Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prosto do domu wpław przez zrujnowany przejazd na Łękówce

Redakcja
Gdyby był most, do domu mielibyśmy 100 metrów, a tak mamy 6 km pod górę - mówi Stanisław Żeliszewski FOT. PAWEŁ SZELIGA
Gdyby był most, do domu mielibyśmy 100 metrów, a tak mamy 6 km pod górę - mówi Stanisław Żeliszewski FOT. PAWEŁ SZELIGA
LIBRANTOWA. Mieszkańcy od dziesięciu lat walczą o drogę i mostek. Do ich przysiółka prowadzi szosa, którą przecina rwący potok.

Gdyby był most, do domu mielibyśmy 100 metrów, a tak mamy 6 km pod górę - mówi Stanisław Żeliszewski FOT. PAWEŁ SZELIGA

Wybór mają prosty, albo wspinać się po serpentynach nadrabiając do domu 6 kilometrów, albo... przeprawiać się wpław przez potok Łękówka. Taką alternatywę zafundowano mieszkańcom Librantowej, niewielkiej wsi w gminie Chełmiec. 10 lat temu powódź zerwala mostek i drogę, która była najkrótszym łącznikiem wsi z sąsiednim sołectwem Koniuszową w gminie Korzenna.

Mimo licznych apeli mieszkańców o naprawienie przeprawy, urzędnicy do tej pory nie zrobili w tej sprawie nic.

- To niepoważne, jak można tak traktować ludzi - oburza się Kazimiera Żeliszewska z Wisyn, przysiółka we wsi Librantowa. - Ciekawe, czy gdyby u nas mieszkał któryś z urzędników, to też by miał to w nosie.

Podkreśla, że najgorsza sytucja jest w zimie.

Kręte serpentyny zamieniają się w oblodzony tor saneczkowy. - Nawet gdybyśmy chcieli nadrobić te 6 kilometrów, to i tak wielu się to nie udaje, bo samochody nie potrafią podjechać pod te strome zbocza - żali się pani Kazi-miera. - Trzeba wspinać się pieszo. Mąż pani Kazimiery Stanisław Żeliszewski obawia się kolejnych mrozów. Jego żona jest niepełnosprawna. Nie wie co zrobi, gdy będzie potrzebowała pomocy.

- Zimą będzie problem, gdyby do przysiółka będzie musiała dojechać straż pożarna czy karetka. Już kiedyś ambulans wpadł do rowu i nie mógł wyjechać z chorym na drogę - wspomina pan Stanisław.

Na wiosnę lekko nie mają też tutejsi rolnicy, którzy pola uprawne mają w sąsiedniej wsi, już po drugiej stronie potoku. Nawet traktor w wodzie może ugrzęznąć. Niewielki mostek sprawę by załatwiał.

Żeliszewscy zebrali 70 podpisów pod petycją o budowę drogi. Nie znaleźli jednak zrozumienia u władz Chełmca, do której ten odcinek należy.

- Gdyby mnie ktoś zapytał czy jestem za budową kolejnej drogi we wsi, to oczywiście odpowiedziałabym, że tak - przyznaje Bogumiła Aszklar-Lelito, dyrektor Zakładu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Chełmcu. - Na pociągnięcie drogi dalej i budowę mostu, który może kosztować nawet 400 tys. zł, nie ma pieniędzy - dodaje pospiesznie. Podkreśla, że niedawno doprowadzono asfalt do gospodarstwa Żeliszew-skich, ostatniego we wsi przed granicą z Koniuszową.

- W samej Librantowej trzeba jeszcze wybudować dwa kilometry dróg, by wszyscy mieli dojazd do swoich posesji - dodaje Bogumiła Aszklar-Lelito. - To ważniejsze od zrobienia skrótu dla garstki ludzi, którzy chcą dojechać do swoich pól.

Garstka ludzi też jednak chce normalnie żyć. Tak by do domu nie musiała przeprawiać się przez rzekę.

Paweł Szeliga

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski