiektu. Żeby myśleli, że coś jest tutaj nie tak. Żeby zaniepokoił się sponsor. Miasto może przez coś takiego stracić wiele milionów złotych – mówi prezes ARM.

Wczoraj „Gazeta Krakowska” powołała się na kolejne nagrania, które mają świadczyć, że firma Hochland chciała przekazać 15 mln zł za prawo do sponsorowania Kraków Areny. Wybrano jednak ofertę firmy Tauron opiewającą na 6 mln zł. Prezes Rapciak miał powiedzieć, że „Tauron był nagrany”.

– W tej sprawie doszło do naruszenia tajemnicy handlowej. Korzystano z akt, które nie powinny wyjść poza ARM – podkreśla prezydent Majchrowski.

– Był konkurs na sponsora hali. Firma Hochland nie złożyła oferty – wyjaśnia prezes Rapciak.

ROZMOWA ZE ZBIGNIEWEM RAPCIAKIEM, PREZESEM ARM

– Przyznaje się Pan do wypowiedzi, które mają pochodzić z nagrań?

– Nie ma do czego się przyznawać. Nie znam żadnych nagrań. Na razie nie wiadomo, czy w ogóle istnieją. Poza tym, obecnie wszystko można spreparować. Jeżeli ktoś ma nagrania, które są podstawą do podejrzeń o popełnieniu przestępstwa, to powinien o tym poinformować odpowiednie organa.

– Nie mówił Pan, że aby zdobyć przychylność strażaków, trzeba im zapłacić i sypnąć biletami?

– Nigdy nie chciałem zdobywać przychylności strażaków w zamian za bilety. Nie przypominam sobie takich wypowiedzi. W emocjach, kiedy się naradzamy, jest burza mózgów, wiele można powiedzieć. Jeżeli ktoś wierzy, że w tym mieście za jakiś bilet można uruchomić obiekt, do którego wchodzą tysiące ludzi i występują największe gwiazdy, to jest niespełna rozumu.

– To w jakim celu wpłaciliście strażakom na fundusz ich wsparcia 27 tysięcy złotych?

– To była decyzja zarządu spółki. Na ten fundusz pieniądze wpłacają setki instytucji i firm. Też tak zrobiliśmy, to było zgodne z prawem.

– Będzie się Pan domagał ujawnienia nagrań i dochodził w prokuraturze, kto był ich autorem?

– Nasi prawnicy nad tym pracują. Zakładamy, że wyczerpiemy wszelkie możliwości prawne, aby sprawę wyjaśnić. Zadbam o swoje dobro osobiste, ale to jest najmniej ważne. Natomiast przede wszystkim musimy bronić dobrego imienia firmy i znaku TAURON Areny Kraków.

– A w jaki sposób ucierpiało?

– Przyjeżdżają do nas różne firmy, w tym zagraniczne i negocjujemy kontrakty. Oby nie było tak, że ktoś teraz powie: ,,Trudno z panem rozmawiać, jak nie wiadomo, ile jest tutaj mikrofonów. Jeszcze dobrze stąd nie wyjdziemy, a już w gazecie napiszą, o czym rozmawialiśmy”.

Rozmawiał Piotr Tymczak

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski