Proszowice. Właścicielom aptek nie opłacają się nocne dyżury. Pacjenci mają problem z kupnem lekarstw w dni świąteczne i w nocy 21.02.

WIDEO: Trzy Szybkie

Z lutowego harmonogramu wynika, że tylko w 16 przypadkach (na 29 dni) dyżury nocne i świąteczne pełnią apteki zlokalizowane w Proszowicach. W pozostałych przypadkach trzeba się wybrać dalej: do Koszyc, Nowego Brzeska, Radziemic, Pałecznicy, Wierzbna, Opatkowic, Łętkowic Koloni. A mogło być jeszcze gorzej.

- Są powiaty, w których nie ma wcale dyżurujących nocą aptek – mówi farmaceuta Piotr Nowicki, właściciel apteki działającej na terenie Proszowic. Tak dzieje się w miejscowościach, w których radni powiatowi usiłowali narzucić właścicielom aptek harmonogram dyżurów. Ustawodawca określił bowiem, że rady powiatów uchwalają harmonogram, ale nie napisał, w jaki sposób ten wymóg egzekwować.

W Proszowicach harmonogram udało się przyjąć, jest on realizowany, ale negocjacje z farmaceutami nie były łatwe. - W rozmowach wzięli udział przedstawiciele dwunastu z szesnastu aptek z terenu powiatu. Na początku nie było różowo. Na szczęście udało się nam wypracować kompromis, w czym spora zasługa również pana Nowickiego, który przekonywał kolegów, że należy dojść do porozumienia – mówi starosta Grzegorz Pióro.

Kompromis w największym uproszczeniu polega na tym, że dyżury, które wcześniej pełniły apteki proszowickie, rozdzielono pomiędzy apteki działające w stolicy powiatu oraz pozostałe. Takie rozwiązanie nie jest jednak wygodne dla pacjentów, którzy swoje pretensje kierują również pod adresem radnych powiatowych. - Ludzie mają żal, że przyjęliśmy niekorzystną dla nich uchwałę, tymczasem to nie było naszą intencją - zapewnia radna Joanna Paluch i podaje przykłady sytuacji, na które skarżą się pacjenci. - Chory wychodzi ze szpitala w Proszowicach, ma zalecenie dotyczące wykupienia leków i nagle okazuje się, że musi jechać po nie do Koszyc. Albo wychodzi rodzic z chorym dzieckiem, któremu trzeba podać antybiotyk i musi jechać do Nowego Brzeska. A przecież nie każdy ma zawsze do dyspozycji samochód – wyliczała radna na czwartkowej sesji Rady Powiatu.

W tej chwili wszystko wskazuje jednak na to, że pacjenci będą musieli zaakceptować obecny stan. Właścicielom aptek nocne dyżury po prostu się nie opłacają. Pacjentów z reguły jest niewielu, a dyżurującemu farmaceucie trzeba godziwie zapłacić. - Najniższa stawka godzinowa tej chwili to jest 17 złotych. Trzeba to następnie pomnożyć razy dwa z tytułu pracy nocnej i mamy 34 złote. A zapewniam, że za takie pieniądze farmaceuta z potrzebnymi uprawnieniami na dyżur nie przyjdzie – mówi Piotr Nowicki i szacuje, że jednorazowy koszt dyżuru to 500 złotych.

W tej sytuacji trudno się dziwić, że właściciele aptek proszowickich, którzy dyżurowali nawet po 6-7 razy w miesiącu, nie chcieli się z tym pogodzić. Według nowego harmonogramu teraz na każdą z nich przypadają po dwa dyżury nocne i jeden świąteczny. Pozostałe „wzięły” na siebie placówki położone w innych miejscowościach. - Apteki pracujące na wsi mają takie same prawa i obowiązki jak te, mieszczące się w mieście. Mają taka samą koncesję. Poza tym w innych miejscowościach też są pacjenci, którzy oczekują dostępu do leków – mówi Nowicki.

Podczas czwartkowej sesji Rady Powiatu padło też pytanie, czy możliwe jest otworzenie apteki przez proszowicki szpital. Jak się jednak okazuje, nie. Szpital mógłby jedynie udostępnić w tym celu powierzchnie innemu podmiotowi, ale to za mało. - Nie ma w tej chwili możliwości utworzenia nowej apteki w Proszowicach. Rynek jest zamrożony przez ustawę „apteka dla aptekarza” - wyjaśniał Piotr Nowicki.

Zgodnie z ustaleniami, na harmonogramach dyżurów aptek, wiszących na drzwiach wejściowych do każdej z nich, ma się wkrótce znaleźć dodatkowa informacja na temat godzin pracy poszczególnych placówek. Są bowiem apteki, które niezależnie od dyżurów pracują w niedziele i wieczorami.