I tu złe wiadomości. Po pierwsze, od początku do końca wakacji trwa sezon ochronny dorsza. Śledzie tak, flądry tym bardziej, lecz o legalnym bałtyckim dorszu prosto z morza można zapomnieć. Tylko mrożonki. Pyszna ryba tylko przed i po sezonie.
Po drugie, nasze łowiska są w tragicznym stanie. Przełowione, wyeksploatowane. Co większe ryby wpadły w sieci. Została młódź, która nie nadaje się na patelnie. Winnymi są oczywiście ludzie. Nie rybacy na małych kutrach, lecz połowy dokonywane przez tak zwane paszowce - potężne jednostki, których sieci przeczesują głębiny.
Wyławiają wszelki drobiazg przerabiany na karmę dla hodowanych w klatkach łososi zwanych „norweskimi”. Jeśli nawet dorsze ujdą z życiem, to dla drapieżnej ryby brakuje pokarmu. Krótko mówiąc, Bałtyk to koszmarnie wyeksploatowane morze. Jeszcze chwila, a zostanie nam zupa z płetwy rekina, sola i kergulena. Smacznego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?