Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pstrągowa premiera

Redakcja
Sezon pstrągowy rozpoczęty. Wyniki pierwszego dnia pstrągowych podchodów przeszły moje najśmielsze oczekiwania. Gwałtowne ocieplenie i padający deszcz zrobiły swoje. Po wielu dniach mrozów, ciepła, pośniegowa i deszczowa woda uaktywniła odrętwiałe ryby. Podnosząca się w oczach woda Dunajca niosła krę, patyki i mnóstwo odrywających się od kamieni glonów. Przeprowadzenie woblera pod prąd bez glonu na odcinku kilkumetrowym było absolutnie niemożliwe. Pomimo tak niekorzystnych warunków łowienia, była szansa na ładną rybkę. Dobre zapunktowanie i poprowadzenie przynęty bez glonu przez kilka sekund w większości przypadków kończyło się braniem. Jedyną bezkolizyjną (z krą i glonami) metodą było prowadzenie tonącego woblera z nurtem rzeki. Pomimo pełnej kontroli spływającego woblera, połowa brań kończyła się niepowodzeniem. Działo się tak dlatego, iż pstrągi biorące dość chętnie, nie wykazywały przy tym dość agresji, wyrażającej się szarpnięciem wędką. Pojedyncze, delikatne puknięcia i nienaturalne rozprężająca się przez ułamek sekundy żyłka, były jedyną oznaką zaatakowania woblera. Czym większa ryba, tym słabiej sygnalizowane brania. Pstrągi atakowały woblera zarówno srebrne, jak i złote, w przedziale 5-6 cm, a jedynym ich wymogiem była ich zatapialność i nienaganna praca z prądem rzeki. Opanowanie skutecznego prowadzenia i zacięcia brania z prądem jest dość trudne, lecz bardzo opłacalne. Jest ono niezastąpione, zarówno podczas spływającej kry, jak i w środku lata, gdy przy niżówce płynące z wodą glony uniemożliwiają jakiekolwiek pociągnięcie przynęty pod prąd.

Z Widłem Na Ryby

JANUSZ WIDEŁ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski