MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Przechytrzył diabła

Redakcja
-Choćbym i z diabłem miał wejść w spółkę i duszę mu oddać, to na tej skale zbuduję zamek i osiądę w nim aż po kres mego żywota! - pomyślał niejaki Marek, patrząc na rwącą Orawę i wysokie skalne ściany. I w tym momencie usłyszał za plecami czyjś głoś: - Jestem na twe wezwanie Marku. Pomogę ci w budowie, jeśli zapiszesz mi duszę!

Orawski zamek to jedna z najpiękniej położonych warowni na Słowacji

Stropił się mocno Marek, boć to przecie rzecz o duszę i z diabłem sprawa, jednak za wszelką cenę chciał mieć wymarzoną siedzibę. Postanowił podjąć grę z diabłem, licząc, iż uda mu się okpić piekielnika, zachować duszę, a i na dokładkę zyskać zamek.
Dalej więc w targ: - Dobrze panie diable! Przyjmuję twą pomoc, odstępując ci jako zapłatę moją duszę. Lecz musisz na nią zapracować! Zbudujesz zamek w 7 dni i 7 nocy, a po duszę przyjdziesz, gdy już nacieszę się światem, nowym zamkiem i rządzeniem tą dziedziną!
- Zgoda! - _rzekł diabeł. - W 7 dni i 7 nocy wzniosę zamek na tej skale. Lecz jakże będzie z twą duszą? Kiedyż mi po nią przyjść wypadnie? Za rok, za dwa, za dziesięć? - wypytywał diabeł, szykując pióro i cyrograf do podpisu. - Za dziesięc lat? A toż ja nawet dobrze w moim zamku pomieszkać nie zdążę, a co tu mówić o panowaniu! Ot, gdy skończysz budowę, a ja w zamku zamieszkam, przyjdziesz za lat 70! Ani dnia ni godziny krócej, tylko 70 lat! A i to jeszcze pamiętaj: jeśli za 7 dni i 7 nocy zamek nie stanie, cała umowa na nic i nie zobaczysz mojej duszy - stwierdził Marek.
Zgrzytnął diabeł zębami aż posypały się iskry. Przystał jednak na warunki Marka.
Ostro zabrał się do roboty. Jednak nawet dla niego nie było to łatwe przedsięwzięcie. Budulec musiał znosić z daleka, a i stawiać ściany też trzeba było uważnie, by nie obsunęły się z wysokiej skały. Na dodatek czas naglił.
Mimo wszelkich tych trudności zamkowe mury pięły się coraz wyżej. Marek patrzył trwożnie na rosnące mury i myślał, co by tu zrobić, aby duszę zachować. Nie darmo powiadają "Jak trwoga, to do Boga!". Marek zaczął prosić:
- Panie Boże, dopomóż mnie grzesznemu wyrwać się ze szponów piekielnika i duszę ocalić. Wiem, że zgrzeszyłem. Lecz szczerze żałuję i obiecuję poprawę, a zamek, jeśli tylko zechcesz wyzwolić mnie od mocy piekielnej, sam dokończę. Obiecuję żyć poczciwie, kontaktów ze złym zaniechać oraz dać na sto mszy w farze!_
Prośby Marka zostały wysłuchane. Ostatniej nocy, gdy zmęczony - lecz pewny zapłaty - czart niósł na zamek wielką skałę, by osadzić ją w jednym z narożników, zapiał kur. A zaraz po nim drugi i trzeci. Prysł czar i ustała moc piekielna.
Rozsierdzony porażką diabeł chciał zniszczyć zamek. Głaz zamiast jednak trafić w zamek wpadł do rzeki. Okoliczni mieszkańcy nazwali go zaś "Markową Skałą".
Marek - zgodnie z obietnicą - dokończył warownię. Żył pobożnie i długo. Tyle legenda.
\\\
Zamek wzniesiono, by strzegł granicy państwa węgierskiego, do którego Orawa należała przez wieki. Zbudowano go około 1241 r., a chronić miał okoliczne tereny przed kolejnym najazdem Tatarów. Strzec miał również ważnego traktu handlowego, jakim była droga do Polski. Był także administracyjnym centrum Orawy.
Pierwsze wzmianki o budowli pochodzą z połowy XIII wieku. Wiadomo, iż około 1241 r. istniał już dolny zamek drewniany i średni, murowany. W roku tym warownię przejmuje - z rąk Mikołaja Balanew - węgierski król Bela IV. Osadza w nim kasztelana, będącego królewskim przedstawicielem na tym terenie. A że kasztelan miał także pełnię władzy sądowniczej, więc wspomnienie srogich rządów sprawowanych w królewskim imieniu pozostało przez wieki w zbójnickiej śpiewce, przypominającej: "Na Orawskim Zamku stoją siubienicki".
W 1298 r. zamek obejmuje Maciej Trenczyński, a po jego śmierci Węgier, Donc, który przez 20 lat pełnił funkcję królewskiego kasztelana i tytułował się "hrabią orawskim".
Wkrótce ów samozwańczy tytuł uzyska moc urzędową, bo w 1331 r. król węgierski Karol Robert nadaje zamek i tytuł hrabiowski Leopoldowi, będącemu już hrabią kremnickim.
W dziejach zamku pojawiają się i polskie nazwiska. Pierwsze z nich to Ścibor ze Ściborzyc, który w 1420 r. otrzymuje zamek i Orawę z rąk króla Zygmunta Luksemburczyka.
W 1439 r. na wezwanie królowej Elżbiety Luksemburskiej, która chciała zapewnić koronę dla swego syna, Władysława Pogrobowca, Orawę obejmuje Jan Iskra z Brandysa. Nie udaje mu się jednak zdobyć zamku.
Wkrótce potem, w 1441 r., znowu na scenie pojawiają się Polacy. Zamkiem rządzi Piotr Komorowski, hrabia Liptowa i Orawy, który po klęsce pod Warną, wraz ze wspomnianym już Janem Iskrą, sprzymierza się przeciw Węgrom.
Po umocnieniu władzy królewskiej sprawowanej na Węgrzech przez Macieja Korwina, Komorowski rozpoczyna rokowania z nowym władcą. Obiecuje mu wierność i posłuszeństwo. Maciej Korwin daje się przekonać, i pozostawia Komorowskiemu zamek i tytuły. Ten jednak po raz kolejny wplątał się w polityczne rozgrywki. Przystąpił do stronnictwa, które zamierzało osadzić na węgierskim tronie króla Kazimierza Jagiellończyka. Stronnictwo przegrywa, a Komorowski zmuszony jest opuścić zamek i dobra orawskie, skonfiskowane przez Węgrów. Dodatkowo musi jeszcze zapłacić 8000 złotych kary. Do zamku nigdy już nie powróci.
Orawa i zamek znów przechodzą w ręce węgierskie. Maciej Korwin wprowadza kolejno na zamek swoich popleczników: Tomasza z Kamienicy i Horwata Kiszewicza z Lomnicy.
Ich rządy nie trwają jednak długo. W 1482 r. Korwin darowuje zamek wraz z Liptowem i Orawą nieślubnemu synowi Janowi. Mianuje go też hrabią. I to panowanie także nie trwa długo. Dwa lata później żupanem Orawy zostaje Imre Zapolya. Nazwisko to pojawi się jeszcze w dziejach zamku.
Po klęsce Węgrów w bitwie pod Mochaczem oraz śmierci króla Ludwika Jagiellończyka na politycznej scenie pojawiają się przedstawiciele dynastii Habsburgów, którzy rywalizują o tron węgierski. Orawa wraz z zamkiem staje się kartą przetargową walczących stronnictw. W tym czasie na zamku sprawują rządy Polacy, stronnicy rodu Zapolyów, Piotr i Mikołaj Kostkowie.
W 1527 r. Habsburgowie darowują Orawę wraz z zamkiem swemu stronnikowi Alexisowi Thurzonowi. Choć darowizna jest bezprawna, gdyż ziemie te nie należały wówczas do Habsburgów, Polacy zmuszeni są opuścić zamek. Mikołaj Kostka przechodzi do stronnictwa Habsburgów. Otrzymuje od nich tytuł szlachecki, oraz zamek w Streczowie.
Rok 1534 przynosi kolejną zmianę. Właścicielem warowni zostaje Jan z Dębna, a po jego śmierci jego krewny Wacław Siedlicki. W posiadaniu Siedlickich zamek pozostanie przez około 11 lat.
W 1549 r. Orawa wraz z zamkiem zostaje przyłączona do dóbr Ferdynanda Habsburga. Siedlicki przez krótki czas dzierżawi - za 18 337 zł - warownię. W 1556 r. musi go jednak odstąpić Franciszkowi Thurzowi, bratu Alexisa, dzierżącemu Orawę z nadania Habsburgów. W 1574 r. dziedziczy go Jerzy Thurzo, syn Franciszka. Ma 8 lat. Zarządcą dóbr i zamku jest Jerzy Alaffy, który przystępuje do powstania... antyhabsburskiego.
Jerzy Thurzo jest jednak wierny dynastii habsburskiej. W 1606 r. otrzymuje od nich Orawę, zamek oraz tytuł żupana.
Od roku 1616 zamkiem zarządza wdowa po Jerzym, a później dobra przejmuje jej syn Imrich, który z kolei należy do zadeklarowanych antyhabsburgów. Nie wiadomo jak potoczyłyby się losy zamku i rodu, gdyby nie śmierć Imricha w 1621 roku. Wraz z nią wygasł po mieczu ród Thurzów. Zamkiem i dobra -mi zarządza wdowa wraz z siedmioma córkami.
W 1626 r. umiera wdowa po Jerzym. W tym samym roku jej córki wraz z mężami postanawiają na swoich dobrach założyć kompensorat, czyli współwłasność ziemską. Jej zarządcą zostaje mąż najstarszej z córek, Heleny, hrabia Gaspar Illehazy. Funkcję sprawuje w latach 1626 - 1648. Dodać wypada, iż ta forma własności dóbr orawskich przetrwa do XX wieku, kiedy to po I wojnie światowej nowo powstałe państwo czechosłowackie wykupuje ponad 50 proc. udziału w dobrach.
W 1653 r. zarządcą kompensoratu zostaje Stefan Tokoly. Nie dane mu jednak spokojnie zarządzać dobrami, ani mieszkać w zamku. Zostaje oskarżony o udział w spisku mającym obalić Leopolda Habsburga. Pomimo zaprzeczeń, sądy nie chcą dać wiary jego słowom. Zostają podjęte próby pozbawienia go majątku i osądzenia.
Tokoly nie chce czekać na niekorzystny dla siebie rozwój wydarzeń. Fortyfikuje i umacnia zamek, w którym zamierza się bronić, wyczerpawszy argumenty do negocjacji. 28 listopada 1670 r. rozpoczyna się oblężenie warowni. Tokoly umiera w trakcie walk. Jakiś czas potem załoga poddaje się wojskom Jerzego Rakoczego.
W 1711 r. zamek i dobra zostają zwrócone prawowitym właścicielom. Kompensorat nie przynosi już tak dużych zysków. Przez pewien czas funkcja zarządcy majątku pozostaje nie- obsadzona, a w latach 1764-1784 sprawuje ją urzędnik państwowy.
W 1782 r. zamek obejmuje Mikołaj Esterhazy, a 10 lat później Franciszek Zichy. Za ich czasów warownia zostaje przebudowana, zatracając dotychczasowy obronny charakter.
W 1800 r. wybucha pożar. Ofiarą płomieni padają wszystkie drewniane budynki i elementy wyposażenia. Zichy nie podejmuje odbudowy. Zabezpiecza tylko przed dewastacją część dolnego zamku. Stan taki trwa przez 60 lat.
W 1868 r. z inicjatywy Edmunda Zichyego zamek zostaje przekształcony na muzeum i udostępniony dla zwiedzających. Pierwszy katalog zbiorów zostaje opublikowany w latach 90. (XIX wieku).
Od 1894 do 1918 r. kolejni zarządzający zamkiem przeprowadzają przebudowy, remonty oraz rekonstrukcje zniszczonych części budowli. Wybuch I wojny światowej przerywa prace. Ustaje również działalność muzealna. Po I wojnie światowej następuje wznowienie prac, już pod patronatem państwowym.
Wybuch II wojny światowej nie tylko przerywa działanie muzeum, ale przerywa również prace przy rekonstrukcji oraz odbudowie.
Po zakończeniu wojny zamek oraz majątki węgierskie i niemieckie znajdujące się na terytorium państwa czechosłowackiego zostają upaństwowione. W zamku znów rozpoczyna działalność muzeum. Można w nim poznać historię zamku (odtworzono część sal tak, jak wyglądały za czasów kompensoratu i rządów Turzów), ekspozycję przyrodniczą i etnograficzną oraz ornitologiczną.
Ta ostatnia to jeszcze jeden polski ślad na orawskim zamku. Jej autorem był Antoni Kocyan, pracujący jako leśnik w dobrach Homolasców w Tatrach oraz na Orawie. Dzięki jego pasji na ekspozycji można oglądać nie tylko ptaki żyjące, ale również przylatujące na Orawę.
Przyjeżdżając do zamku, każdy znajdzie tu coś dla siebie. Miłośnicy architektury mogą podziwiać założenia trzech części budowli: zamku dolnego, środkowego i górnego oraz obejrzeć studnię na dziedzińcu zamku średniego. Wykuta w skale, ma głębokość 90 m.
Miłośnicy historii zainteresują się burzliwymi dziejami warowni oraz obejrzą zamkowe sale odtworzone tak, jak wyglądały za czasów Turzów. Mogą też wziąć udział w odbywających się na zamku festynach i inscenizacjach. Znajdą też coś dla siebie miłośnicy przyrody i "ptakoluby", oglądając ekspozycję przyrodniczą.
Warto tu przyjechać w sezonie turystycznym, trwającym od kwietnia do września, bo wtedy zamek czynny jest od godz. 8 do 18. Jeśli jednak ktoś nie lubi tłoku i woli zwiedzać muzeum w bardziej kameralnych warunkach, niech przyjedzie w innym terminie. Naprawdę jest tu, co oglądać.
*ANDRZEJ NAZAR

Fot. ANDRZEJ NAZAR
Zamkowa studnia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski