Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przewodniczący Andrzejczyk sam przeciw wszystkim władzom

ALG
PROSZOWICE. Kazimierz Andrzejczyk nie składa broni w walce przeciwko błędom jakie według niego popełniono podczas budowy obwodnicy Proszowic. Sprawa trafiła już nawet do Ministerstwa Transportu.

Przewodniczący proszowickiego osiedla nr 1 jest przekonany, że wykonawcy obwodnicy są winni wylewom Szreniawy (od 2010 roku naliczył ich 13), kłopotom z właściwym odprowadzeniem wód opadowych oraz utrzymywaniu się rozlewisk w rejonie nowowybudowanej drogi. Gdy nie pomagały interwencje na kolejnych szczeblach samorządu, na początku grudnia swoje uwagi przekazał do Ministerstwa Transportu Budownictwa i Gospodarki Morskiej.

Napisał o zalewaniu - po większych opadach - rejonu skrzyżowania ulic Kościuszki i Stary Dębowiec. Zdaniem Andrzejczyka powodem jest to, że rów odprowadzający wodę z rejonu około 1 kilometra obwodnicy kończy się kratką o wymiarach 30 na 40 cm, która nie jest w stanie przyjąć nadmiaru wody. Sprawa druga to zawyżone dno pod mostem w rejonie ulicy Podgórze.

Przewodniczący przypomina, że po interwencjach wojewódzki inspektor nadzoru budowlanego nakazał wykonawcy przywrócenie dna do stanu zgodnego z projektem. - Jednak zostało to wykonane tylko częściowo. Mimo to inspektorat wydał zgodę na użytkowanie obwodnicy - mówi i pokazuje wykonane po przeprowadzonych pracach przekroje dna rzeki pod mostem. - Widać na nich wyraźnie, że dno nie zostało doprowadzone do stanu zgodnego z projektem - podkreśla.

Kolejny powód kłopotów to niewłaściwe jego zdaniem usytuowanie przepustów pod obwodnicą. Przypomina, że łąki od zawsze były zbiornikiem dla wezbranej Szreniawy, ale po opadnięciu jej poziomu woda szybko wracała do koryta. Też utrzymuje się miesiącami.

Pismo mówi również o szeregu innych problemów, ale wszystko wskazuje na to, że jego skutek będzie niewielki. Ministerstwo Transportu w odpowiedzi przypomina, że za obwodnicę odpowiada zarząd województwa małopolskiego i do niego skierował skargę. Odpowiedź jaka stamtąd nadeszła, autora zupełnie nie usatysfakcjonowała.

W korespondencji członek zarządu województwa Jacek Krupa podkreślił, że obwodnica została zaprojektowana przez osoby legitymujące się stosownymi uprawnieniami oraz zrealizowana w oparciu o wszelkie niezbędne pozwolenia. Wymogi stawiane przez wojewódzkiego inspektora nadzoru budowlanego dotyczące dna rzeki pod mostem zostały spełnione, a dodatkowo zlecono odmulenie koryta Szreniawy.

Jacek Krupa przypominał również, że przepusty pod obwodnicą są usytuowane zgodnie z decyzją wodno-prawną wydaną przez wojewodę małopolskiego. Zdaniem autora zmiana posadowienia przepustów niczego by nie zmieniła. - Wskazywanie obwodnicy jako przyczyny podtopień jest bezpodstawne, gdyż przed budową obwodnicy te tereny również były okresowo zalewane - pisze Jacek Krupa i przypomina, że zadaniem wykonanego odwodnienia drogi nie jest ochrona przeciwpowodziowa i melioracja.

Kazimierz Andrzejczyk nie ukrywa, że nie jest tą odpowiedzią usatysfakcjonowany. - Rozmawiałem na ten temat z marszałkiem Kozakiem. Wykazał zrozumienie dla problemów i obiecał zbadanie sprawy. Tymczasem odpowiedź wskazuje, że obwodnica nie jest niczemu winna i to ja sobie coś wymyślam - mówi.
Jednocześnie zwrócił się do proszowickiego Starostwa z prośbą o wydanie decyzji, nakazującej Zarządowi Dróg Wojewódzkich wykonanie ekspertyzy. Miałaby ona dać odpowiedź na pytanie, w jakim stopniu obwodnica wpływa na podtapianie ulic i obiektów użyteczności publicznej na terenie miasta.

Odpowiedź również nie była dla autora pomyślna. W piśmie podpisanym przez wicestarostę Grzegorza Pióro zwrócono uwagę, że wzdłuż Szreniawy nie ma w tej chwili wyznaczonych terenów zalewowych, wobec czego nie da się udowodnić, że nastąpiło naruszenie praw osób trzecich i zmiana w sposobie użytkowania wód. Starosta Zbigniew Wójcik ze swej strony dodaje, że nie ma żadnych uprawnień, które pozwalałyby mu nałożyć na Zarząd Dróg Wojewódzkich decyzję o wykonaniu jakiejkolwiek ekspertyzy. - Pan Andrzejczyk żąda ode mnie rzeczy niemożliwych - przekonuje.

Kazimierz Andrzejczyk zamierzał przedstawić sprawę podtopień na czwartkowej sesji Rady Powiatu. W pewnej chwili dyskusja zaczęła się jednak wymykać spod kontroli. W końcu zapadła decyzja, by sprawa stała się przedmiotem posiedzenia Komisji Rolnictwa. Kazimierz Andrzejczyk zapewnia, że z walki nie zrezygnuje i jest gotów sprawę skierować nawet do prokuratury. (ALG)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski